Że się czepniesz tego psychopaty to wiedziałam, miałam wykasować, ale zostawiłam.
Mniejsza o to zresztą.
nie czepiam się psychopaty- raczej idzie mi o to, by jeśli juz to dookreślić. Bo to strasznie latwe zwlaszcza dzis rzucac psychopatą. Zwłaszcza, że różne tam paramedyczne czary mary freudowskie tak na dobra sprawę zrobiły psychopatów ze wszystkich.
Sposób w jaki o niej piszesz rzeczywiście coś mówi. Tak jakby ta kobieta swoim oddziaływaniem odbierała innym realny sposób widzenia sytuacji. Wiesz, naprawdę wątpię, by ktokolwiek namówił mnie do zabicia, albo żebym ja miała taki pomysł z namawianiem kogoś. Pomyśl o tym od tej strony.
Powtórze to, bo moze nie bylo zbyt jasne- miałem te mozliwość, że przyglądałem sie (nie morderstwu, ale etapowi zakochania) niejako na zimno. Świezo po ślubie itd. pani W. mimo ze atrakcyjna szalenie nie dzialała na mnie wcale- więc bylem poza jej urokiem. Nie mialem więc żadnych zaburzeń widzenia sytuacji.
Zabity kochanek, no mało tego zabity! Zakopany w piwnicy własnego domu. Żyli na jego zwłokach. Chcesz mi powiedzieć, że to jest norma? Nawet jeśli to pojęcie rozciągniemy jak tę szwedzką prezerwatywę?
Wiem, że nie powiesz, że to jest norma, ale odbiję Ci pytanie: jakie jest Twoje wyjaśnienie?
wyjasnienie jest proste- ludzie są zdolni do znacznie większych potwornosci i wcale do tego nie muszą być psychopatami. Wiesz, widziałem jakis czas temu wywiad z takimi ukraińskimi staruszkami. Starsznie sympatyczni ludzie. Tacy pełni ciepła i w ogóle. Za młodu zajmowali sie, w czasie wojny, pacyfikowaniem polskich wiosek. Wiem i z relacji dziadków jak to wygladało, ale takze z pracy naukowej mojej zony (bo tak się sklada, że o tym pisała). Te pacyfikacje przeprowadzały wściekłe psy. Bydlęta w ludzkiej skórze. Ci przesympatyczni staruszkowie dzisiejsi. Wyjaśnieniami (tak, w liczbie mnogiej) byłyby więc i namiętności, i sytuacja, etc. – wszystko to sprzęgnięte w jednej chwili, która powoduje morderczy wybuch. Jeszcze jeden przypadek. Dawno temu, jeden z trenerow od dziesięcioboju z Wrocka, przyszedł na trening z obiema rękami zagipsowanymi. Cóz sie stało? Ano około 2 w nocy ktos sie dobija do drzwi jego domu wołając pomocy. Facet zaspany, wprost z łózka od cieplutkiej zonki otwiera drzwi i dostaje strzał w twarz. Cofa się a do domu wjeżdza mu dwóch zamaskowanych oprychów. No ale trafili paskudnie, bo facet jak to od dziesięcioboju- zyła i siła. W każdym razie tak ich zaczął w tym amoku napierdzielać (a za plecami żona i dziecko) że połamał sobie w tym szale o gosci obie ręce. A typków wyniesiono na noszach zmasakrowanych. Ale rozbitych na kawałki jak siekanka. Pytanie- czy ten facet, który sie dopuścil na tych oprychach ewidentnego bestialskiego szału był psychopatą? Był nienormalny? Moim zdaniem nie. Działa w stanie na który sklada sie cała masa czynników. Analogicznie ta parka, która się dopuścila mordu na Maćku- jestem przekonany, że mogli sie wprowadzić w stan identyczny (ze wzgledu na rózne okolicznosci- np. znana sprawa, że “niewyrobieni” przestępcy, którzy pierwszy raz kogoś biją są niezwykle brutalni, jakby odreagowywali na bitym to, że sami łamia pewne tabu) wcale nie będac psychopatami. Reszta, to juz logika faktów.
“no widzisz, wiem o jakim typie mowisz, ale to nie ten typ. Ona naprawdę nie uzywala ludzi jak przedmiotów. W kazdym razie nic takiego nie udalo mi się zaobserwować.”
Ja też nie o tym typie. Ta, którą znałam używała ludzi, ale kompletnie nie miała świadomości tego, co robi. Dlatego tego się nie dało obserwować. Zajęło mi niemal pół życia, żeby chwycić ten mechanizm w niej. Tyle samo jeszcze komuś dla niej ważnemu. Cała historia wielowątkowa ma smutne zakończenie, ale z tym też mniejsza.
wiem o czym piszesz. no to jeszcze o innym typie mówimy. Ona nawet nie wykorzystywala nikogo nieswiadomie.
Co do tych podobieństw i różnic. Ja nie twierdzę, że różnice nie istnieją – to tak dla jasności. Mechanizmy mogą być podobne, a różne środki realizacji celów. Tych chorych też. To jest to, co piszesz o walce.
Mając w głowie te same fałszujące tony kobieta z Twojej historii użyła takich środków. Mężczyzna być może na jej miejscu zabiłby własnoręcznie.
albo zrobił cos jeszcze innego
Bez tych tonów można wyć, rwać włosy z głowy, upić się, pogadać z kimś (może nawet zadręczać tematem), obrazić się na świat, porąbać trochę drewna, walić w worek treningowy, pisać bloga :), wyjechać za granicę. Milion rzeczy można.
no jasne. Napisz lepiej czy to Bali całe warte grzechu? I ile sie tam godzin leci. Wiesz, jako palacz pytam. Bo przysiągłem sobie juz nie latac nigdzie daleko. Zwłaszcza, że świat wyglada wszędzie dosyc podobnie i nie ma powodu dla którego miałbym sie męczyc niepaleniem np. 10 godzin w samolocie. Jak jest, warte?
Gretchen
Że się czepniesz tego psychopaty to wiedziałam, miałam wykasować, ale zostawiłam.
Mniejsza o to zresztą.
nie czepiam się psychopaty- raczej idzie mi o to, by jeśli juz to dookreślić. Bo to strasznie latwe zwlaszcza dzis rzucac psychopatą. Zwłaszcza, że różne tam paramedyczne czary mary freudowskie tak na dobra sprawę zrobiły psychopatów ze wszystkich.
Sposób w jaki o niej piszesz rzeczywiście coś mówi. Tak jakby ta kobieta swoim oddziaływaniem odbierała innym realny sposób widzenia sytuacji. Wiesz, naprawdę wątpię, by ktokolwiek namówił mnie do zabicia, albo żebym ja miała taki pomysł z namawianiem kogoś. Pomyśl o tym od tej strony.
Powtórze to, bo moze nie bylo zbyt jasne- miałem te mozliwość, że przyglądałem sie (nie morderstwu, ale etapowi zakochania) niejako na zimno. Świezo po ślubie itd. pani W. mimo ze atrakcyjna szalenie nie dzialała na mnie wcale- więc bylem poza jej urokiem. Nie mialem więc żadnych zaburzeń widzenia sytuacji.
Zabity kochanek, no mało tego zabity! Zakopany w piwnicy własnego domu. Żyli na jego zwłokach. Chcesz mi powiedzieć, że to jest norma? Nawet jeśli to pojęcie rozciągniemy jak tę szwedzką prezerwatywę?
Wiem, że nie powiesz, że to jest norma, ale odbiję Ci pytanie: jakie jest Twoje wyjaśnienie?
wyjasnienie jest proste- ludzie są zdolni do znacznie większych potwornosci i wcale do tego nie muszą być psychopatami. Wiesz, widziałem jakis czas temu wywiad z takimi ukraińskimi staruszkami. Starsznie sympatyczni ludzie. Tacy pełni ciepła i w ogóle. Za młodu zajmowali sie, w czasie wojny, pacyfikowaniem polskich wiosek. Wiem i z relacji dziadków jak to wygladało, ale takze z pracy naukowej mojej zony (bo tak się sklada, że o tym pisała). Te pacyfikacje przeprowadzały wściekłe psy. Bydlęta w ludzkiej skórze. Ci przesympatyczni staruszkowie dzisiejsi. Wyjaśnieniami (tak, w liczbie mnogiej) byłyby więc i namiętności, i sytuacja, etc. – wszystko to sprzęgnięte w jednej chwili, która powoduje morderczy wybuch. Jeszcze jeden przypadek. Dawno temu, jeden z trenerow od dziesięcioboju z Wrocka, przyszedł na trening z obiema rękami zagipsowanymi. Cóz sie stało? Ano około 2 w nocy ktos sie dobija do drzwi jego domu wołając pomocy. Facet zaspany, wprost z łózka od cieplutkiej zonki otwiera drzwi i dostaje strzał w twarz. Cofa się a do domu wjeżdza mu dwóch zamaskowanych oprychów. No ale trafili paskudnie, bo facet jak to od dziesięcioboju- zyła i siła. W każdym razie tak ich zaczął w tym amoku napierdzielać (a za plecami żona i dziecko) że połamał sobie w tym szale o gosci obie ręce. A typków wyniesiono na noszach zmasakrowanych. Ale rozbitych na kawałki jak siekanka. Pytanie- czy ten facet, który sie dopuścil na tych oprychach ewidentnego bestialskiego szału był psychopatą? Był nienormalny? Moim zdaniem nie. Działa w stanie na który sklada sie cała masa czynników. Analogicznie ta parka, która się dopuścila mordu na Maćku- jestem przekonany, że mogli sie wprowadzić w stan identyczny (ze wzgledu na rózne okolicznosci- np. znana sprawa, że “niewyrobieni” przestępcy, którzy pierwszy raz kogoś biją są niezwykle brutalni, jakby odreagowywali na bitym to, że sami łamia pewne tabu) wcale nie będac psychopatami. Reszta, to juz logika faktów.
“no widzisz, wiem o jakim typie mowisz, ale to nie ten typ. Ona naprawdę nie uzywala ludzi jak przedmiotów. W kazdym razie nic takiego nie udalo mi się zaobserwować.”
Ja też nie o tym typie. Ta, którą znałam używała ludzi, ale kompletnie nie miała świadomości tego, co robi. Dlatego tego się nie dało obserwować. Zajęło mi niemal pół życia, żeby chwycić ten mechanizm w niej. Tyle samo jeszcze komuś dla niej ważnemu. Cała historia wielowątkowa ma smutne zakończenie, ale z tym też mniejsza.
wiem o czym piszesz. no to jeszcze o innym typie mówimy. Ona nawet nie wykorzystywala nikogo nieswiadomie.
Co do tych podobieństw i różnic. Ja nie twierdzę, że różnice nie istnieją – to tak dla jasności. Mechanizmy mogą być podobne, a różne środki realizacji celów. Tych chorych też. To jest to, co piszesz o walce.
Mając w głowie te same fałszujące tony kobieta z Twojej historii użyła takich środków. Mężczyzna być może na jej miejscu zabiłby własnoręcznie.
albo zrobił cos jeszcze innego
Bez tych tonów można wyć, rwać włosy z głowy, upić się, pogadać z kimś (może nawet zadręczać tematem), obrazić się na świat, porąbać trochę drewna, walić w worek treningowy, pisać bloga :), wyjechać za granicę. Milion rzeczy można.
no jasne. Napisz lepiej czy to Bali całe warte grzechu? I ile sie tam godzin leci. Wiesz, jako palacz pytam. Bo przysiągłem sobie juz nie latac nigdzie daleko. Zwłaszcza, że świat wyglada wszędzie dosyc podobnie i nie ma powodu dla którego miałbym sie męczyc niepaleniem np. 10 godzin w samolocie. Jak jest, warte?