Trudna, bo Ziemkiewicza nie cierpię od początku, kiedy dla mnie zaistniał. Czyli od pierwszego numeru “Fantastyki” (tak między nami, dwa pierwsze numery mam do odstąpienia…) Pewnie pojawił się trochę później, ale dla niego nie zechce mi się sięgać do zszywek. Wiem tylko, że żadne jego wypociny mnie nie porwały. Być może była to wina innych autorów, którzy zbyt wyraźnie nad nim górowali, albo budzili we mnie to, czego RAZ nigdy nie potrafił.
RAZ ponownie zaczął mnie gnębić we własnym samochodzie, w którym słuchałem także TOK FM. I komuś wpadło do głowy, że on będzie listkiem figowym radiostacji, zresztą wtedy bywał tam też Rybiński. Obaj wzbudzali we mnie odruch przełączenia na Trójkę. Teraz Ziemkiewiczem TOKu jest Janke, znany zebranym znakomicie. Za to u Jankesa w saloniku znowu objawił się pan Z.
Ostatnia znana mi mutacja RAZa jest w Rzepie i niekiedy włażę tam, by się zniesmaczyć. Dlatego Leszka Sopockiego opis i ocena trafia w mą czułą strunę. Tyle, że to trudna sprawa przyznać mu rację na 102 %, bo ja od tak dawna (czytaj: od zawsze) nie cierpię całym sobą Ziemkiewicza, więc jak tu obrońcy tegoż napisali, nie mam prawa go oceniać! No to go nie ocenię!
Trudna sprawa!
Trudna, bo Ziemkiewicza nie cierpię od początku, kiedy dla mnie zaistniał. Czyli od pierwszego numeru “Fantastyki” (tak między nami, dwa pierwsze numery mam do odstąpienia…) Pewnie pojawił się trochę później, ale dla niego nie zechce mi się sięgać do zszywek. Wiem tylko, że żadne jego wypociny mnie nie porwały. Być może była to wina innych autorów, którzy zbyt wyraźnie nad nim górowali, albo budzili we mnie to, czego RAZ nigdy nie potrafił.
RAZ ponownie zaczął mnie gnębić we własnym samochodzie, w którym słuchałem także TOK FM. I komuś wpadło do głowy, że on będzie listkiem figowym radiostacji, zresztą wtedy bywał tam też Rybiński. Obaj wzbudzali we mnie odruch przełączenia na Trójkę. Teraz Ziemkiewiczem TOKu jest Janke, znany zebranym znakomicie. Za to u Jankesa w saloniku znowu objawił się pan Z.
Ostatnia znana mi mutacja RAZa jest w Rzepie i niekiedy włażę tam, by się zniesmaczyć. Dlatego Leszka Sopockiego opis i ocena trafia w mą czułą strunę. Tyle, że to trudna sprawa przyznać mu rację na 102 %, bo ja od tak dawna (czytaj: od zawsze) nie cierpię całym sobą Ziemkiewicza, więc jak tu obrońcy tegoż napisali, nie mam prawa go oceniać! No to go nie ocenię!
jotesz -- 02.10.2008 - 11:07