Rzecz może nie w kanonach (choć nie jestem do końca przekonany, bo jak tu potem dyskutować np. o gospodarce), ile w poziomie podstawowym. Dam taki przykład (choć znowu nie będe bezstronny jako człowiek, który kiedyś tam skończył szkołę muzyczną na poziomie średnim). Gdzieś podczas pierwszych miesięcy pobytu w Austrii udałem się ze znajomymi tambylcami do gasthausu, by spożyć co nieco i odpocząć. W sumie z nami siedziało przy stołach około 40 nie znających się w sumie osób.
W pewnym momencie ktoś zaintonował piosenkę. Gospodarz rzucił się na zaplecze, skąd powrócił (o dziwo, bez policji!) ze skrzypcami i akordeonem. Następnie owo nie znające się w sumie towarzystwo zaczęło śpiewać i grać – nie powtarzając się – przez około 4 godzin. Muszę przyznać, że przynajmniej z dwóch powodów wpadłem w zadumę: pierwszy, to wspomnainy brak policji (byłem świadkiem, gdy podczas podobnej sytuacji, w klubie dziennikarza, kierowniczka zagroziła wezwaniem milicji, bo zakłócamy porządek, przyczym zakłócającymi byli głównie dziennikarze). Drugim powodem była oczywiście kultura muzyczna przeciętnych w końcu Austriaków, pozwalająca wyjść poza standardową perwszą zwrotkę “Góralu czy ci nie żal”.
Szanowny Panie Yayco
Rzecz może nie w kanonach (choć nie jestem do końca przekonany, bo jak tu potem dyskutować np. o gospodarce), ile w poziomie podstawowym. Dam taki przykład (choć znowu nie będe bezstronny jako człowiek, który kiedyś tam skończył szkołę muzyczną na poziomie średnim). Gdzieś podczas pierwszych miesięcy pobytu w Austrii udałem się ze znajomymi tambylcami do gasthausu, by spożyć co nieco i odpocząć. W sumie z nami siedziało przy stołach około 40 nie znających się w sumie osób.
W pewnym momencie ktoś zaintonował piosenkę. Gospodarz rzucił się na zaplecze, skąd powrócił (o dziwo, bez policji!) ze skrzypcami i akordeonem. Następnie owo nie znające się w sumie towarzystwo zaczęło śpiewać i grać – nie powtarzając się – przez około 4 godzin. Muszę przyznać, że przynajmniej z dwóch powodów wpadłem w zadumę: pierwszy, to wspomnainy brak policji (byłem świadkiem, gdy podczas podobnej sytuacji, w klubie dziennikarza, kierowniczka zagroziła wezwaniem milicji, bo zakłócamy porządek, przyczym zakłócającymi byli głównie dziennikarze). Drugim powodem była oczywiście kultura muzyczna przeciętnych w końcu Austriaków, pozwalająca wyjść poza standardową perwszą zwrotkę “Góralu czy ci nie żal”.
Pozdrawiam Pana serdecznie
PS. Ponoć muzyka łagodzi obyczaje
Lorenzo -- 11.04.2008 - 10:22