W sprawie pralni.
Wiem coś o przemysłowych ilościach prania.
Naprawdę dziwię się, jak rodziny mogły egzystować piorąc raz w tygodniu (co uwieczniono w znanej piosence).
Przyznam, że moja wiedza o pralnianych zwyczajach Angoli (z tymi pralniami, także samoobsługowymi) bierze się z literatury & filmu, nie pomijając bynajmniej doniosłej roli Monty Pythona i Misia Paddingtona.
Dość, że u nas takie przybytki są rzadkością, a u nich ponoć – nie.
W sprawie przejścia na ty.
Spoko, jestem za. (czyt. bardzo mi miło, odys jestem ;) )
I postaram się pamiętać.
Krótko się wytlumaczę:
Muszę przyznać, że formy mi przysparzają nieco kłopotu.
Mam pewne przywiązanie do polskich form grzecznościowych, a przy tym mam wrażenie, że w internecie łagodzą obyczaje. (Sprawdzony eksperyment p. Yayco).
Nam jednak brutalizacja wypowiedzi nie grozi. :)
Jednocześnie — lubię po polsku odmieniać niki, a Twój w wołaczu brzmi jak w mianowniku. A przytym brzmi jak nazwisko (mimo że o ile pamiętam od imienia pochodzi). To pewnie dlatego odruchowo zacząłem panować.
Z drugiej strony, rozumiem i poniekąd doceniam demokratyzację internetową; dlatego postanowiłem podpisywać się nikiem — i dlategto piszę go małą literą.
Radecki
W sprawie pralni.
Wiem coś o przemysłowych ilościach prania.
Naprawdę dziwię się, jak rodziny mogły egzystować piorąc raz w tygodniu (co uwieczniono w znanej piosence).
Przyznam, że moja wiedza o pralnianych zwyczajach Angoli (z tymi pralniami, także samoobsługowymi) bierze się z literatury & filmu, nie pomijając bynajmniej doniosłej roli Monty Pythona i Misia Paddingtona.
Dość, że u nas takie przybytki są rzadkością, a u nich ponoć – nie.
W sprawie przejścia na ty.
Spoko, jestem za. (czyt. bardzo mi miło, odys jestem ;) )
I postaram się pamiętać.
Krótko się wytlumaczę:
Muszę przyznać, że formy mi przysparzają nieco kłopotu.
Mam pewne przywiązanie do polskich form grzecznościowych, a przy tym mam wrażenie, że w internecie łagodzą obyczaje. (Sprawdzony eksperyment p. Yayco).
Nam jednak brutalizacja wypowiedzi nie grozi. :)
Jednocześnie — lubię po polsku odmieniać niki, a Twój w wołaczu brzmi jak w mianowniku. A przytym brzmi jak nazwisko (mimo że o ile pamiętam od imienia pochodzi). To pewnie dlatego odruchowo zacząłem panować.
Z drugiej strony, rozumiem i poniekąd doceniam demokratyzację internetową; dlatego postanowiłem podpisywać się nikiem — i dlategto piszę go małą literą.
To w ogóle temat na notkę...
Pozdrawiam
odys -- 13.03.2009 - 20:48