ja tu próbuję, chałupniczo dosyć, o Konstytucji, a Pan mnie o socjologię.
Spróbuję.
Z grubsza jest tak, że im się ludzie bardziej czegoś boją, w życiu społecznym, tym tego więcej jest. Najwyraźniej widać to w sferze przestępczości i od tego zacznę.
Jeśli ludzie czują się zagrożeni przestępczością, tym mniej skłonni są do reagowania na te jej przejawy, które ich bezpośrednio nie dotyczą. Nawet jak widzą złodzieja, kradnącego samochód, to nie zadzwonią na policję. Bo boją się, ze im bandyta krzywdę uczyni. Im bardziej się boją, tym silniejsze i bardziej uzasadnione jest poczucie bezkarności u sprawcy.
Teraz odnieśmy to do innych kategorii opresji społecznej i skupmy się na opresji politycznej. Im silniejsze jest przekonanie, że rządzą Oni, a nie My, tym większy jest lęk przed przeciwstawieniem się Ich decyzjom. Bo mogą nam krzywdę zrobić, bo mają władzę, znajomości w sądach i prokuraturze. Mają.
Natomiast im bardziej jesteśmy Obywatelami, świadomymi swoich możliwości na scenie politycznej i społecznej (mam tu na myśli wszystkie formy działań samorządowych, stowarzyszeniowych i korporacyjnych), tym odważniejsi jesteśmy w stawianiu wymagań tym, którzy rządzą. Zmuszamy ich do działania zgodnego z prawem. Prawo przestaje być fasada, a staje się rzeczywistym regulatorem społecznym.
Świat społecznych przedstawień i działań nie jest racjonalny (w sensie logicznym). W konsekwencji, drugorzędne znaczenie ma to, czy nasza pewność siebie jest uzasadniona. Jeśli wydaje nam się, że nadchodzi policjant i przegonimy złodzieja, to będzie to tak samo skuteczne wtedy, kiedy istotnie widzieliśmy policjanta, jak i wtedy, kiedy był to tylko kosiarz trawników, przebrany w żółtą kamizelkę.
Politycy nie mają nad nami wielkiej władzy formalnej. Kreują ją nie poprzez prawo, ale poprzez budowanie poczucia pełnej zależności od siebie. Sam Pan o tym pisał niedawno, przy okazji pewnego kuriozalnego wystąpienia.
W normalnych warunkach fasadowe instytucje nie mają sensu. Natomiast w społeczeństwie zastraszonym, z kulturowo wyuczonym poczuciem bezradności, opartym na historycznie zagruntowanym klientelizmie, jest inaczej. Aby zbudować poczucie podmiotowości, warto czasem odwoływać się do instytucji, których walory są dyskusyjne.
Czy warta jest skórka za wyprawkę? Nie wiem. Dlatego nie potrafię, sam sobie odpowiedzieć, czy jestem zwolennikiem inicjatywy obywatelskiej, czy też nie. N, który więcej czytał, mówi, że nie, że każda fasada psuje budowę. Ale czy ma rację?
Panie Lorenzo,
ja tu próbuję, chałupniczo dosyć, o Konstytucji, a Pan mnie o socjologię.
Spróbuję.
Z grubsza jest tak, że im się ludzie bardziej czegoś boją, w życiu społecznym, tym tego więcej jest. Najwyraźniej widać to w sferze przestępczości i od tego zacznę.
Jeśli ludzie czują się zagrożeni przestępczością, tym mniej skłonni są do reagowania na te jej przejawy, które ich bezpośrednio nie dotyczą. Nawet jak widzą złodzieja, kradnącego samochód, to nie zadzwonią na policję. Bo boją się, ze im bandyta krzywdę uczyni. Im bardziej się boją, tym silniejsze i bardziej uzasadnione jest poczucie bezkarności u sprawcy.
Teraz odnieśmy to do innych kategorii opresji społecznej i skupmy się na opresji politycznej. Im silniejsze jest przekonanie, że rządzą Oni, a nie My, tym większy jest lęk przed przeciwstawieniem się Ich decyzjom. Bo mogą nam krzywdę zrobić, bo mają władzę, znajomości w sądach i prokuraturze. Mają.
Natomiast im bardziej jesteśmy Obywatelami, świadomymi swoich możliwości na scenie politycznej i społecznej (mam tu na myśli wszystkie formy działań samorządowych, stowarzyszeniowych i korporacyjnych), tym odważniejsi jesteśmy w stawianiu wymagań tym, którzy rządzą. Zmuszamy ich do działania zgodnego z prawem. Prawo przestaje być fasada, a staje się rzeczywistym regulatorem społecznym.
Świat społecznych przedstawień i działań nie jest racjonalny (w sensie logicznym). W konsekwencji, drugorzędne znaczenie ma to, czy nasza pewność siebie jest uzasadniona. Jeśli wydaje nam się, że nadchodzi policjant i przegonimy złodzieja, to będzie to tak samo skuteczne wtedy, kiedy istotnie widzieliśmy policjanta, jak i wtedy, kiedy był to tylko kosiarz trawników, przebrany w żółtą kamizelkę.
Politycy nie mają nad nami wielkiej władzy formalnej. Kreują ją nie poprzez prawo, ale poprzez budowanie poczucia pełnej zależności od siebie. Sam Pan o tym pisał niedawno, przy okazji pewnego kuriozalnego wystąpienia.
W normalnych warunkach fasadowe instytucje nie mają sensu. Natomiast w społeczeństwie zastraszonym, z kulturowo wyuczonym poczuciem bezradności, opartym na historycznie zagruntowanym klientelizmie, jest inaczej. Aby zbudować poczucie podmiotowości, warto czasem odwoływać się do instytucji, których walory są dyskusyjne.
Czy warta jest skórka za wyprawkę? Nie wiem. Dlatego nie potrafię, sam sobie odpowiedzieć, czy jestem zwolennikiem inicjatywy obywatelskiej, czy też nie. N, który więcej czytał, mówi, że nie, że każda fasada psuje budowę. Ale czy ma rację?
Pozdrawiam, pozostając w niepewności
yayco -- 28.05.2008 - 15:59