ku utrapieniu i smutkowi kilku osób – nawet w calości.
W nagrodę za bląd w adresie opowiem pewna historyjkę, która, co prawda, bardziej pasuje do Pańskiego tekstu o paleniu.
Pewnego dnia jechalem Plantami Dietlowskimi na odcinku, na którym na przestrzeni niecalych stu metrów są dwa światla. O tym, że po pierwszych zielonych nie nalezy sie rozpędzać wiedzą tylko tubylcy; reszta sądzi, że ma do czynienia z zieloną falą, a tu niespodzianka. Jak pierwsze robią się zielone, to drugie za parę sekund robia się czerwone.
Dojedżam więc do pierwszych, przejeżdżam na zielonych i zaczynam hamować. Tym bardziej energicznie, że jadący przede mna samochód zatrzymuje sie gwaltownie i wypada z niego kierowca, trzymając twarz zasloniętą dlońmi i podskakując jednocześnie, jak czlowiek dźgany widlami.
Dopiero po chwili okazalo się, że jako obcy ruszyl na pierwszych zielony z kopyta i musial mocno przyhamować przy drugich, bo zrobily się czerwone. Ponieważ facet byl palaczem, więc trzymal papierosa w ustach, a rękoma robil to, co robil: jedną trzymal kierownicę, a druga zmienial bieg.
W momencie ostrego hamowania papieros wypadl mu z ust i odbijając się od kierownicy – trafil go żarem w oko.
Jaka jest statystyczna szansa, by osiagnąć taki efekt celowo, zakladając, że ktoś chcialby się trafić papierosem we wlasne oko przy pomocy kierownicy?
Juz dotarlem, Panie Yayco,
ku utrapieniu i smutkowi kilku osób – nawet w calości.
W nagrodę za bląd w adresie opowiem pewna historyjkę, która, co prawda, bardziej pasuje do Pańskiego tekstu o paleniu.
Pewnego dnia jechalem Plantami Dietlowskimi na odcinku, na którym na przestrzeni niecalych stu metrów są dwa światla. O tym, że po pierwszych zielonych nie nalezy sie rozpędzać wiedzą tylko tubylcy; reszta sądzi, że ma do czynienia z zieloną falą, a tu niespodzianka. Jak pierwsze robią się zielone, to drugie za parę sekund robia się czerwone.
Dojedżam więc do pierwszych, przejeżdżam na zielonych i zaczynam hamować. Tym bardziej energicznie, że jadący przede mna samochód zatrzymuje sie gwaltownie i wypada z niego kierowca, trzymając twarz zasloniętą dlońmi i podskakując jednocześnie, jak czlowiek dźgany widlami.
Dopiero po chwili okazalo się, że jako obcy ruszyl na pierwszych zielony z kopyta i musial mocno przyhamować przy drugich, bo zrobily się czerwone. Ponieważ facet byl palaczem, więc trzymal papierosa w ustach, a rękoma robil to, co robil: jedną trzymal kierownicę, a druga zmienial bieg.
W momencie ostrego hamowania papieros wypadl mu z ust i odbijając się od kierownicy – trafil go żarem w oko.
Jaka jest statystyczna szansa, by osiagnąć taki efekt celowo, zakladając, że ktoś chcialby się trafić papierosem we wlasne oko przy pomocy kierownicy?
Pozdrawiam w zamyśleniu
Lorenzo -- 27.10.2008 - 19:29