W historii literatury istnieje pojęcie mowy ezopowej. Myślę, że Ezop nie szalałby z tego powodu z oburzenia, gdyby zmartwychwstał. Jeśli miał samoocenę w normie, oczywiście.:)
Nie rozumiem zatem, dlaczego próba wprowadzenia przeze mnie do historii blogosfery pojęcia: mowa joteszowa, ma być czymś uwłaczającym.
Może być to albo kwestia większej papieżkowości niż sam papież, zkumplowanego z papieżem gajowego (jak mu tam?) albo własnej samooceny – na co też wskazywałyby pewne przesłanki.:)
Ale co to ma w gruncie rzeczy za znaczenie?
Pozdrawiam serdecznie
Ps.
Przecież może być i tak, że w sanatorium, by zadać szyku nasz kolega paraduje w mundurze gajowego. Tak mu w tym dobrze i branie ma, że próbuje i nam zaprezentować się w swym nowym, atrakcyjnym wcieleniu.
Naprawdę nie wiem.:)
Merlocie, mogę się mylić.
W historii literatury istnieje pojęcie mowy ezopowej. Myślę, że Ezop nie szalałby z tego powodu z oburzenia, gdyby zmartwychwstał. Jeśli miał samoocenę w normie, oczywiście.:)
Nie rozumiem zatem, dlaczego próba wprowadzenia przeze mnie do historii blogosfery pojęcia: mowa joteszowa, ma być czymś uwłaczającym.
Może być to albo kwestia większej papieżkowości niż sam papież, zkumplowanego z papieżem gajowego (jak mu tam?) albo własnej samooceny – na co też wskazywałyby pewne przesłanki.:)
Ale co to ma w gruncie rzeczy za znaczenie?
Pozdrawiam serdecznie
Ps.
yassa (gość) -- 15.05.2009 - 18:37Przecież może być i tak, że w sanatorium, by zadać szyku nasz kolega paraduje w mundurze gajowego. Tak mu w tym dobrze i branie ma, że próbuje i nam zaprezentować się w swym nowym, atrakcyjnym wcieleniu.
Naprawdę nie wiem.:)