z takim samym prawdopodobieństwem, jak ktoś by wystąpił w Nicei, Dortmundzie, czy Bristolu w obronie potrząśniętego Francuza, Niemca czy Anglika nie przepadającego za towarzystwem Marokańczyka, Turka czy Pakistańczyka.
Lub też gdziekolwiek w Europie, w obronie kogoś, komu nie dopowiada głośne towarzystwo “szkopów” , żeby nie ograniczać dyskusji do samych brunetów.
Zbyszku,
z takim samym prawdopodobieństwem, jak ktoś by wystąpił w Nicei, Dortmundzie, czy Bristolu w obronie potrząśniętego Francuza, Niemca czy Anglika nie przepadającego za towarzystwem Marokańczyka, Turka czy Pakistańczyka.
Lub też gdziekolwiek w Europie, w obronie kogoś, komu nie dopowiada głośne towarzystwo “szkopów” , żeby nie ograniczać dyskusji do samych brunetów.
merlot -- 05.07.2008 - 10:40