szła na pewne. W towarzyskim to niezła zasada, tylko ciut nudna, a w turniejach to raczej wiele się nie zwojuje, jako że jak ma się mocną kartę, to wszyscy ją mają i ugrywają to samo. Czyli żadnych punktów turniejowych nie ma.
Blefować w licytacji to jednak można (i należy) w pokera, w brydżu to nie wychodzi. Zupa wylewa się zazwyczaj już po wrednym (jak zwykle) wiście.
A co do blefu (lub czegoś w tym rodzaju) to był kiedyś taki krakowski wynalazek (Wisła to wymyśliła, czyli głównie niejaki Jezioro Olek) znany jako silny pas. Ale często się tego nie dało stosować, najwyźej raz:-)
Znaczy się, Panie Yayco,
szła na pewne. W towarzyskim to niezła zasada, tylko ciut nudna, a w turniejach to raczej wiele się nie zwojuje, jako że jak ma się mocną kartę, to wszyscy ją mają i ugrywają to samo. Czyli żadnych punktów turniejowych nie ma.
Blefować w licytacji to jednak można (i należy) w pokera, w brydżu to nie wychodzi. Zupa wylewa się zazwyczaj już po wrednym (jak zwykle) wiście.
A co do blefu (lub czegoś w tym rodzaju) to był kiedyś taki krakowski wynalazek (Wisła to wymyśliła, czyli głównie niejaki Jezioro Olek) znany jako silny pas. Ale często się tego nie dało stosować, najwyźej raz:-)
Miłego popołudnia
Lorenzo -- 27.10.2008 - 17:35