w popiele pieczoną Pan jadł? Bez soli całkiem, bo jakoś ona od tego popiołu się słona robiła…
A prababcia nie pozwalała wyrzucić żelazka na duszę i nawet czasem nim prasowała, bo mówiła, że elektryczne niszczą kołnierzyki u dziadkowych koszul.
Ech. No dobra. Moja żona zdaje się wreszcie się przebiła przez zadymki i wnet do Warszawy zajedzie, będzie mi wtedy pora. Muszę zacząć jakąś kolację dla rodziny kombinować...
A rybę na patyku
w popiele pieczoną Pan jadł? Bez soli całkiem, bo jakoś ona od tego popiołu się słona robiła…
A prababcia nie pozwalała wyrzucić żelazka na duszę i nawet czasem nim prasowała, bo mówiła, że elektryczne niszczą kołnierzyki u dziadkowych koszul.
Ech. No dobra. Moja żona zdaje się wreszcie się przebiła przez zadymki i wnet do Warszawy zajedzie, będzie mi wtedy pora. Muszę zacząć jakąś kolację dla rodziny kombinować...
yayco -- 15.02.2008 - 19:10