Rozumiem, że Pan Pana Lorenzo kokietuje, po starej znajomości.
Ale w tekście kokieterii nie ma za grosz. I nie ma w nim chyba pojawiającej się czasem u Pana goryczy, graniczącej z pesymizmem. Może dlatego tak ochoczo się tym razem do Pana zleciałem.
Panie Yayco,
Rozumiem, że Pan Pana Lorenzo kokietuje, po starej znajomości.
Ale w tekście kokieterii nie ma za grosz. I nie ma w nim chyba pojawiającej się czasem u Pana goryczy, graniczącej z pesymizmem. Może dlatego tak ochoczo się tym razem do Pana zleciałem.
merlot -- 25.11.2008 - 13:19