Grunt to zacząć od jakiegoś słowa, które staje się kluczem, reszta przestaje mieć znaczenie.
W optymistycznej wersji tegoż samego, można powiedzieć, że każdy widzi tylko to, co zobaczyć chce.
Ja zobaczyłam, że to nie jest tekst o Jacku, ani nie jest to tekst o wykształceniu, ale niech Wam będzie.
Wydaje mi się trochę dziwna ta maniera niedoceniania wysiłku jaki wkłada jeden, albo drugi człowiek w swoją edukację. Kiedy czytam powyższe komentarze, wygląda mi na to, że to jakiś obciach jest studia skończyć.
Czy to aby nie przesada?
I co jest złego w tym, że osoba studiująca jakiś kierunek, albo osoba będąca po jakimś kierunku czuje się bardziej kompetentna od dowolnej innej, która wie mniej?
A nie wie?
Mówię to z pozycji pierwszej z wyższym wykształceniem w swojej rodzinie (już skoro się tak lustrujemy, to proszę bardzo).
Mogę toczyć wielogodzinne spory z Nicponiem w zakresie uzależnienia, ale nie zmienia to faktu, że ja dysponuję wiedzą, której Artur nie ma. Nie ma, bo ja jestem zagrzebana w temacie po uszy od prawie dziesięciu lat (wciąż mam braki), a Artur pisze co sądzi i jak mu się wydaje. Nie przeszkadza mi to rozmawiać, choć czasem się roześmieję i to wcale nie z żadną wyższością.
Zderzenie dwóch perpektyw bywa zabawne, to wszystko. Myślę, że dla niego też.
Jeden z moich najbliższych przyjaciół, facet mądry, inteligentny i mający głowę gdzie trzeba nie zdał matury, bo nauczycielka profilowego przedmiotu mu to obiecała. No to nie zdał, jak miał zdać?
Ale, że gość jest honorowy to pierdolnął system i dzisiaj ma coś na kształt średniego, albo i to nie, już sama nie wiem, bo system zmienia definicje (jak niektóre systemy mają w zwyczaju, pardą).
Motywem naszych całonocnych dyskusji na przestrzeni dziejów był jego wiekopomny tekst: Gosieńko, ty i ten Twój intelektualny bełkot .
A i tak się rozumieliśmy lepiej niż inni by nas zrozumieli.
Znam sporo wykształconych debili i sporo niewykształconych ludzi mądrych. Nie zamierzam jednak wstydliwie chować kilkunastu lat poświęconych na to, żeby się czegoś dowiedzieć.
To był mój czas, moje życie, moje wzloty i upadki. Doceniam to, tak po prostu.
Naprawdę jednak sądzę, że nie o tym jest tekst Pino…
Dla mnie to jest tekst o tym co jest ważne w blogosferze, co może być jej wartością zupełnie niespodziankową. O tym, co dla Autorki się liczy i po co tu jest. Może jest mi łatwiej to zrozumieć, bo ja jestem po to samo.
Uczciwie mówiąc nie wiedziałam o tym pisząc pierwszy tekst.
I ma rację Lagriffe, że to miejsce stało się bardzo ważne dla iluś tam osób, i że te osoby będą niezadowolone z wpychania ich do pudełka z napisem PUDELEK .
Że nie za bardzo chcą się zgodzić na pomysł przesunięcia ich na margines. Dlatego pewnie odchodzą i będą odchodzić, bo nie chodzi o żaden regulamin. Czy ktokolwiek to wreszcie zrozumie? W tym właściciele?
Przeczytajcie tropy zamieszczone w notce, tam naprawdę jest klucz.
Pino ma cięty jęzor, ale kilka innych osób też go tu ma.
Prawda Igło ulubiony?
Te komentarze powyższe wyglądają jakby ktoś kogoś ukuł w zadek hasłem Jarecki . Przy czym sam Jacek zrozumiał...
No nieźle
Grunt to zacząć od jakiegoś słowa, które staje się kluczem, reszta przestaje mieć znaczenie.
W optymistycznej wersji tegoż samego, można powiedzieć, że każdy widzi tylko to, co zobaczyć chce.
Ja zobaczyłam, że to nie jest tekst o Jacku, ani nie jest to tekst o wykształceniu, ale niech Wam będzie.
Wydaje mi się trochę dziwna ta maniera niedoceniania wysiłku jaki wkłada jeden, albo drugi człowiek w swoją edukację. Kiedy czytam powyższe komentarze, wygląda mi na to, że to jakiś obciach jest studia skończyć.
Czy to aby nie przesada?
I co jest złego w tym, że osoba studiująca jakiś kierunek, albo osoba będąca po jakimś kierunku czuje się bardziej kompetentna od dowolnej innej, która wie mniej?
A nie wie?
Mówię to z pozycji pierwszej z wyższym wykształceniem w swojej rodzinie (już skoro się tak lustrujemy, to proszę bardzo).
Mogę toczyć wielogodzinne spory z Nicponiem w zakresie uzależnienia, ale nie zmienia to faktu, że ja dysponuję wiedzą, której Artur nie ma. Nie ma, bo ja jestem zagrzebana w temacie po uszy od prawie dziesięciu lat (wciąż mam braki), a Artur pisze co sądzi i jak mu się wydaje. Nie przeszkadza mi to rozmawiać, choć czasem się roześmieję i to wcale nie z żadną wyższością.
Zderzenie dwóch perpektyw bywa zabawne, to wszystko. Myślę, że dla niego też.
Jeden z moich najbliższych przyjaciół, facet mądry, inteligentny i mający głowę gdzie trzeba nie zdał matury, bo nauczycielka profilowego przedmiotu mu to obiecała. No to nie zdał, jak miał zdać?
Ale, że gość jest honorowy to pierdolnął system i dzisiaj ma coś na kształt średniego, albo i to nie, już sama nie wiem, bo system zmienia definicje (jak niektóre systemy mają w zwyczaju, pardą).
Motywem naszych całonocnych dyskusji na przestrzeni dziejów był jego wiekopomny tekst: Gosieńko, ty i ten Twój intelektualny bełkot .
A i tak się rozumieliśmy lepiej niż inni by nas zrozumieli.
Znam sporo wykształconych debili i sporo niewykształconych ludzi mądrych. Nie zamierzam jednak wstydliwie chować kilkunastu lat poświęconych na to, żeby się czegoś dowiedzieć.
To był mój czas, moje życie, moje wzloty i upadki. Doceniam to, tak po prostu.
Naprawdę jednak sądzę, że nie o tym jest tekst Pino…
Dla mnie to jest tekst o tym co jest ważne w blogosferze, co może być jej wartością zupełnie niespodziankową. O tym, co dla Autorki się liczy i po co tu jest. Może jest mi łatwiej to zrozumieć, bo ja jestem po to samo.
Uczciwie mówiąc nie wiedziałam o tym pisząc pierwszy tekst.
I ma rację Lagriffe, że to miejsce stało się bardzo ważne dla iluś tam osób, i że te osoby będą niezadowolone z wpychania ich do pudełka z napisem PUDELEK .
Że nie za bardzo chcą się zgodzić na pomysł przesunięcia ich na margines. Dlatego pewnie odchodzą i będą odchodzić, bo nie chodzi o żaden regulamin. Czy ktokolwiek to wreszcie zrozumie? W tym właściciele?
Przeczytajcie tropy zamieszczone w notce, tam naprawdę jest klucz.
Pino ma cięty jęzor, ale kilka innych osób też go tu ma.
Prawda Igło ulubiony?
Te komentarze powyższe wyglądają jakby ktoś kogoś ukuł w zadek hasłem Jarecki . Przy czym sam Jacek zrozumiał...
Blogosferyczna paranoja.
Gretchen -- 21.02.2010 - 22:07