Chyba mnie/nas Pani Renata pogoni ze swego bloga za robienie zamieszania:-))
Niemniej spróbuję odnieśc się do Pańskiego stanowiska, a moźe i ciut więcej, poczynając od końca.
Nazywać to ja będe tylko tak, jak Pan się nazywa. Po prosto w moim pojęciu dyskusji nie mieszcza się argumenty ad personam. Moge czegos nie rozumieć, ale żeby za to kogoś brzydko nazywać? Panie Jerzy, skąd ten brak wiary w czlowieka? No, może nie kaźdego.
W przypadku pkt. 6 chodzilo mi o drugie znaczenie slowa, czyli “akcję obliczoną na latwy efekt, poklask”. Rzecz w tym, że dziennikarze zbyt często używają takich metod (nie wiem, czy z powodów lenistwa, charateru swoich gazet, czy niezrozumienia przez nich samych poruszanych kwestii);
Co do pkt. 5: czyżby Pan sugerowal, że ewentualnia decyzja na rzecz udzielenia kredytu inwestycji pn. “Gazociąg Pólnocny” moglby miec związek z osobistą korzyścią któregos z urzędników? Po drugiego (jesli źle Pana zrozumialem), to mimo wszystko liczy sie wynik roczny danej instytucji finansowej, a nie poszczególne inwestycje. W przypadku zaś instytucji unijnej moźna zalozyć coś, o czym u nas dawno zapomniano,że istnieje mianowicie korzyść dla calej Unii w perspektywie wieloletniej.
Teraz odejdę od Panskich odpowiedzi. Otóź nie bardzo wiem, dlaczego się żolądkujemy, bo wszystko jak na razie toczy sie po naszej myśli, a przynajmniej zgodnie z tym, co do tej pory robili polscy przywódcy. Oto chcieliśmy, aby zdywersyfikować dostawy gazu do Polski – no to je zdywersykowaliśmy, i to w sposób drastyczny, uniezależniając się calkowicie od dostaw rosyjskiego gazu w przyszlości. Trzeba bylo rozmawiać z Turcją, a sie nie rozmawialo. W ogóle sie nie rozmawialo, i to od lat.
W kwesti naszych potrzeb gazowych proszę, jeśli ma Pan znajomych na AGH, zapytać, jakie sa nasze zasoby, ile potrzebujemy i ile należy zainwestować, by ze zlóż polskich zapewnic sobie gross gazu.
Zaistniala sytuacja jest dowodem na polską (a przynajmniej polskich przywódców) nieumiejętność prowadzenia handlu międzynarodowego powiązanego z naszymi interesami. Politycznymi także.
Jakby Pan mial gaz i chcial go sprzedwać np. do Niemiec, to co by Pan zrobil na miejscu Rosjan? Może w ten sposób prosze sobie wyobrazić aktualną sytuację. A my ciagle chcielibyśmy mieć ciastko i zjeść ciastko. To na razie my chcemy mieć dochody z przesylu gazu przez nasze terytorium. Gdy dostawca ma zamiar zrobić to w inny sposób podnosimy larum, zamiast się dogadać.
Nie chcę juź zabierac miejsca na blogu Pani Renaty,bo temat bardzo dlugi, więc skończę. Ale odezwę się do Pana natychmiast, jesli Pan wyrazi taką ochotę na swoim blogu.
Szanowny Panie Jerzy
Chyba mnie/nas Pani Renata pogoni ze swego bloga za robienie zamieszania:-))
Niemniej spróbuję odnieśc się do Pańskiego stanowiska, a moźe i ciut więcej, poczynając od końca.
Nazywać to ja będe tylko tak, jak Pan się nazywa. Po prosto w moim pojęciu dyskusji nie mieszcza się argumenty ad personam. Moge czegos nie rozumieć, ale żeby za to kogoś brzydko nazywać? Panie Jerzy, skąd ten brak wiary w czlowieka? No, może nie kaźdego.
W przypadku pkt. 6 chodzilo mi o drugie znaczenie slowa, czyli “akcję obliczoną na latwy efekt, poklask”. Rzecz w tym, że dziennikarze zbyt często używają takich metod (nie wiem, czy z powodów lenistwa, charateru swoich gazet, czy niezrozumienia przez nich samych poruszanych kwestii);
Co do pkt. 5: czyżby Pan sugerowal, że ewentualnia decyzja na rzecz udzielenia kredytu inwestycji pn. “Gazociąg Pólnocny” moglby miec związek z osobistą korzyścią któregos z urzędników? Po drugiego (jesli źle Pana zrozumialem), to mimo wszystko liczy sie wynik roczny danej instytucji finansowej, a nie poszczególne inwestycje. W przypadku zaś instytucji unijnej moźna zalozyć coś, o czym u nas dawno zapomniano,że istnieje mianowicie korzyść dla calej Unii w perspektywie wieloletniej.
Teraz odejdę od Panskich odpowiedzi. Otóź nie bardzo wiem, dlaczego się żolądkujemy, bo wszystko jak na razie toczy sie po naszej myśli, a przynajmniej zgodnie z tym, co do tej pory robili polscy przywódcy. Oto chcieliśmy, aby zdywersyfikować dostawy gazu do Polski – no to je zdywersykowaliśmy, i to w sposób drastyczny, uniezależniając się calkowicie od dostaw rosyjskiego gazu w przyszlości. Trzeba bylo rozmawiać z Turcją, a sie nie rozmawialo. W ogóle sie nie rozmawialo, i to od lat.
W kwesti naszych potrzeb gazowych proszę, jeśli ma Pan znajomych na AGH, zapytać, jakie sa nasze zasoby, ile potrzebujemy i ile należy zainwestować, by ze zlóż polskich zapewnic sobie gross gazu.
Zaistniala sytuacja jest dowodem na polską (a przynajmniej polskich przywódców) nieumiejętność prowadzenia handlu międzynarodowego powiązanego z naszymi interesami. Politycznymi także.
Jakby Pan mial gaz i chcial go sprzedwać np. do Niemiec, to co by Pan zrobil na miejscu Rosjan? Może w ten sposób prosze sobie wyobrazić aktualną sytuację. A my ciagle chcielibyśmy mieć ciastko i zjeść ciastko. To na razie my chcemy mieć dochody z przesylu gazu przez nasze terytorium. Gdy dostawca ma zamiar zrobić to w inny sposób podnosimy larum, zamiast się dogadać.
Nie chcę juź zabierac miejsca na blogu Pani Renaty,bo temat bardzo dlugi, więc skończę. Ale odezwę się do Pana natychmiast, jesli Pan wyrazi taką ochotę na swoim blogu.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 05.04.2008 - 16:59