To się często tak łatwo mówi: przejrzystość, transparentność... Tylko za tym stoją określone dokumenty, gdzie ktoś przychodzi do deputowanego i z nim rozmawia o interesach i nie zawsze chce, żeby jego punkt widzenia był eksponowany. I tu nie chodzi o przekręty, ale o prawo do poufności na przykład.
Ponadto są koszty udostępniania – na przykładzie IPN widać ile to kosztuje i jak bardzo jest trudne w realizacji. Po prostu – jawność i dostępność ma swoją cenę i granice. Diabeł siedzi w szczegółach…
A tak na marginesie – jakich konkretnie danych Pani brakuje i nie może ich Pani z PE uzyskać?
@Magia
Wie Pani,
To się często tak łatwo mówi: przejrzystość, transparentność... Tylko za tym stoją określone dokumenty, gdzie ktoś przychodzi do deputowanego i z nim rozmawia o interesach i nie zawsze chce, żeby jego punkt widzenia był eksponowany. I tu nie chodzi o przekręty, ale o prawo do poufności na przykład.
Ponadto są koszty udostępniania – na przykładzie IPN widać ile to kosztuje i jak bardzo jest trudne w realizacji. Po prostu – jawność i dostępność ma swoją cenę i granice. Diabeł siedzi w szczegółach…
A tak na marginesie – jakich konkretnie danych Pani brakuje i nie może ich Pani z PE uzyskać?
Zbigniew P. Szczęsny -- 28.05.2009 - 21:39