Nie będę ukrywać, że trochę się rozczarowałam, bo Joyce’a lubię.
Ulisses też na początku mnie przerażał, tyle że nie tonażem, a stylem. Trzy razy do niego podchodziłam i poddawałam się po przeczytaniu kilkudziesięciu stron. A potem coś w mojej głowie musiało się poprzestawiać ;-), bo gdy podjęłam kolejną, czwartą już, próbę doczytałam Ulissesa do końca i się zachwyciłam.
A wracając do niespodzianki, to cieszę się, że natknęłam się na Twój artykuł. Mam kolejne tematy do rozważań nad moją wiarą-niewiarą.
@Odys
Nie będę ukrywać, że trochę się rozczarowałam, bo Joyce’a lubię.
Ulisses też na początku mnie przerażał, tyle że nie tonażem, a stylem. Trzy razy do niego podchodziłam i poddawałam się po przeczytaniu kilkudziesięciu stron. A potem coś w mojej głowie musiało się poprzestawiać ;-), bo gdy podjęłam kolejną, czwartą już, próbę doczytałam Ulissesa do końca i się zachwyciłam.
A wracając do niespodzianki, to cieszę się, że natknęłam się na Twój artykuł. Mam kolejne tematy do rozważań nad moją wiarą-niewiarą.
Ania
ania -- 15.01.2009 - 00:31