Chciałbym zwrócić tylko uwagę na jeden mały fakt, który jakoś umyka zwolennikom hasełek typu “Obama – przyjaciel terrorystów”. Otóż w czasie kiedy Ayers bawił się w lewactwo Obama był kilkuletnim dzieciakiem i przebywał z matką w Indonezji.
Później, i to już jest niewątpliwa “wina” Obamy, zamieszkał w Chicago w sąsiedztwie domu Ayersa. Na dodatek wykładał na tym samym uniwersytecie, co Ayers. No skandal!, porównywalny co najmniej z “dziadkiem z Wermachtu”.
I jeszcze coś. Idąc tokiem rozumowania tych pajaców, to pan Joschka Fisher też był terrorystą a ludzie, którzy z nim później współpracowali niewątpliwie są “przyjaciółmi terrorystów”.
Pani Delilah
Chciałbym zwrócić tylko uwagę na jeden mały fakt, który jakoś umyka zwolennikom hasełek typu “Obama – przyjaciel terrorystów”. Otóż w czasie kiedy Ayers bawił się w lewactwo Obama był kilkuletnim dzieciakiem i przebywał z matką w Indonezji.
Później, i to już jest niewątpliwa “wina” Obamy, zamieszkał w Chicago w sąsiedztwie domu Ayersa. Na dodatek wykładał na tym samym uniwersytecie, co Ayers. No skandal!, porównywalny co najmniej z “dziadkiem z Wermachtu”.
I jeszcze coś. Idąc tokiem rozumowania tych pajaców, to pan Joschka Fisher też był terrorystą a ludzie, którzy z nim później współpracowali niewątpliwie są “przyjaciółmi terrorystów”.
Pozdrawiam, tonąc w oparach absurdu.
Kazik -- 10.11.2008 - 11:14