Jako wieloletni multimedia developer, który na aplikacjach w rodzaju Adobe (wcześniej Macromedia) Director zjadł zęby muszę przyznać, że gdy przychodziło mi na produkcje cross-platform, to szlag mnie od razu trafiał, ponieważ osławiony MacOS w takich zastosowaniach okazywał się nieszczęsnym SrakOSem.
Tam, gdzie potrzebna jest ścisła współpraca wielu aplikacji: od typowych programów graficznych w rodzaju Photoshopa czy Illustratora, poprzez pakiety 3D jak 3D StudioMax czy Maya, aż do interakcji z Internetem, tam praca na Macintoshu jest piekłem i nie skompensuje tego ani uroda ani ergonomia interfejsu.
Całkowita niekompatybylność tej platformy z reszta świata jest nie do zniesienia. Zaczyna się od kodowania fontów a kończy na fatalnej obsłudze OpenGL. Nic dziwnego, że był moment, gdy Apple wypuszczał kolejne wersje swojego systemu praktycznie co dwa tygodnie i mało kto mógł się w tym połapać. Gdyby tak postępował Microsoft, to wszystkie kundelki ujadałaby w mediach, że M$ to system niepoważny itd. Maki świetnie się sprawdzają tam, gdzie od lat funkcjonuje ugruntowany streamline: przygotowanie materiałów do druku, obróbka zdjęć czy filmów. Jednak przy pracy nad nowymi rzeczami, tam, gdzie nie ma znanego, przetestowanego rozwiązania, tam Maki okazują się wąskim gardłem, gdyż nie udaje się skutecznie przenoszenie danych z innych aplikacji czy środowisk.
Ogryzki są fu!
Jako wieloletni multimedia developer, który na aplikacjach w rodzaju Adobe (wcześniej Macromedia) Director zjadł zęby muszę przyznać, że gdy przychodziło mi na produkcje cross-platform, to szlag mnie od razu trafiał, ponieważ osławiony MacOS w takich zastosowaniach okazywał się nieszczęsnym SrakOSem.
Tam, gdzie potrzebna jest ścisła współpraca wielu aplikacji: od typowych programów graficznych w rodzaju Photoshopa czy Illustratora, poprzez pakiety 3D jak 3D StudioMax czy Maya, aż do interakcji z Internetem, tam praca na Macintoshu jest piekłem i nie skompensuje tego ani uroda ani ergonomia interfejsu.
Całkowita niekompatybylność tej platformy z reszta świata jest nie do zniesienia. Zaczyna się od kodowania fontów a kończy na fatalnej obsłudze OpenGL. Nic dziwnego, że był moment, gdy Apple wypuszczał kolejne wersje swojego systemu praktycznie co dwa tygodnie i mało kto mógł się w tym połapać. Gdyby tak postępował Microsoft, to wszystkie kundelki ujadałaby w mediach, że M$ to system niepoważny itd. Maki świetnie się sprawdzają tam, gdzie od lat funkcjonuje ugruntowany streamline: przygotowanie materiałów do druku, obróbka zdjęć czy filmów. Jednak przy pracy nad nowymi rzeczami, tam, gdzie nie ma znanego, przetestowanego rozwiązania, tam Maki okazują się wąskim gardłem, gdyż nie udaje się skutecznie przenoszenie danych z innych aplikacji czy środowisk.
Zbigniew P. Szczęsny -- 06.01.2009 - 14:30