znaczy moim zdaniem nie ma problemu czy uzależnienie istnieje czy nie.
\
Jest fakt jeden, że są rzeczy, których regularne/nadmierne/nieumiejętne stosowanie szkodzi, jest prawdą, że niektórzy nie umieją sobie z tym poradzić, jest prawdą, że niektórzy potrzebują do tego pomocy innego człowieka (psychoterapeuta np.), jest pewnie prawdą, że niektórzy umieją wyjść z tego sami albo mają na tyle silną wolę, że nie wejdą.
Co jest złego w tym, że ktoś szuka pomocy u psychoterapeuty, jeśli wie, ze sam sobie nie poradzi.
Moim zdaniem to oznaka nie żadnej słabości, raczej siły, uznania, że są rzeczy, które mnie przerastają, odpowiedzialności.
Taka postawa wymaga wbrew temu co pisze Artur mnóstw siły, łatwiej przecież pić/ćpać/siedzieć 24 godziny n dobę przed netem itd i wmawiać se, że mam nad tym kontrolę.
Ale ja nie rozumiem problemu zupełnie,
znaczy moim zdaniem nie ma problemu czy uzależnienie istnieje czy nie.
\
Jest fakt jeden, że są rzeczy, których regularne/nadmierne/nieumiejętne stosowanie szkodzi, jest prawdą, że niektórzy nie umieją sobie z tym poradzić, jest prawdą, że niektórzy potrzebują do tego pomocy innego człowieka (psychoterapeuta np.), jest pewnie prawdą, że niektórzy umieją wyjść z tego sami albo mają na tyle silną wolę, że nie wejdą.
Co jest złego w tym, że ktoś szuka pomocy u psychoterapeuty, jeśli wie, ze sam sobie nie poradzi.
Moim zdaniem to oznaka nie żadnej słabości, raczej siły, uznania, że są rzeczy, które mnie przerastają, odpowiedzialności.
Taka postawa wymaga wbrew temu co pisze Artur mnóstw siły, łatwiej przecież pić/ćpać/siedzieć 24 godziny n dobę przed netem itd i wmawiać se, że mam nad tym kontrolę.
A tymczasem gówno, bo najczęściej nie mam.
grześ -- 23.02.2010 - 15:27