Co prawda miało to miejsce rok temu, ale mam z zwyczaju trzymać backup wszystkich danych, więc na pewno mapy z tego projektu mam na którejś płycie. Jak dostanę się do odpowiedniej płyty, to jestem gotów podesłać plik.
To mnie trochę ośmiesza. Stanowiska rozkopane i zdokumentowane ponad rok temu. Post-ex zakończony, ostatnie wypłaty na koncie i już w dużej mierze wydane. Z firmą nic mnie prócz dobrych wspomnień nie łączy, a ja wciąż gdzieś trzymam komplet zdjęć, kart obiektów, map… Wszystko po prostu.
Ale rzecz jest do zrealizowania. A problem był taki, że faktycznie mapy otwierały się wszędzie, gdzie był Corel. Na starszych firmowych komputerach, na nowych-świeżo-ach-dowiezionych-dellach i na prywatnych laptopach, bo i tak każdy przychodził z własnym. Jedynym który sprawiał problemy był ten właśnie Mac. Taki ładny, cienki, bez jakiegokolwiek czytnika płyt, rozgrzewający się jak cholera i często się z tego powodu wieszający. Właścicielką była Portugalka, która z bliżej mi nieznanego powodu uwielbiała siedzieć w stanie przytulonym do kaloryfera, jakby jej ciepło bijące od komputera nie wystarczało.
O! Co jeszcze sobie przypomniałem, to że dziewczę owo nieszczęsne za nic nie dało sobie wyperswadować tworzenia tabelek z kontekstami w Wordzie. Reszta stukała w Excelu a ona uporczywie robiła sobie tabelkę w Wordzie i wpisywała w nią opisy około 700 kontekstów. Że jej się ten plik nie posypał, to byłem pod wielkim wrażeniem.
Czas odsłonić karty.
Co prawda miało to miejsce rok temu, ale mam z zwyczaju trzymać backup wszystkich danych, więc na pewno mapy z tego projektu mam na którejś płycie. Jak dostanę się do odpowiedniej płyty, to jestem gotów podesłać plik.
To mnie trochę ośmiesza. Stanowiska rozkopane i zdokumentowane ponad rok temu. Post-ex zakończony, ostatnie wypłaty na koncie i już w dużej mierze wydane. Z firmą nic mnie prócz dobrych wspomnień nie łączy, a ja wciąż gdzieś trzymam komplet zdjęć, kart obiektów, map… Wszystko po prostu.
Ale rzecz jest do zrealizowania. A problem był taki, że faktycznie mapy otwierały się wszędzie, gdzie był Corel. Na starszych firmowych komputerach, na nowych-świeżo-ach-dowiezionych-dellach i na prywatnych laptopach, bo i tak każdy przychodził z własnym. Jedynym który sprawiał problemy był ten właśnie Mac. Taki ładny, cienki, bez jakiegokolwiek czytnika płyt, rozgrzewający się jak cholera i często się z tego powodu wieszający. Właścicielką była Portugalka, która z bliżej mi nieznanego powodu uwielbiała siedzieć w stanie przytulonym do kaloryfera, jakby jej ciepło bijące od komputera nie wystarczało.
mindrunner -- 06.01.2009 - 22:02O! Co jeszcze sobie przypomniałem, to że dziewczę owo nieszczęsne za nic nie dało sobie wyperswadować tworzenia tabelek z kontekstami w Wordzie. Reszta stukała w Excelu a ona uporczywie robiła sobie tabelkę w Wordzie i wpisywała w nią opisy około 700 kontekstów. Że jej się ten plik nie posypał, to byłem pod wielkim wrażeniem.