Oczywiście można by dyskutować, jakie są różnice międzu caritas a filantropią, ale mogłoby to nas sprowadzić na manowce. Więc dla wrodzonego tchórzostwa napiszę powtórnie, że obiektywnie może mieć Pan rację.
Ale mnie tym razem nie chodziło o obiektywnie, a o subiektywnie.
Mam wrażenie, że większość tych, którzy dają na Orkiestrę, kieruje się odruchem serca, nie wnikając w to, czy pielęgniarki dostaną wskutek tego podwyżkę czy nie. W tym sensie jest to odruch charytatywny.
I z tego względu, uważam że Pana żart o zbieraniu na autostrady jest niestosowny. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić emocjonalnego iunctim między współczuciem dla chorych dzieci, a skłonnością do budowaniem dróg. Choćby istniały (co Pan celnie zauważa) związki przyczynowe między jednym a drugim.
Widzi Pan, Panie Odysie – ja aprobuję cele działania Orkiestry, bo generalnie jestem za ratowaniem życia. I cieszę się z jej finansowych sukcesów, z tego samego powodu. Ale, od czasu do czasu , zastanawiam się, dlaczego trzeba posuwać się do sui generis manipulacji (niektórzy pewnie by to nazwali szantażem emocjonalnym ) aby to osiągać.
To nie jest zarzut pod adresem Orkiestry. To w ogóle nie jest zarzut. To jest pytanie o to, czemu ludzie czasem są skłonni dzielić się z innymi, a czasem nie.
I przyznam, że nie mam na to odpowiedzi. Z jednej strony wolałbym, aby charytatywność miała sens istotny. Z drugiej – jestem głęboko przekonany, że dzięki orkiestrze uratowano wiele istnień ludzkich. I to wydaje mi się osiągnięciem fundamentalnym.
Tych, którzy uważają, że nie należy dawać pieniędzy Owsiakowi, bo ratowanie życia jest obowiązkiem państwa, mam za ślepych.
Tych, którzy nic nie robią dla innych, choć mogli by bez uszczerbku dla siebie i swoich najbliższych – mam za bezdusznych.
Panie Odysie,
obiektywnie, to możliwe, że ma Pan rację.
Oczywiście można by dyskutować, jakie są różnice międzu caritas a filantropią, ale mogłoby to nas sprowadzić na manowce. Więc dla wrodzonego tchórzostwa napiszę powtórnie, że obiektywnie może mieć Pan rację.
Ale mnie tym razem nie chodziło o obiektywnie, a o subiektywnie.
Mam wrażenie, że większość tych, którzy dają na Orkiestrę, kieruje się odruchem serca, nie wnikając w to, czy pielęgniarki dostaną wskutek tego podwyżkę czy nie. W tym sensie jest to odruch charytatywny.
I z tego względu, uważam że Pana żart o zbieraniu na autostrady jest niestosowny. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić emocjonalnego iunctim między współczuciem dla chorych dzieci, a skłonnością do budowaniem dróg. Choćby istniały (co Pan celnie zauważa) związki przyczynowe między jednym a drugim.
Widzi Pan, Panie Odysie – ja aprobuję cele działania Orkiestry, bo generalnie jestem za ratowaniem życia. I cieszę się z jej finansowych sukcesów, z tego samego powodu. Ale, od czasu do czasu , zastanawiam się, dlaczego trzeba posuwać się do sui generis manipulacji (niektórzy pewnie by to nazwali szantażem emocjonalnym ) aby to osiągać.
To nie jest zarzut pod adresem Orkiestry. To w ogóle nie jest zarzut. To jest pytanie o to, czemu ludzie czasem są skłonni dzielić się z innymi, a czasem nie.
I przyznam, że nie mam na to odpowiedzi. Z jednej strony wolałbym, aby charytatywność miała sens istotny. Z drugiej – jestem głęboko przekonany, że dzięki orkiestrze uratowano wiele istnień ludzkich. I to wydaje mi się osiągnięciem fundamentalnym.
Tych, którzy uważają, że nie należy dawać pieniędzy Owsiakowi, bo ratowanie życia jest obowiązkiem państwa, mam za ślepych.
Tych, którzy nic nie robią dla innych, choć mogli by bez uszczerbku dla siebie i swoich najbliższych – mam za bezdusznych.
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 08.01.2009 - 09:56