Rozczula się Pan za tym, że nikt nie napisał o śp. Sendlerowej – skoro Pan odczuwał “głód” informacji, mógł Pan sięgnąć do informacji których dużo w necie i coś napisać....
Jakoś txt się bierze z sumy jakości jaką prezentujemy my wszyscy we wpisach jak i dyskusjach.
Więc też – jakoś mnie irytują posty dotyczące pisania o pisaniu – czyli w gruncie rzeczy zajmowanie się “samym sobą”.
Co do ignorancji. Błędy się zdarzają gdyż nie wszyscy są prawnikami, a prawnicy nie znają się na wszystkim, itd.
Problem dotyczy niczego innego( wg mnie ) jak używanego języka w pisaniu swoich stanowisk.
To, że ktoś nie jest prawnikiem wcale nie oznacza, że zna się na wszystkim, tak jak to, że ktoś zapytał prawnika wcale nie oznacza, że odkrył Prawdę.
Oczywiście “czapki z głów” – jak mawia Pitera – przed tym kto szuka ale na opini pierwszego lepszego prawnika nie buduje teorii rzeczywistości.
Rzecz jednak dotyczy języka. To, że ktoś zapytał prawnika nie oznacza, że posiadł wiedzę pełną... – gdyż wystarczy, że nie zna wszystkich okoliczności albo jednej ważnej a już wypowiedź prawnika bierze w łeb.
Więc ja osobiście cenię ludzi którzy mając rację – zostawiają jeszcze margines na to aby jej nie mieć ze względu na nieznajomość wszystkich okoliczności zdarzenia.
A nawet napisanie postu na zasadzie “kija w mrowisko” mogłoby powodować “głód poznania” zamiast “szał etykietowania”.
Nawet częściowe zaspokojenie tego głodu przez “zapytanie prawnika” nie oznacza przecież paszportu dla etykietowania.
PAnie yayco
mówiąc językiem Grzesia “smęci Pan”.
Rozczula się Pan za tym, że nikt nie napisał o śp. Sendlerowej – skoro Pan odczuwał “głód” informacji, mógł Pan sięgnąć do informacji których dużo w necie i coś napisać....
Jakoś txt się bierze z sumy jakości jaką prezentujemy my wszyscy we wpisach jak i dyskusjach.
Więc też – jakoś mnie irytują posty dotyczące pisania o pisaniu – czyli w gruncie rzeczy zajmowanie się “samym sobą”.
Co do ignorancji. Błędy się zdarzają gdyż nie wszyscy są prawnikami, a prawnicy nie znają się na wszystkim, itd.
Problem dotyczy niczego innego( wg mnie ) jak używanego języka w pisaniu swoich stanowisk.
To, że ktoś nie jest prawnikiem wcale nie oznacza, że zna się na wszystkim, tak jak to, że ktoś zapytał prawnika wcale nie oznacza, że odkrył Prawdę.
Oczywiście “czapki z głów” – jak mawia Pitera – przed tym kto szuka ale na opini pierwszego lepszego prawnika nie buduje teorii rzeczywistości.
Rzecz jednak dotyczy języka. To, że ktoś zapytał prawnika nie oznacza, że posiadł wiedzę pełną... – gdyż wystarczy, że nie zna wszystkich okoliczności albo jednej ważnej a już wypowiedź prawnika bierze w łeb.
Więc ja osobiście cenię ludzi którzy mając rację – zostawiają jeszcze margines na to aby jej nie mieć ze względu na nieznajomość wszystkich okoliczności zdarzenia.
A nawet napisanie postu na zasadzie “kija w mrowisko” mogłoby powodować “głód poznania” zamiast “szał etykietowania”.
Nawet częściowe zaspokojenie tego głodu przez “zapytanie prawnika” nie oznacza przecież paszportu dla etykietowania.
Minimum dobrej woli – i Jakość “sama się” tworzy.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 15.05.2008 - 11:22“Kto pyta nie błądzi…”