spotykam się czasem z pewną znajomą, ktora prowadzi terapie zajęciowe dla mieszkańców – że tak powiem – patologicznych dzielnic mojego miasta. w sumie zawsze słysze to samo: “zyjesz sobie chłopie w gettcie znajomych, dyskutujesz o filmach, książkach, sytuacji w pakistanie i ocenianiu czy francja jest bardziej socjalistyczna niz finlandia, a tymczasem obok, parę bloków dalej toczy się zycie o którym nie masz mglistego pojęcia. zakladasz sobie firewalla i nawet nie udajesz, tylko przekonujesz siebie, ze kazdy bedzie staral sie myslec, rozgryzać, dyskutowac, argumentować. a to tylko Twoje osobiste getto”.
gornika palacego opony i dewastujacego warszawe nie interesuje dobro polski – interesuje go micha. stoczniowcy, nauczyciele, transportowcy. te same argumenty. te same żądania. ja, ja, ja. rzadzacy praktycznie nie ma szans na rzeczowa dyskusje – opozycja natychmiast bije w tarabany populizmu i pokrzykuje razem z protestującymi. a ludzie sluchaja nie tłumaczeń ekonomistów, tylko tych, którzy krzycza” należy Wam się, żądajcie i bierzcie”.
Pana Y interesuje dobro Polski rozumiane długofalowo, choćby i miało ono nadejść wtedy, gdy Pana Y już nie będzie. ale jestem przekonany, że z argumentacja i poglądami Pana Y w jakichkolwiek wyborach PAn Y zebrałby promil głosów. myślę, ze byłby to akurat promil określający intelektualną elitę. ale nadal niestety tylko promil.
zazdroszę Panu Y wiary, ze Polska rozumiana jako stowarzyszenie jest mozliwa. dobrze, ze osoba tak doświadczona i świadoma taką możliwość dopuszcza. ja niestety bardziej widzę Pana Yayco jako patrycjusza, który na schodach domu uczy o wielkości cesarstwa garstke obywateli, podczas gdy goci i wandalowie pala Rzym… co nie zmienia faktu, ze wole o tym sluchac, niz do gotów sie przyłączać.
jeśli mój komentarz był nie na temat, to przepraszam.
Panie Yayco szanowny
spotykam się czasem z pewną znajomą, ktora prowadzi terapie zajęciowe dla mieszkańców – że tak powiem – patologicznych dzielnic mojego miasta. w sumie zawsze słysze to samo: “zyjesz sobie chłopie w gettcie znajomych, dyskutujesz o filmach, książkach, sytuacji w pakistanie i ocenianiu czy francja jest bardziej socjalistyczna niz finlandia, a tymczasem obok, parę bloków dalej toczy się zycie o którym nie masz mglistego pojęcia. zakladasz sobie firewalla i nawet nie udajesz, tylko przekonujesz siebie, ze kazdy bedzie staral sie myslec, rozgryzać, dyskutowac, argumentować. a to tylko Twoje osobiste getto”.
gornika palacego opony i dewastujacego warszawe nie interesuje dobro polski – interesuje go micha. stoczniowcy, nauczyciele, transportowcy. te same argumenty. te same żądania. ja, ja, ja. rzadzacy praktycznie nie ma szans na rzeczowa dyskusje – opozycja natychmiast bije w tarabany populizmu i pokrzykuje razem z protestującymi. a ludzie sluchaja nie tłumaczeń ekonomistów, tylko tych, którzy krzycza” należy Wam się, żądajcie i bierzcie”.
Griszeq -- 15.07.2008 - 14:42Pana Y interesuje dobro Polski rozumiane długofalowo, choćby i miało ono nadejść wtedy, gdy Pana Y już nie będzie. ale jestem przekonany, że z argumentacja i poglądami Pana Y w jakichkolwiek wyborach PAn Y zebrałby promil głosów. myślę, ze byłby to akurat promil określający intelektualną elitę. ale nadal niestety tylko promil.
zazdroszę Panu Y wiary, ze Polska rozumiana jako stowarzyszenie jest mozliwa. dobrze, ze osoba tak doświadczona i świadoma taką możliwość dopuszcza. ja niestety bardziej widzę Pana Yayco jako patrycjusza, który na schodach domu uczy o wielkości cesarstwa garstke obywateli, podczas gdy goci i wandalowie pala Rzym… co nie zmienia faktu, ze wole o tym sluchac, niz do gotów sie przyłączać.
jeśli mój komentarz był nie na temat, to przepraszam.