Jakoś mam wrażenie, że wyczytał Pan coś czego ja nie napisałam. Znaczy Pańska interpretacja poszła w zaskakującym mnie kierunku.
O to na przykład:
“To co Pani pisze świadczy o wielkiej pewności siebie. O tym, że uważa Pani, że jej wybory są stanowczo słuszne. Życiowe i intelektualne.”
Nie wiem z którego mojego zdania wnioski takie Pan wyciągnął ponieważ ja w tym komentarzu o sobie napisałam raczej tyle (i tylko tyle), że staram się ludzi słuchać. Chętniej tych, od których mogę się czegoś nauczyć.
Cała reszta to wynik moich obserwacji, być może nieudolnych, nie wykluczam takiej możliwości, a Pan się o poranku przyczepia. Niech i tak będzie.
Co do tych koleżanek Panie Yayco to istotnie nie zdarzało mi się utrzymywać więzi po to by swoje rozbujałe ego karmić. Pewnie Pan nie uwierzy. Sama trochę nie wierzę i sięgam pamięcią dalej i dalej. No i nic. Nie znajduję.
A ponieważ skłonił mnie Pan do tego rodzaju refleksji to zauważam w swojej przeszłości przykłady na to, że miewałam kolezanki, które próbowały mnie w ten sposób traktować. I nie są już moimi koleżankami, z własnej najczęściej inicjatywy. O powody proszę mnie nie pytać.
Co do tych kobiecych tematów to może istotnie nie powinnam u Pana o tym pisać, ale przykład wydał mi się dość adekwatny. Choć męski świat znam o tyle, o ile znajomi mężczyźni się nim ze mną dzielą.
Żadnego schematu też nie chciałam prezentować. Ot wycinek życia.
Pozdrawiam z nadzieją, że się Pan przebudził już
“ludzie dzielą się na dwie kategorie: ty i inni. Nigdy się nie spotkacie.”
Panie Yayco
Jakoś mam wrażenie, że wyczytał Pan coś czego ja nie napisałam. Znaczy Pańska interpretacja poszła w zaskakującym mnie kierunku.
O to na przykład:
“To co Pani pisze świadczy o wielkiej pewności siebie. O tym, że uważa Pani, że jej wybory są stanowczo słuszne. Życiowe i intelektualne.”
Nie wiem z którego mojego zdania wnioski takie Pan wyciągnął ponieważ ja w tym komentarzu o sobie napisałam raczej tyle (i tylko tyle), że staram się ludzi słuchać. Chętniej tych, od których mogę się czegoś nauczyć.
Cała reszta to wynik moich obserwacji, być może nieudolnych, nie wykluczam takiej możliwości, a Pan się o poranku przyczepia. Niech i tak będzie.
Co do tych koleżanek Panie Yayco to istotnie nie zdarzało mi się utrzymywać więzi po to by swoje rozbujałe ego karmić. Pewnie Pan nie uwierzy. Sama trochę nie wierzę i sięgam pamięcią dalej i dalej. No i nic. Nie znajduję.
A ponieważ skłonił mnie Pan do tego rodzaju refleksji to zauważam w swojej przeszłości przykłady na to, że miewałam kolezanki, które próbowały mnie w ten sposób traktować. I nie są już moimi koleżankami, z własnej najczęściej inicjatywy. O powody proszę mnie nie pytać.
Co do tych kobiecych tematów to może istotnie nie powinnam u Pana o tym pisać, ale przykład wydał mi się dość adekwatny. Choć męski świat znam o tyle, o ile znajomi mężczyźni się nim ze mną dzielą.
Żadnego schematu też nie chciałam prezentować. Ot wycinek życia.
Pozdrawiam z nadzieją, że się Pan przebudził już
“ludzie dzielą się na dwie kategorie: ty i inni. Nigdy się nie spotkacie.”
Gretchen -- 16.06.2008 - 15:01