Po pierwsze, fałszerstwa dotyczyły różnych spraw – te najgłośniejsze nie dotyczyły wcale bieżących pomiarów temperatury.
Po drugie, błędy proceduralne, to nie nie koniecznie fałszerstwa.
Po trzecie, część owych “fałszerstw” nie polegała w istocie na fałszowaniu wyników, lecz na spreparowaniu ich prezentacji tak, aby robiła odpowiednio większe wrażenie na niezorientowanej w naukowych szczegółach publiczności.
Po czwarte – pisałem też o tym – jeśli ktoś jest głęboko przekonany, że ma “misję od Boga” zbawienia planety i ludzkości przed nadchodzącą katastrofą, to łatwo mu nieco “poprawić” fakty, żeby lepiej pasowały do teorii. Ludzie są tylko ludźmi.
Po piąte – misja “ratowania planety” stała się atrakcyjnym polem działaności dla polityków, którzy borykają się współcześnie z problemem “post-polityki”, czyli wyprania działalności politycznej z wszelkiej idei na rzacz trywialnego zarządzania. Ekologizm wypełnia tę pustkę.
Po szóste – mamy czynniki ekonomiczne. Dotacje, granty, inwestycje, co czynni pokusę wyolbrzymiania niebezpieczeństw.
Po siódme – wiele tzw. “fałszerstw”, to w istocie matactwa denialistów, którzy poprzez trywialną, całkowiecie błędną, lecz trafiającą do tzw. “chłopskiego rozumu” interpretację wielu badań nad ociepleniem klimatu starają się utrącić całe zagadnienie.
Itd.
Nakłada się wiele czynników, lecz nie oznacza to wcale, że ocieplenia nie ma. Jest doskonale widoczne w bardzo wielu aspektach – nie tylko w surowym zapisie temperatury, lecz także w postaci już bardzo wyraźnych skutków wzrostu temperatury.
@Hodowca
Wie Pan,
Po pierwsze, fałszerstwa dotyczyły różnych spraw – te najgłośniejsze nie dotyczyły wcale bieżących pomiarów temperatury.
Po drugie, błędy proceduralne, to nie nie koniecznie fałszerstwa.
Po trzecie, część owych “fałszerstw” nie polegała w istocie na fałszowaniu wyników, lecz na spreparowaniu ich prezentacji tak, aby robiła odpowiednio większe wrażenie na niezorientowanej w naukowych szczegółach publiczności.
Po czwarte – pisałem też o tym – jeśli ktoś jest głęboko przekonany, że ma “misję od Boga” zbawienia planety i ludzkości przed nadchodzącą katastrofą, to łatwo mu nieco “poprawić” fakty, żeby lepiej pasowały do teorii. Ludzie są tylko ludźmi.
Po piąte – misja “ratowania planety” stała się atrakcyjnym polem działaności dla polityków, którzy borykają się współcześnie z problemem “post-polityki”, czyli wyprania działalności politycznej z wszelkiej idei na rzacz trywialnego zarządzania. Ekologizm wypełnia tę pustkę.
Po szóste – mamy czynniki ekonomiczne. Dotacje, granty, inwestycje, co czynni pokusę wyolbrzymiania niebezpieczeństw.
Po siódme – wiele tzw. “fałszerstw”, to w istocie matactwa denialistów, którzy poprzez trywialną, całkowiecie błędną, lecz trafiającą do tzw. “chłopskiego rozumu” interpretację wielu badań nad ociepleniem klimatu starają się utrącić całe zagadnienie.
Itd.
Nakłada się wiele czynników, lecz nie oznacza to wcale, że ocieplenia nie ma. Jest doskonale widoczne w bardzo wielu aspektach – nie tylko w surowym zapisie temperatury, lecz także w postaci już bardzo wyraźnych skutków wzrostu temperatury.
Zbigniew P. Szczęsny -- 06.02.2010 - 20:50