No ja mam również wrażenie, że kluczowa w tym wszytkim jest bieda tych ludzi i faktycznie, silne więzi społeczne sa dla nich zwyczajnym gwarantem przezycia w ciężkich warunkach.
Państwo zasadniczo tymi ludźmi się nie interesuje. Gospodarka w naszym rozumieniu nie istnieje. Turystyka jest znikoma i nie ma szans zapewnić dodatkowych środkow. Populacja jest ograniczona, bowiem samoreguluje się wydajnością produkcyjną żywności z marnych i nielicznych ziem. Innymi słowy – tam raczej nie ma szans na innowacyjność. Trzymają się więc sposobu, który się sprawdza i mam wrażenie ze mogą w ten sposób przetrwać setki lat.
Dla nas skansen.
Rewolucja w rzeczywistości dotyka tamtych społeczeństw częściej niż nas. W dodatku nie mają oni niejako w ogóle wpływu na to, kto nimi rządzi. Pozostaje im jedynie nadzieja, że będzie nimi rządził w miarę dobrze. Historia choćby Afganistanu jest tu najlepszym przykładem.
co do PS – mam też przeczucie, że Pan Y nie ma także wąsika…
Panie Y
No ja mam również wrażenie, że kluczowa w tym wszytkim jest bieda tych ludzi i faktycznie, silne więzi społeczne sa dla nich zwyczajnym gwarantem przezycia w ciężkich warunkach.
Państwo zasadniczo tymi ludźmi się nie interesuje. Gospodarka w naszym rozumieniu nie istnieje. Turystyka jest znikoma i nie ma szans zapewnić dodatkowych środkow. Populacja jest ograniczona, bowiem samoreguluje się wydajnością produkcyjną żywności z marnych i nielicznych ziem. Innymi słowy – tam raczej nie ma szans na innowacyjność. Trzymają się więc sposobu, który się sprawdza i mam wrażenie ze mogą w ten sposób przetrwać setki lat.
Dla nas skansen.
Rewolucja w rzeczywistości dotyka tamtych społeczeństw częściej niż nas. W dodatku nie mają oni niejako w ogóle wpływu na to, kto nimi rządzi. Pozostaje im jedynie nadzieja, że będzie nimi rządził w miarę dobrze. Historia choćby Afganistanu jest tu najlepszym przykładem.
co do PS – mam też przeczucie, że Pan Y nie ma także wąsika…
Griszeq -- 24.09.2008 - 15:37