Kłopot z rozsądną dyskusją często wynika z niemożności przezwyciężenia osobistych animozji i niechęci. Tak jest i w Pana przypadku.
Potrzeba odegrania się na rozmówcy zaćmiewa Panu jasny pogląd na
sam temat rozmowy.
Sili się Pan na niepotrzebne złośliwości, na dodatek nie mając kompletnie racji w przypisywaniu mi ( kolejny już raz!) słów, których Pan w moich wypowiedziach nie znajdzie.
Widzi Pan, trudność z kłamstwem jest taka, że mogę bez cienia wątpliwości stwierdzić, że to Pan kłamie, jeśli ów fragment odnosi Pan do mnie.
„Kpię Pani Renato z przesadnych słów, deklaracji.
Ja już tak mam. Odkąd pamiętam. Jak ktoś mi mówi “zawsze”, “nigdy”, “wszyscy”, “nikt”, to za te słówka łapię. Bo za nimi często kłamstwo stoi. Zamierzone, lub nie.”
Obawiam się, ze tak jak i poprzednio, nie znajdzie Pan ( ani do Świąt, ani po Świętach) w moich tekstach niczego czym mógłby Pan uzasadnić swoje twierdzenie – oczywiście jeśli odnosi się ono do mnie – a sądzę, że tak właśnie jest.
Piszę teksty osobiste i opisuję mój stosunek do wielu spraw.
Gdzie są te moje „zawsze”, „nigdy” „wszyscy” – gdzie Pan to ma w tekście pod którym Pan pisze swoje komentarze?
Po co więc Panu ta postawa obronna przede mną, pełna złej woli tak bardzo, że pozwala Panu na nadużycie w przypisywaniu mi intencji i poglądów jakich nie mam?
Myślę, że może Pan sobie darować na przyszłość taką małostkowość.
Wracając więc do naszej dyskusji.
No cóż – sama prowadzę wiele takich rozmów i wiem, że to nie bagaż starych doświadczeń, nie osobiste przeżycia i nie stosunek do Polski decyduje o lęku niektórych, bo nie wszystkich , starych ludzi przed Europą – tylko całkiem świeżej daty tłumaczenie im historii, indoktrynacja, manipulacja ich słabością.
Oczywiście nie twierdzę, że tak jest wszędzie. Nie twierdzę, że tak jest w przypadku Pana bliskich.
Nie zgadzam się z Pana twierdzeniem, że początek wspólnoty europejskiej oznacza koniec państw narodowych. Przykład Macedonii, Kosowa, Abchazji czy choćby Słoweni, Słowacji i Czech, członków UE zaprzecza takiej teorii.
Nie ma najmniejszych powodów by obawiać się zaniku polskości.
A w ogóle co to jest państwo narodowe? I w jakim stopniu Polska jest państwem narodowym?
Toż to przecież czysty wymysł komunistyczny. To komunistyczne „zapisywanie” obywateli do jednej wspólnej narodowości – co uczyniono we wszystkich państwach dawnych ( na szczęście, już dawnych!) „demoludów”
Chce Pan przeciwstawić ograniczoną suwerenność w kwestiach regulujących współzależność różnych narodów Europy -, na którą Pan się godzi, czemuś co usprawiedliwia Pan u ludzi mających inny stosunek do wspólnoty, nie bardzo znajdując i wyłapując konkret, któremu są przeciwni.
Widzi Pan sam katolicyzm jest ponadnarodowy.
A cóż dopiero mówić o wielu narodach, dla których ta sama ziemia jest Ojczyzną?
W jakim stopniu, pana bliscy tracą swoje państwo?
Co konkretnie tracą?
Moją rodzinę sowieci wyrzucili ze Lwowa. Tam się urodziłam i tam dalsza część rodziny została. Jak u wielu innych „repatriantów”
Czy Lwów według rozumienia Pana bliskich, jest moją Ojczyzną bardziej niż na przykład Wrocław, w którym sporo z nas się osiedliło zajmując poniemieckie mieszkania, domy? Czy Kraków, w którym od wielu, wielu lat mieszkam jest bardziej czy mniej niż współczesny, zukrainizowany Lwów moją Ojczyzną?
Czy miliony Ukraińców, Białorusinów, Żydów, Niemców, a nawet Tatarów żyjąc w Polsce żyją w swojej Ojczyźnie czy ich Ojczyzną są pozostające poza granicami Polski ziemie Ukrainy, Białorusi, Niemiec o Izraelu i egzotyce tatarskiej nie wspominając?
Są przełomy w życiu narodów i państw. Ale porządek świata to stałe „dzianie się”. Fascynująco przyspieszane rozwojem ludzkiej myśli, technologiami , które przybliżają świat i pozwalają lepiej go poznać.
Ale niekoniecznie zrozumieć.
To pańskie „Trzeciej drogi nie ma” – jest tego dowodem.
Jest dowodem także i na to, że to Pan używa owych przesadnych słów, sztucznych pewników i deklaracji bez pokrycia.
Jest nieskończenie wiele dróg – drogi Odysie.
Trzeba je dostrzegać, oceniać, i podejmować decyzje, którą z nich pójdziemy – zarazem przyjmując na siebie cale ryzyko złego wyboru.
Odysie
Kłopot z rozsądną dyskusją często wynika z niemożności przezwyciężenia osobistych animozji i niechęci. Tak jest i w Pana przypadku.
Potrzeba odegrania się na rozmówcy zaćmiewa Panu jasny pogląd na
sam temat rozmowy.
Sili się Pan na niepotrzebne złośliwości, na dodatek nie mając kompletnie racji w przypisywaniu mi ( kolejny już raz!) słów, których Pan w moich wypowiedziach nie znajdzie.
Widzi Pan, trudność z kłamstwem jest taka, że mogę bez cienia wątpliwości stwierdzić, że to Pan kłamie, jeśli ów fragment odnosi Pan do mnie.
„Kpię Pani Renato z przesadnych słów, deklaracji.
Ja już tak mam. Odkąd pamiętam. Jak ktoś mi mówi “zawsze”, “nigdy”, “wszyscy”, “nikt”, to za te słówka łapię. Bo za nimi często kłamstwo stoi. Zamierzone, lub nie.”
Obawiam się, ze tak jak i poprzednio, nie znajdzie Pan ( ani do Świąt, ani po Świętach) w moich tekstach niczego czym mógłby Pan uzasadnić swoje twierdzenie – oczywiście jeśli odnosi się ono do mnie – a sądzę, że tak właśnie jest.
Piszę teksty osobiste i opisuję mój stosunek do wielu spraw.
Gdzie są te moje „zawsze”, „nigdy” „wszyscy” – gdzie Pan to ma w tekście pod którym Pan pisze swoje komentarze?
Po co więc Panu ta postawa obronna przede mną, pełna złej woli tak bardzo, że pozwala Panu na nadużycie w przypisywaniu mi intencji i poglądów jakich nie mam?
Myślę, że może Pan sobie darować na przyszłość taką małostkowość.
Wracając więc do naszej dyskusji.
No cóż – sama prowadzę wiele takich rozmów i wiem, że to nie bagaż starych doświadczeń, nie osobiste przeżycia i nie stosunek do Polski decyduje o lęku niektórych, bo nie wszystkich , starych ludzi przed Europą – tylko całkiem świeżej daty tłumaczenie im historii, indoktrynacja, manipulacja ich słabością.
Oczywiście nie twierdzę, że tak jest wszędzie. Nie twierdzę, że tak jest w przypadku Pana bliskich.
Nie zgadzam się z Pana twierdzeniem, że początek wspólnoty europejskiej oznacza koniec państw narodowych. Przykład Macedonii, Kosowa, Abchazji czy choćby Słoweni, Słowacji i Czech, członków UE zaprzecza takiej teorii.
Nie ma najmniejszych powodów by obawiać się zaniku polskości.
A w ogóle co to jest państwo narodowe? I w jakim stopniu Polska jest państwem narodowym?
Toż to przecież czysty wymysł komunistyczny. To komunistyczne „zapisywanie” obywateli do jednej wspólnej narodowości – co uczyniono we wszystkich państwach dawnych ( na szczęście, już dawnych!) „demoludów”
Chce Pan przeciwstawić ograniczoną suwerenność w kwestiach regulujących współzależność różnych narodów Europy -, na którą Pan się godzi, czemuś co usprawiedliwia Pan u ludzi mających inny stosunek do wspólnoty, nie bardzo znajdując i wyłapując konkret, któremu są przeciwni.
Widzi Pan sam katolicyzm jest ponadnarodowy.
A cóż dopiero mówić o wielu narodach, dla których ta sama ziemia jest Ojczyzną?
W jakim stopniu, pana bliscy tracą swoje państwo?
Co konkretnie tracą?
Moją rodzinę sowieci wyrzucili ze Lwowa. Tam się urodziłam i tam dalsza część rodziny została. Jak u wielu innych „repatriantów”
Czy Lwów według rozumienia Pana bliskich, jest moją Ojczyzną bardziej niż na przykład Wrocław, w którym sporo z nas się osiedliło zajmując poniemieckie mieszkania, domy? Czy Kraków, w którym od wielu, wielu lat mieszkam jest bardziej czy mniej niż współczesny, zukrainizowany Lwów moją Ojczyzną?
Czy miliony Ukraińców, Białorusinów, Żydów, Niemców, a nawet Tatarów żyjąc w Polsce żyją w swojej Ojczyźnie czy ich Ojczyzną są pozostające poza granicami Polski ziemie Ukrainy, Białorusi, Niemiec o Izraelu i egzotyce tatarskiej nie wspominając?
Są przełomy w życiu narodów i państw. Ale porządek świata to stałe „dzianie się”. Fascynująco przyspieszane rozwojem ludzkiej myśli, technologiami , które przybliżają świat i pozwalają lepiej go poznać.
Ale niekoniecznie zrozumieć.
To pańskie „Trzeciej drogi nie ma” – jest tego dowodem.
Jest dowodem także i na to, że to Pan używa owych przesadnych słów, sztucznych pewników i deklaracji bez pokrycia.
Jest nieskończenie wiele dróg – drogi Odysie.
Trzeba je dostrzegać, oceniać, i podejmować decyzje, którą z nich pójdziemy – zarazem przyjmując na siebie cale ryzyko złego wyboru.
Pozdrawiam
RRK -- 15.03.2008 - 19:40