System pracy w Rzepie jest taki, że wielu autorów pisze zwyczajnie za dużo. Dodatkowo jest to system typu “mydło i powidło”, czyli coś czego ogólnie w polskim dziennikastwie nie znoszę – znany autor jest specjalistą od wszystkiego, bo przeczytal kilka opracowań i jakichś materiałów źródłowych, a poza tym, to “on się tym interesuje”. A czasem się nawet nie interesuje, ale dawno nie pisał, więc trzeba zainstnieć. A “Rzepa”, jak wiele innych gazet na to pozwala.
Uwaga szczegółowa (Ziemkiewiczowska):
Ziemkiewicz jest, najprościej rzecz ujmując, amerykańskim republikaninem – dlatego kombinacje poglądów typu skrajnie liberalna gospodarka + konserwatywne wartości (ale znów nie tak do końca – nie jest republikaninem z lat 50-tych, ale tak około końca 80-tych i początku 90-tych) są dla niego spójnym światopoglądem – podczas kiedy dla ludzi przyzwyczajonych do polskiego postrzegania sceny politycznej są one albo chaosem albo, żeby było prościej “kaczyzmem”. Dlatego nie jest specjalnie niespójne pozytywne postrzeganie grup które przegrały (historia, polityka), podczas kiedy jednocześnie regularnie sekuje on grupy które są słabsze ekonomicznie (współczesność, ekonomia). Taki republikanizm w pigułce.
Dodatkowo Ziemkiewicz jest autorem który chyba najbardziej w “Rzepie”, z całkiem niejasnych dla mnie przyczyn (ambicje? kasa? przekonanie o wlasnej wiedzy?) bierze się za za wiele i za często. Dziś obśmiewamy to, jutro potępiamy tamto, dwa dni później pochylamy się nad czym innym, a w weekend piszemy duży artykuł przekrojowy. Pracowitość godna pochwaly, kłopot w tym że przy takiej ilości materiału jakość spada i trzeba ją pokrywać efekciarskimi sztuczkami słowem – a takie rzeczy często nie wychodzą, kiedy zajmujemy się tematem wymagającym szczegółowej i specjalistycznej wiedzy. ;)
Nawiasem mówiąc, jego pisanie na s24 traktuję jako ciekawy i rzadki przypadek, kiedy dziennikarz się nie pilnuje i faktycznie pisze prywatnie, nie zastanawiając się nad każdym słowem i jego konsekwencjami. RAZ chyba uważał, że pisze tak sobie, dla siebie i grupki krewnych i znajomych królika, tak jak pisał przez całe lata 90-te dla niszowych gazet. Tyle że około 2005, kiedy nagle dostal “kopa w górę” i rzeczywiście znalazł się w pierwszym szeregu dziennikarzy (a nie “tym śmiesznym prawicowcem którego zaprosimy dla równowagi”), wszystko to co tak sobie “ziemolił” nagle zaczęto analizowac i rozliczać.
Dwie sprawy
Uwaga ogólna:
System pracy w Rzepie jest taki, że wielu autorów pisze zwyczajnie za dużo. Dodatkowo jest to system typu “mydło i powidło”, czyli coś czego ogólnie w polskim dziennikastwie nie znoszę – znany autor jest specjalistą od wszystkiego, bo przeczytal kilka opracowań i jakichś materiałów źródłowych, a poza tym, to “on się tym interesuje”. A czasem się nawet nie interesuje, ale dawno nie pisał, więc trzeba zainstnieć. A “Rzepa”, jak wiele innych gazet na to pozwala.
Uwaga szczegółowa (Ziemkiewiczowska):
Ziemkiewicz jest, najprościej rzecz ujmując, amerykańskim republikaninem – dlatego kombinacje poglądów typu skrajnie liberalna gospodarka + konserwatywne wartości (ale znów nie tak do końca – nie jest republikaninem z lat 50-tych, ale tak około końca 80-tych i początku 90-tych) są dla niego spójnym światopoglądem – podczas kiedy dla ludzi przyzwyczajonych do polskiego postrzegania sceny politycznej są one albo chaosem albo, żeby było prościej “kaczyzmem”. Dlatego nie jest specjalnie niespójne pozytywne postrzeganie grup które przegrały (historia, polityka), podczas kiedy jednocześnie regularnie sekuje on grupy które są słabsze ekonomicznie (współczesność, ekonomia). Taki republikanizm w pigułce.
Dodatkowo Ziemkiewicz jest autorem który chyba najbardziej w “Rzepie”, z całkiem niejasnych dla mnie przyczyn (ambicje? kasa? przekonanie o wlasnej wiedzy?) bierze się za za wiele i za często. Dziś obśmiewamy to, jutro potępiamy tamto, dwa dni później pochylamy się nad czym innym, a w weekend piszemy duży artykuł przekrojowy. Pracowitość godna pochwaly, kłopot w tym że przy takiej ilości materiału jakość spada i trzeba ją pokrywać efekciarskimi sztuczkami słowem – a takie rzeczy często nie wychodzą, kiedy zajmujemy się tematem wymagającym szczegółowej i specjalistycznej wiedzy. ;)
Nawiasem mówiąc, jego pisanie na s24 traktuję jako ciekawy i rzadki przypadek, kiedy dziennikarz się nie pilnuje i faktycznie pisze prywatnie, nie zastanawiając się nad każdym słowem i jego konsekwencjami. RAZ chyba uważał, że pisze tak sobie, dla siebie i grupki krewnych i znajomych królika, tak jak pisał przez całe lata 90-te dla niszowych gazet. Tyle że około 2005, kiedy nagle dostal “kopa w górę” i rzeczywiście znalazł się w pierwszym szeregu dziennikarzy (a nie “tym śmiesznym prawicowcem którego zaprosimy dla równowagi”), wszystko to co tak sobie “ziemolił” nagle zaczęto analizowac i rozliczać.
Barbapapa -- 01.10.2008 - 07:20