sam sie zdziwilem ze trafilem na to w prasie popularnej, ale w następnym numerze redakcja dała sprostowanie, ze tamten artykul zamiescili jedynie jako balon probny.
choć tak po prawdzie, to plotki krazyly, ze to wszystko przez to, że Pani Janina (ta od składania numeru) poszla na chorobowe, a Pan Zdzichu, ktory ja zastępował (a standardowo to on jest konserwatorem ksera) puscil artykuł przez przypadek zamiast materialu o o tym jaki wermut wybrac do krakersow przy organizacji snobistycznego przyjecia.
redakcja przeprosila, spadek nakladu byl niewielki i w ostatnim numerze juz nie trafilem na ciag dalszy. a szkoda. znaczy sie – bede musial isc do tej, no – biblioteki. i znowu ta Pani co krzyczala jak dobieralem ksiazki na grubosc z zamiarem mozliwosci podparcia stolu, bedzie sie mnie pytac, czy pada deszcz, ze wpadlem. dziwne sa te biblioteczki. eeee – znaczy sie biblioterowki.
Yayco
sam sie zdziwilem ze trafilem na to w prasie popularnej, ale w następnym numerze redakcja dała sprostowanie, ze tamten artykul zamiescili jedynie jako balon probny.
Griszeq -- 15.02.2008 - 11:46choć tak po prawdzie, to plotki krazyly, ze to wszystko przez to, że Pani Janina (ta od składania numeru) poszla na chorobowe, a Pan Zdzichu, ktory ja zastępował (a standardowo to on jest konserwatorem ksera) puscil artykuł przez przypadek zamiast materialu o o tym jaki wermut wybrac do krakersow przy organizacji snobistycznego przyjecia.
redakcja przeprosila, spadek nakladu byl niewielki i w ostatnim numerze juz nie trafilem na ciag dalszy. a szkoda. znaczy sie – bede musial isc do tej, no – biblioteki. i znowu ta Pani co krzyczala jak dobieralem ksiazki na grubosc z zamiarem mozliwosci podparcia stolu, bedzie sie mnie pytac, czy pada deszcz, ze wpadlem. dziwne sa te biblioteczki. eeee – znaczy sie biblioterowki.