Ja nie tylko mam teorię, mam co najmniej kilka teorii cudzych i jeszcze dodatkowe własne. Te pierwsze dzielnie zdobywłam w trudnym procesie edukacji i szkoleń późniejszych.
Te drugie wynikają, bardzo przepraszam kolejny raz, z praktyki.
Teoretyzowaniem staram się nie zajmować, choć jak rozumiesz trudno się wyzbyć procesu myślenia. :)
Najkrócej rzecz ujmując, zajmuję się rzeczywistością właśnie.
Wśród tych zatrutych są uzależnieni i są nieuzależnieni, to różnie bywa. Poza tym chyba nie możliwość śmierci jest decydująca dla różnych teoretycznych modeli definiujących uzależnienie, czy jak tam nazwać to, co się tylu ludziom przytrafia.
Żeby jednak coś odrzucić, trzeba coś na ten temat wiedzieć, nie tylko od siebie, ale też od innych.
Żeby móc coś zweryfikować negatywnie trzeba postawić jakieś hipotezy, a potem je sprawdzić. Nie bo, nie, bo ja tak myślę – to trochę za mało.
I wcale nie fuczę – moja omnpotencja się przecież uśmiechnęła.
Tobie się wydaje, że wmawiam ludziom, że dolega im coś, co nie istnieje?
To by było niezłe dopiero. Zwłaszcza proces wmawiania. :)
Artur
Ja nie tylko mam teorię, mam co najmniej kilka teorii cudzych i jeszcze dodatkowe własne. Te pierwsze dzielnie zdobywłam w trudnym procesie edukacji i szkoleń późniejszych.
Te drugie wynikają, bardzo przepraszam kolejny raz, z praktyki.
Teoretyzowaniem staram się nie zajmować, choć jak rozumiesz trudno się wyzbyć procesu myślenia. :)
Najkrócej rzecz ujmując, zajmuję się rzeczywistością właśnie.
Wśród tych zatrutych są uzależnieni i są nieuzależnieni, to różnie bywa. Poza tym chyba nie możliwość śmierci jest decydująca dla różnych teoretycznych modeli definiujących uzależnienie, czy jak tam nazwać to, co się tylu ludziom przytrafia.
Żeby jednak coś odrzucić, trzeba coś na ten temat wiedzieć, nie tylko od siebie, ale też od innych.
Żeby móc coś zweryfikować negatywnie trzeba postawić jakieś hipotezy, a potem je sprawdzić. Nie bo, nie, bo ja tak myślę – to trochę za mało.
I wcale nie fuczę – moja omnpotencja się przecież uśmiechnęła.
Tobie się wydaje, że wmawiam ludziom, że dolega im coś, co nie istnieje?
To by było niezłe dopiero. Zwłaszcza proces wmawiania. :)
Pozdrowienia.
Gretchen -- 22.02.2010 - 21:17