odpowiem, aczkolwiek burzy to cokolwiek mój cykl treningowy, który sobie we wtorek narzuciłem.
Mnie zupełnie nie chodzi o wysoką kulturę w kontrze do pełzającej. Mnie chodzi o musiało.
Moje dziecko nie musiało mieć różowej Barbie. Bale dziecku urządzaliśmy w domu, a konkursy dla uczestników przygotowywaliśmy sami, nie delegując do tego niskoopłacanych pracownic kultury masowej. Nie mówię tego by ustawiać się w roli kontrafetyszysty, wydaje mi się po prostu, że niektóre, może lekko archaizujące zachowania przynoszą mnóstwo pożytku w wielu aspektach życia.
Problemu TXT wolałbym tu nie rozwijać. Jak najsłuszniej napisał Pan przecież, że albo będzie sobą, albo nie będzie go wcale. Dodam tylko, że owo bycie sobą może najróżniejsze formy przybierać dopóty, dopóki żywym trupem nie zostanie.
Pozdrawiam w duchu sportowym (w ujęciu Coubertinowskim)
Panie Yayco,
odpowiem, aczkolwiek burzy to cokolwiek mój cykl treningowy, który sobie we wtorek narzuciłem.
Mnie zupełnie nie chodzi o wysoką kulturę w kontrze do pełzającej. Mnie chodzi o musiało.
Moje dziecko nie musiało mieć różowej Barbie. Bale dziecku urządzaliśmy w domu, a konkursy dla uczestników przygotowywaliśmy sami, nie delegując do tego niskoopłacanych pracownic kultury masowej. Nie mówię tego by ustawiać się w roli kontrafetyszysty, wydaje mi się po prostu, że niektóre, może lekko archaizujące zachowania przynoszą mnóstwo pożytku w wielu aspektach życia.
Problemu TXT wolałbym tu nie rozwijać. Jak najsłuszniej napisał Pan przecież, że albo będzie sobą, albo nie będzie go wcale. Dodam tylko, że owo bycie sobą może najróżniejsze formy przybierać dopóty, dopóki żywym trupem nie zostanie.
Pozdrawiam w duchu sportowym (w ujęciu Coubertinowskim)
merlot -- 10.04.2008 - 20:06