z takich rzeczy, to umiem grać w curling. Ale do tego potrzeba trochę sprzętu specjalnego i lodowiska, na które łyżwiarzy się nie wpuszcza nigdy. Więc obawiam się, że też do kitu.
I uwielbiam scrabble, choć na sieci jest wygodniej, bo automatycznie punkty liczy i kwadraciki się nie rozsypują na planszy. No i ogrywam kolegę, co w Londynie mieszka.
Ale na kryzys też się przygotowuję, jako osoba paranoiczna ogólnie. I napawam się słodyczą życia, zgodnie z tym, co mówił Talleyrand. W ogóle, im bardziej się w przeszłości zagłębiam, tym bardziej się boję, że za jakiś czas zapłaczą z tęsknoty nawet ci, co stan obecny nazywają PRL-bis, układ okrągłostołowy itd. W końcu, taka II RP to też w pewnym sensie syf był. A potem co przyszło? No właśnie.
Ale to już nie na temat było.
Panie Yayco, Connellego nie czytałam, niestety. Mam wrażenie, że ja najwięcej czytałam gdzieś do dwunastego roku życia, a od kiedy poszłam na studia, to ostry już notuję regres. Nie licząc literatury fachowej, z którą też zazwyczaj nie nadążam.
Ach, Potworny regiment to w ogóle było coś. Pochłonęłam chyba na dwa razy w Empiku, aż się wstydząc, że takie wrażenie na mnie robi.
Patrycjusz – zdecydowanie tak. I Śmierć. A jeszcze rektor Ridcully moim zdaniem zasługuje na wyróżnienie, za rozsądny i energiczny styl kierowania Uniwersytetem :)
Pozdrawiam z nadzieją, że nowy świt będzie jednak jak wielka, ogromna ryba
Panie Lorenzo,
z takich rzeczy, to umiem grać w curling. Ale do tego potrzeba trochę sprzętu specjalnego i lodowiska, na które łyżwiarzy się nie wpuszcza nigdy. Więc obawiam się, że też do kitu.
I uwielbiam scrabble, choć na sieci jest wygodniej, bo automatycznie punkty liczy i kwadraciki się nie rozsypują na planszy. No i ogrywam kolegę, co w Londynie mieszka.
Ale na kryzys też się przygotowuję, jako osoba paranoiczna ogólnie. I napawam się słodyczą życia, zgodnie z tym, co mówił Talleyrand. W ogóle, im bardziej się w przeszłości zagłębiam, tym bardziej się boję, że za jakiś czas zapłaczą z tęsknoty nawet ci, co stan obecny nazywają PRL-bis, układ okrągłostołowy itd. W końcu, taka II RP to też w pewnym sensie syf był. A potem co przyszło? No właśnie.
Ale to już nie na temat było.
Panie Yayco, Connellego nie czytałam, niestety. Mam wrażenie, że ja najwięcej czytałam gdzieś do dwunastego roku życia, a od kiedy poszłam na studia, to ostry już notuję regres. Nie licząc literatury fachowej, z którą też zazwyczaj nie nadążam.
Ach, Potworny regiment to w ogóle było coś. Pochłonęłam chyba na dwa razy w Empiku, aż się wstydząc, że takie wrażenie na mnie robi.
Patrycjusz – zdecydowanie tak. I Śmierć. A jeszcze rektor Ridcully moim zdaniem zasługuje na wyróżnienie, za rozsądny i energiczny styl kierowania Uniwersytetem :)
Pozdrawiam z nadzieją, że nowy świt będzie jednak jak wielka, ogromna ryba