jakoś tak odniosłam wrażenie, że do katakumb zeszliśmy w międzyczasie.
Ale fakt, że flaszki i śpiewy na grobach to cygańska raczej jest tradycja.
Kajakiem Narwi nie forsowałam nigdy, choć byłoby to praktyczne wobec znanej płytkości tej rzeki. Ale my mieliśmy tylko stadko Omeg i ciężką flagową jednostkę, która co i rusz utykała w piachu. Trzeba było wskakiwać do wody i popychać, ryzykując przeziębienie miejsc wrażliwych. Jednostka nazywała się Elefant III. Jedynka spłonęła na Mazurach, a dwójka utknęła w tej Narwi na amen. W latach osiemdziesiątych to było.
Przepraszam,
jakoś tak odniosłam wrażenie, że do katakumb zeszliśmy w międzyczasie.
Ale fakt, że flaszki i śpiewy na grobach to cygańska raczej jest tradycja.
Kajakiem Narwi nie forsowałam nigdy, choć byłoby to praktyczne wobec znanej płytkości tej rzeki. Ale my mieliśmy tylko stadko Omeg i ciężką flagową jednostkę, która co i rusz utykała w piachu. Trzeba było wskakiwać do wody i popychać, ryzykując przeziębienie miejsc wrażliwych. Jednostka nazywała się Elefant III. Jedynka spłonęła na Mazurach, a dwójka utknęła w tej Narwi na amen. W latach osiemdziesiątych to było.
pozdrawiam szuwarowo