Aleź powinna Pani straszyć McDonaldem. I wszystkimi innymi wytworami kultury Coca-Coli czy discopolo, i to nie tylko w sferze konsumpcji fizycznej, ale i kulturalnej (nota bene jednym z typowych przedstawicieli konsumentów tejże w wymiarze “duchowym” jest dla mnie GM i jego teksty- szybkie, plaskie, i równie szybko zapominane).
Z kulturą Coca-Coli walczą od lat Niemcy, teraz Francuzi i Brytyjczycy (ale ci ostatni chyba jednak z innych powodów, bardziej rodowodowych). My natomiast, nie próbując się nawet bronić (a wręcz przeciwnie, bo to przecież są pieniądze etc.), zapominamy np. kto jako pierwszy przywrócil Niemcom wiarę po II wojnie, źe moźna mieć wlasną literaturę. Oni o tym pisarzu pamiętają – u nas, śmiem twierdzić, malo kto o tym wie.*
A do kultury należy także kultywowanie języka. Nie tylko w wersji mówionej. I tu musimy uderzyć się w piersi, bo zapominamy pomalu umieć pisać, i to zarówno w sensie doslownym, jak i literackim. (Kto z Panstwa napisal ostatnio choć jedną stronę piórem?). O czymś takim jak kaligrafia chyba nikt już nie pamięta, podobnie jak o epistolografii. A kiedyś, jak szlag trafi sieć i prąd, to przepraszam, jak macie się Państwo zamiar porozumiewać? Czyźby za pośrednictwem gminnego dobosza?
Trochę to od Sasa do Lasa, ale tak mi przyszlo do glowy, a na odrębny tekst nie mam na razie ochoty.
Szanowna Pani Defendo
Aleź powinna Pani straszyć McDonaldem. I wszystkimi innymi wytworami kultury Coca-Coli czy discopolo, i to nie tylko w sferze konsumpcji fizycznej, ale i kulturalnej (nota bene jednym z typowych przedstawicieli konsumentów tejże w wymiarze “duchowym” jest dla mnie GM i jego teksty- szybkie, plaskie, i równie szybko zapominane).
Z kulturą Coca-Coli walczą od lat Niemcy, teraz Francuzi i Brytyjczycy (ale ci ostatni chyba jednak z innych powodów, bardziej rodowodowych). My natomiast, nie próbując się nawet bronić (a wręcz przeciwnie, bo to przecież są pieniądze etc.), zapominamy np. kto jako pierwszy przywrócil Niemcom wiarę po II wojnie, źe moźna mieć wlasną literaturę. Oni o tym pisarzu pamiętają – u nas, śmiem twierdzić, malo kto o tym wie.*
A do kultury należy także kultywowanie języka. Nie tylko w wersji mówionej. I tu musimy uderzyć się w piersi, bo zapominamy pomalu umieć pisać, i to zarówno w sensie doslownym, jak i literackim. (Kto z Panstwa napisal ostatnio choć jedną stronę piórem?). O czymś takim jak kaligrafia chyba nikt już nie pamięta, podobnie jak o epistolografii. A kiedyś, jak szlag trafi sieć i prąd, to przepraszam, jak macie się Państwo zamiar porozumiewać? Czyźby za pośrednictwem gminnego dobosza?
Trochę to od Sasa do Lasa, ale tak mi przyszlo do glowy, a na odrębny tekst nie mam na razie ochoty.
Pozdrawiam serdecznie