jak już o dziecięcych mówimy psotach, to przypomniało mi się, jak kiedyś nałamałem zimnych ogni do dużej szklanej popielniczki i podpaliłem. Jak wybuchła, to odłamki poszły w meble i poszarpały firanki.
A mnie nic się nie stało, jak tej tam pani Gretchen.
Tylko zdaje się lanie dostałem, bo to były lata sześćdziesiąte i za takie rzeczy się raczej dostawało.
Panie Maxie,
jak już o dziecięcych mówimy psotach, to przypomniało mi się, jak kiedyś nałamałem zimnych ogni do dużej szklanej popielniczki i podpaliłem. Jak wybuchła, to odłamki poszły w meble i poszarpały firanki.
A mnie nic się nie stało, jak tej tam pani Gretchen.
Tylko zdaje się lanie dostałem, bo to były lata sześćdziesiąte i za takie rzeczy się raczej dostawało.
Pozdrowienia
yayco -- 23.10.2008 - 22:49