w skali znacznie mniejszej i nie tak pieknie i poetycko opisanej: po wprowadzeniu sie do pewnego mieszkania (w ktorym juz nie bywam), natrafiłem w łaziece na niezwykle zawiła konstrukcje rur i kranów, wchodzących i wychodących ze ściany bez ładu składu koloru i jakichkolwiek wskazówek. to bylo przylącze hand made (produkcja – blizej mi nieznany Pan Zenek złota rączka) do pieca dwufunkcyjnego. woda ogolnie byla zakrecona. podlączyłem pralkę, napakowałem ją koszulami no i stanałem przed dylematem, który z kranow wystających ze sciany odpowiada za wodę do pralki. po szeregu prób i jak sie okazało – błędów, udało mi sie jednak wodę do pralki skierować. co niezmiernie mnie ucieszylo. zmartwilo mnie natomiast to, ze piec centralnego ogrzewania automatycznie sie wylaczyl i temperatura w kaloryferach “zdechla”. zanim w glowie mojej zaswitala straszliwa mysl, co uczynilem, bylo juz “po kisielu”. skracajac: nie wiedzac jak, ale udalo mi sie odpowiednią kombinacja kranow, skierowac wode z kaloryferow do pralki. jak widac – nie byla do tego potrzebna straz pozarna. efekt – identyczny. na szczescie – koszule moje, wiec moglem stwierdzic, ze “ i tak ich nie lubilem i zamiar wlasnie mialem kupic nowe” co zamkneło problem.
pozdrawiam ciepło.
Pani Magio
w skali znacznie mniejszej i nie tak pieknie i poetycko opisanej: po wprowadzeniu sie do pewnego mieszkania (w ktorym juz nie bywam), natrafiłem w łaziece na niezwykle zawiła konstrukcje rur i kranów, wchodzących i wychodących ze ściany bez ładu składu koloru i jakichkolwiek wskazówek. to bylo przylącze hand made (produkcja – blizej mi nieznany Pan Zenek złota rączka) do pieca dwufunkcyjnego. woda ogolnie byla zakrecona. podlączyłem pralkę, napakowałem ją koszulami no i stanałem przed dylematem, który z kranow wystających ze sciany odpowiada za wodę do pralki. po szeregu prób i jak sie okazało – błędów, udało mi sie jednak wodę do pralki skierować. co niezmiernie mnie ucieszylo. zmartwilo mnie natomiast to, ze piec centralnego ogrzewania automatycznie sie wylaczyl i temperatura w kaloryferach “zdechla”. zanim w glowie mojej zaswitala straszliwa mysl, co uczynilem, bylo juz “po kisielu”. skracajac: nie wiedzac jak, ale udalo mi sie odpowiednią kombinacja kranow, skierowac wode z kaloryferow do pralki. jak widac – nie byla do tego potrzebna straz pozarna. efekt – identyczny. na szczescie – koszule moje, wiec moglem stwierdzic, ze “ i tak ich nie lubilem i zamiar wlasnie mialem kupic nowe” co zamkneło problem.
Griszeq -- 15.02.2008 - 16:36pozdrawiam ciepło.