“Różnica jest w tym, że dziedzinę edukacji dzieci państwo sformalizowało.”
To jest kompletnie inna kwestia. Nie o tym rozmawialiśmy. Nigdzie nie postulowałem, że ma być tak jak teraz tylko że ma być obowiązek szkolny z pewnym minimum programowym. A w tej kwestii akurat różnicy między edukacją a żywieniem nie ma.
Bijesz się chłopie z jakimś wyimaginowanym przeciwnikiem. Najpierw go sobie pieczołowicie ustawiasz a potem dajesz mu w zęby i obwieszczasz tryumfalnie, że to ja dostałem. Albo Futrzak.
Powiedz mi, o czym my tu właściwie rozmawiamy?
Bo mnie się wydawało żę o tym, co ma opłacać państwo. Bo zdaje się zgodziliśmy się co do tego, że coś tam opłacać musi.
I Ty mi twierdzisz, że Cię szczegóły nie interesują a zaraz potem wyjeżdżasz z jakimiś porównaniami opartymi na jakichś trzeciorzędnych związkach które akurat w tej chwili wydają Ci się oczywiste.
To postawmy może wyraźnie problem, niech każdy przedstawi swoją tezę bo na razie to odnoszę wrażenie, że każdy gada o czym innym.
“I nie atakuj mnie erystyką Schopenhauera bo Ci odpowiem retoryką Arystotelesa. I co wtedy zrobisz?”
Chłopaku, ja Cię nie atakuję, tylko próbuję Ci wytłumaczyć że się głupio podkładasz. Jako że sam najwyraźniej słabo tłumaczę to Cię odsyłam do Szopenhałera, bo facet to podobno robi lepiej. Masz to gdzieś to nie czytaj, to nie szkoła.
Wyrusie
“Różnica jest w tym, że dziedzinę edukacji dzieci państwo sformalizowało.”
To jest kompletnie inna kwestia. Nie o tym rozmawialiśmy. Nigdzie nie postulowałem, że ma być tak jak teraz tylko że ma być obowiązek szkolny z pewnym minimum programowym. A w tej kwestii akurat różnicy między edukacją a żywieniem nie ma.
Bijesz się chłopie z jakimś wyimaginowanym przeciwnikiem. Najpierw go sobie pieczołowicie ustawiasz a potem dajesz mu w zęby i obwieszczasz tryumfalnie, że to ja dostałem. Albo Futrzak.
Powiedz mi, o czym my tu właściwie rozmawiamy?
Bo mnie się wydawało żę o tym, co ma opłacać państwo. Bo zdaje się zgodziliśmy się co do tego, że coś tam opłacać musi.
I Ty mi twierdzisz, że Cię szczegóły nie interesują a zaraz potem wyjeżdżasz z jakimiś porównaniami opartymi na jakichś trzeciorzędnych związkach które akurat w tej chwili wydają Ci się oczywiste.
To postawmy może wyraźnie problem, niech każdy przedstawi swoją tezę bo na razie to odnoszę wrażenie, że każdy gada o czym innym.
“I nie atakuj mnie erystyką Schopenhauera bo Ci odpowiem retoryką Arystotelesa. I co wtedy zrobisz?”
Chłopaku, ja Cię nie atakuję, tylko próbuję Ci wytłumaczyć że się głupio podkładasz. Jako że sam najwyraźniej słabo tłumaczę to Cię odsyłam do Szopenhałera, bo facet to podobno robi lepiej. Masz to gdzieś to nie czytaj, to nie szkoła.
eumenes -- 19.02.2008 - 19:55