zrewanżuję się przykładem, wymykającym się spod jednoznacznej oceny:
Pewna bliska mi osoba poszła do spowiedzi w stanie wojennym.
Jedynym poważnym grzechem który księdzu wyznała był grzech nienawiści:
“bo ja proszę księdza tak strasznie tych komuchów nienawidzę...” wyszeptała.
Spowiednik na to: “drogie dziecko, a kto ich nawidzi?”
Mam kłopot z oceną moralną tego incydentu. Z jednej strony – kompletne zaprzeczenie wszelkich podręcznikowych reguł w zachowaniu księdza, z drugiej, biorąc pod uwagę czas i miejsce był to piękny przykład na to, jak więzi wspólnotowe można wbrew dogmatom i regulaminom podtrzymywać.
Panno Gretchen
zrewanżuję się przykładem, wymykającym się spod jednoznacznej oceny:
Pewna bliska mi osoba poszła do spowiedzi w stanie wojennym.
Jedynym poważnym grzechem który księdzu wyznała był grzech nienawiści:
“bo ja proszę księdza tak strasznie tych komuchów nienawidzę...” wyszeptała.
Spowiednik na to: “drogie dziecko, a kto ich nawidzi?”
Mam kłopot z oceną moralną tego incydentu. Z jednej strony – kompletne zaprzeczenie wszelkich podręcznikowych reguł w zachowaniu księdza, z drugiej, biorąc pod uwagę czas i miejsce był to piękny przykład na to, jak więzi wspólnotowe można wbrew dogmatom i regulaminom podtrzymywać.
merlot
merlot -- 28.03.2008 - 15:27