Upadek morale w wojsku komputowym

„Zaciężne wojsko, po 1632 roku zwane wojskiem komputowym – organizowane na podstawie zaciągu, przeprowadzonego przez oficerów z upoważnienia władcy państwa, magnata lub rady miejskiej.

Bunt ostateczny w szeregach zaciężnych to może jeszcze nie jest – ale z pewnością morale upadło i oficerom trudno je będzie odbudować, a nawet należy sadzić, że zmuszeni będą komput rozwiązać i od nowa zaciągi robić, starannie weryfikując starych wiarusów, lojalność ich pod pręgierzem stawiając.

Rozczarowanie, gorycz, poczucie dogłębnego zawodu na skutek decyzji władcy państwa – to zdarza się w każdej armii. Ale jawna krytyka władcy? Ale szarganie jego autorytetu? Ale odwoływanie się do magnackiej samowoli i niesubordynacji?

Napatrzyłam się wczorajszego wieczora i w nocy, nie bez śmiechu szczerego i satysfakcji spodziewanej od miesięcy, na rodzenie się buntu i na jego gaszenie w zarodku, na głosy rozpaczy i nadziei, na ruganie i poszturchiwania oficerskie i wreszcie na głos szefa regimentu miejscowego przywołującego do spokoju i zaczekania z ostateczną oceną sytuacji.

Skoszarowane wojsko, unieruchomione brakiem bitew jawnie wydanych i spokojem w państwie, znużone oczekiwaniem na wydarzenia, w których wykazać się będzie mu dane bitnością, lojalnością i ofiarnością wobec magnata, któremu w służbę się oddało, niepomne żołdu marnego – w napięciu czekało na klęskę niedawno mianowanego suwerena, na jego poniżenie a wywyższenie tego, któremu przysięgę lojalności składało, pewne pożywki, wszak ten ostatni bratem władcy samego jest.

I naraz okazało się po pięciu godzinach biesiadowania władcy z suwerenem, że suweren argumenty nieodparte przedstawiwszy z tarczą a nie na niej nadmorski pałac władcy opuścił.

Władca warunki suwerena przyjął, brata na krótką smycz obiecawszy wziąć i wspólnie z suwerenem prawo uchwalać zamierza.

Toż jął się dopiero po kompucie płacz i zgrzytanie zębów. Taka hańba, taki wstyd! Takie pośmiewisko przed wojskami nieprzyjaciół magnackich!

No i posypało się:

„Jeżeli prezydent Kaczyński poddał się i wycofal na z góry upatrzone pozycje, to na mój głos w wyborach prezydenckich nie może liczyć. Posługując się określeniem posła Romana Giertycha, okazało się, że to taka “ciamciaramcia”.
Tylko po co Jarek wyruszał na tę wojnę?
Wątpię jednak, czy Lech Kwaśniewski bedzie startował w wyborach prezydenckich. Chyba już się zorientował, że to zajęcie nie dla niego.”Pal licho RFN.FM. Nie wiem czy ono cos gegalo o tym.

”Wystarczająco zatrwazajace dla mnie byly zapowiedzi Gosiewskiego czy galop Lecha Kaczynskiego do Dziennka (nazajutrz po oredziu) by przeprosic za jego forme.
Wg mnie nie bylo sie juz dawno gdzie cofac”

„...ze Lech Kaczynski przesadzil nie tylko o swojej przeszlosci ale i formacji ktora wyniosla go na najwyzszy urzad.
Choc….”

„Jeśli to prawda, że LK poszedł na bezwarunkową kapitulację, że nie zabezpieczył traktatu obwarowaniem przynajmniej ustawowym, polskim, to:
- oznaki, że zaprzepaści cały efekt orędzia nie były li tylko zwodzeniem, grą negocjacyjną, ale dowodem, że LK kompletnie nie zrozumiał, że furia mediów była dla niego największym handicapem i…skrewił
- Tusk straszący przed dzisiejszym spotkaniem, że jeśli LK się utwardzi, to hasło: “Ukraina w NATO” może się iść bujać, to mega-skandal, na określenie którego nie znajduję słów, które można by uznać za cenzuralne. To jest wymówienie polskiej racji stanu, to jest – najprościej mówiąc – ZDRADA. Stanięcie w rozgrywce między Niemcami & Rosją – NATO, po stronie tych pierwszych.
... jesli faktycznie LK rozstał się już z myślą o reelekcji, to (jeśli to prawda) dzisiejszy “kompromis” świadczy o nim TYM GORZEJ. Bo nie mając nic do stracenia, albo inaczej – nic do ugrania w sensie PR w planie kolejnego kandydowania POWINIEN uczynić WSZYSTKO, by ręcznika na ring nie rzucać. Inaczej mówiąc – iść na całość. Kilka dni temu obejrzałam ponownie filmik “Rycerz króla Artura” i – przy zachowaniu wszystkich proporcji – scena finałowa, rekacja króla Artura w momencie wjazdu Magalanta do Kamelotu, słowa w których Artur przemówił do swojego ludu, decyzja którą podjął ze wszystkimi (dla siebie w tym momencie) konsekwencjami…no właśnie. Widać nie doczekamy się już takiego męża stanu.
- jeśli to prawda, to – nie chce mi się już ciągnąć dalej, niech się to wszystko (PiS) – roztrzaska.
Na własne życzenie…”

„...jesli faktycznie LK rozstał się już z myślą o reelekcji, to (jeśli to prawda) dzisiejszy “kompromis” świadczy o nim TYM GORZEJ.”
Dokladnie!
To juz nawet nie przyslowiowa glupota… to straszliwy blad.
“Bo nie mając nic do stracenia, albo inaczej – nic do ugrania w sensie PR w planie kolejnego kandydowania POWINIEN uczynić WSZYSTKO, by ręcznika na ring nie rzucać. Inaczej mówiąc – iść na całość.”
Nie potrafie odgadnac coz takiego zlego by sie stalo gdyby prezydent stanal twardo w obronie poslkiej racji stanu.
Media by go zniszyly?
)


Przeciez i dzis nic innego nie robia.
Niemcy oraz sutenerzy z PO robily by wszystko by go izolowac?
Przeciez i dzis nic innego nie robia.
Jako zywo przypomina mi sie ten lecha Kaczynski ktory kazal Wassermanowi przepraszac Kwasniewska za przesluchanie przed komisja sledcza czy tenze sam Kaczynski ktory kazal Kurskiemu przepraszac za pytania o dziadka z Werhmachtu.
Abstarhujac od tego ze ne wiadmomo wlasciwie za co rzeczeni mieli przeprasza to jak pamietamy owe gesty wobec przeciwnikow przyniosly Lechowi pozniej…. tylko jeszcze wieksza pogarde.
Liczymy sie wylacznie z silnymi a nie wystraszonymi nie na zarty ze ratyfikacja traktatu moze ne przejsc…”

„Ja jednak sądzę, że orędzie to za mało.
Ono odpaliło racę, a za tym mogło pójść mnóstwo dalszych kroków. Że media potną, przeinaczą – wiadomo. Dlatego spot wydał mi się rozsądnym pomysłem. Ale teraz to można sobie gdybać. Mediów (a już WSIowych to zupełnie, ...dawno już nie oglądam. Dosłownie sladowo, jak mi się pilot “zablokuje” na czymś akurat. Zwykle czekam na potwierdzenie, a raczej weryfikację hot-newsów.
Szkoda nerwów.
Poczekajmy do jutra/pojutrza, oby jednak skończyło się... po polskiej myśli. Bo tylko o to w tym wszystkim naprawdę chodzi. Ale ten tekst Tuska o Ukrainie ? To nie powinno być tak pozostawione. Ledwie stamtąd wrócił, wycieruch gębowy jeden…Junona. 2008.03.3923.30

“Lech to typowy profesor, nie ma siły Jarosława, zona opiekuje sie nim nadmiernie i reguluje ruchem.
Za duzo bab, takich jak Ziomecka.”
Ale mnie w trakcie kampanii wyborczej wmawiano, że Lech Kaczyński to szeryf, twardziel, bezkompromisowy w walce z przestępcami. A co obserwujemy przez dwa lata – miotanie się faceta, który zgromadził wokół siebie taką menażerię, jakiej świat nie widział. Bo nie czarujmy się, p. Ziomecka nie jest wyjątkiem. A pierwszy szef kancelarii czyli Andrzej Urbański i jego sławetne pomyłki (np. odznaczanie Jaruzelskiego). Co ciekawe z otoczenia p. prezydenta zniknęli przyzwoici i pracowici ludzie w rodzaju Elżbiety Jakubiak lub Szczygły a na ich miejsce pojawił się muppet show, czyli tandem Kamiński & Bielan.
A ta opiekująca się prezydentem małżonka, to też musi udzielać durnowatych wywiadów i mizdzryć się do feministek? To już Danuta Wałęsowa w roli pierwszej damy miała więcej rozumu.
A Jarosława Kaczyńskiego to mi trochę żal. Głupio wyszło z tą prezydenturą Lecha.

„Chciałbym się mylić. Nie jestem sabotażystą tylko straciłem nadzieję. Jest tak – wersja ustawy według ryszawgo, uchwała tez jak chciało peło z łaski dla PISu oraz jakaś mglista obietnica jakiejś ustawy w przyszłości. Do doopy z takim sukcesem LechKacza. To po co była ta cała awantura?”

„Jest tak jak chciało peło i żaden bielan nie zamydli mi oczu”.

No i pojawili się oficerowie, ostro przywołując wojsko do porządku:

„nie histeryzuj. Nic jeszcze nie wiadomo. Ja tam sądzę, że będzie tak, jak chcą Kaczory. Zobaczysz.:))”

„co Ty wygadujesz? Jaki słaby? Żarty sobie robisz? Kto niby nim manipuluje? Nie powtarzaj tych wsi-owych bzdur…
Dolary p-ko orzechom, że będzie wersja Kaczorów.:)))”

„słyszałem właśnie Chlebowskiego…
Na pytanie “A więc sukces Tuska” – jakoś tak dziwnie odpowiadał, że niby tak, ale bardziej na okrętkę....
MA BYC USTAWA (modyfikacja) o mozliwości zmiany traktatów…
CZyli chyba to, co chciały Kaczki…”

„Od kiedy to szanujacy się kaczysta wierzy TVN24 ? Miej charakter i odrobinę inteligencji.
Konferencja Prezydenta Kaczyńskiego dopiero jutro.”

„...wal wal w Pis i w Kaczyńskich póki sprawa nie jest jasna.
Jeśli to nie sabotaż, to co? Gorączka? Niedojrzałość?”

A nawet jeden ciura obozowy uspokajał innych a przede wszystkim wlasny strach gasił, zapewniając gorąco:

TEZ tak sadze. J. Kaczynski to jest GENIUSZ taktyki, ale i strategii :)”

W końcu pojawił się sam dowódca regimentu i w rozmowach indywidualnych i grupowych z wojakami usiłował zaprowadzić ład i porządek, odwołując się do karności, zdyscyplinowania i lojalności żolnierza.

„Piszę, ze jeszcze nie wiadomo, co ustalili.
A czas trwania i brak komunikatu po spotkaniu swiadczy o tym, ze Donek musiał miec czas na uzyskanie zgody .
Lech tez sam nie ma nic do powiedzenia, jak PiS zagłosuje przeciw.
Musimy czekac, nie dać sie wodzic za nos róznym usługowcom.
Nie jestem zachwycona Lechem, jest za słaby, daje sie manipulowac, ale robi , co od niego oczekuje.
I dlatego nalezy mu sie szacunek.
Mimo wszystko.”

„Mówię o manipulowaniu i podstawianiu Lechowi róznych Urbańskich, Kaczmarków, a Pani Marii bab feministek.
Lech to typowy profesor, nie ma siły Jarosława, zona opiekuje sie nim nadmiernie i reguluje ruchem.
Za duzo bab, takich jak Ziomecka.
A w wersje TOK-ów nie wierze!
Nadzieja umiera ostatnia, dopóki nie usłysze tego od Jarosława, nie uwierze w zadne opowiadania.”

„Zdradę zostaw na prawdziwe wydarzenia
All
Też przeczytałam co Komorowski mówił,dodatkowo wysłuchałam Chlebowskiego – jedno z dwojga albo g… wie,albo g…Tusk uzgodnił.
Ale wyrzut adrenaliny miałam przez tych s…
Rada jedyna – nie oglądać wsiowych.
Co ważnego człowiek i tak się dowie a przynajmniej się nie zdenerwuje”

„Stało sie dokładnie to, co mówił Karski:
HERR DONALD, NIECH PAN BIERZE, CO CHCE PiS”.
Jeżeli wejdzie propozycja Gosia, to jest dokładnie tak, jak mówił Karski.
Czy Ty tego nie rozumiesz?”

„Mówił nie raz.
Nawet dzisiaj w TVN 24 Nelly Rokitowa klarownie powiedziała, o co chodzi.
Merdia wszystko zaciemnia, albo przerwa konferencję.
Spokojnie, czekamy.
Jestesmy poddawani manipulacji i presji własnych oczekiwań.
Jutro bedzie jasniej.
pozdrawiam”

Na parę dni bunt zażegnano .Do wtorku. Ale co dalej, co dalej armio zaciężna?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Renato!

Bardzo brzydko ocenia Pani zwolenników PiS-u. A gdyby o Pani ktoś pisał per sługus PO/SLD/SO/LPR? Uważa Pani, że to byłoby OK? Przecież zawiedziony elektorat PiS może wierzyć w prezesa tak jak Pani go nie cierpi. Proszę okazać ciut więcej tolerancji.

Przy okazji, mam nadzieję, że w izbie poselskiej lub senatorskiej Sejmu zabraknie jednego głosu do ratyfikacji tego g…a, z którego tak się cieszy Pani i Pani podobni.

Smutno…


Panie Jerzy

proszę również okazać ciut więcej tolerancji.

Przynajmnie w kwestii tego “gówna”, które ma jednak znacznie więcej zwolenników niż “Panu podobnych” przeciwników.

merlot


za ten sukces Lechujarków

wieczorem wypiję potężny kielich dobrego wina … :)

“Jeśli masz prawdziwy dar, nie dawaj go, bo ludzie mogą tego nie docenić”
Lou Reed


Pani Renato!

Kryterium zgody powszechnej jako kryterium prawdy jest bardzo kiepskie. Były czasy gdy większość ludzi uważała, że Ziemia jest płaska. Czy to wpłynęło na kształt Ziemi? Czy z tego, że można cokolwiek wysnuć na temat twierdzenia, że Ziemia jest wklęsła, bo buty ścierają się na pięcie i palcach, a nie po środku czy równomiernie? Proszę zastanowić się jaki ma związek powszechne przekonanie z faktami, a dopiero potem usiłować mnie obrażać. Mogę Panią zapewnić, że gdyby połowa ludzi była taka jak ja, to Pani żyłoby się lepiej. Może Pani żałować, że ludzi mnie podobnych jest tak mało.

A co do g…, o którym mowa, to dlaczego zostało odrzucone w referendach we Francji i Holandii? Czy tamtejsi ludzie są głupsi od Pani? Czy może propaganda pro brukselska była w tamtych krajach gorsza? Bo interes Europejczyków jest prosty: zjednoczenie Europy TAK, unia europejska NIE . Warto czasem sprawdzić za czym się optuje, bo może się okazać, że wybrało się niezupełnie to, o co chodziło. Tylko, że po 1.1.2009 będzie za późno. Wtedy płakanie, że wpuścili Panią w kanał nie pomoże. Rączka będzie po łokieć w nocniku.

Smutna jest rola Kasandry…


Panie Jerzy

Służebność wojska PiS wobec wodza w PiS wynika i znajduje potwierdzenie w własnych słowach żołnierzy, oficerów i dowódców – co Panu i innym czytelnikom pogrubionych tekstem przed oczy przedstawiłam.
Nie znajdzie Pan słów podobnych , ani owej iście wojskowej, zbiorowej gotowości, ani zwartego kontrdziałania kadry zawodowców przeciw upadkowi morale – słowem takiego dowodu na mobilizowanie szeregów, na „wszystkie ręce na pokład” w żadnym z wymienionych przez Pana ugrupowań.
Mam sporo tolerancji wobec ludzi, którzy mają odmienne od moich poglądy.
Nie mam jej wobec przerażającej i agresywnej głupoty.
Nie mam jej także wobec zjawiska zorganizowanych działań, jakich celem jest przechwytywanie i podporządkowywanie słabych i chwiejnych, wątpiacych i szczerych , ale naiwnych i niedokształconych – przez zawodowców PiSowskich, którzy czynią z nich karne wojsko poprzez znane od lat metody prania mózgu – a że tak się dzieje – to właśnie w cytatach zawartych w moim tekście ma Pan tego czytelne i jasne dowody.
Nie obawiam się by w moich słowach, moich własnych, pochodzących ode mnie, znalazł Pan potwierdzenie mojej służebnosci wobec jakiejkolwiek konkretnej partii politycznej.
Bo widzi Pan, jak popieram partie, które są służebne wobec mnie i moich poglądów i tylko tak długo jak tę służebność oceniam dobrze.
Wiara w polityka, w „prezesa”, w wodza – Pan wybaczy – to jest czyste sekciarstwo!
Zwłaszcza jeśli ów wódz jest zwyczajnym manipulantem.

A wracając do sprawy TL – to powiem tak: Śmieszą te wszystkie wymądrzania się i plecenie idiotyzmów o utracie suwerenności, niepodległości Polski itp. bzdety, przez tych zwłaszcza, którzy dziś z wolności jaka Polsce daje przynależność do UE korzystają najbardziej swobodnie się przemieszczając , pracując gdzie chcą i uzyskują dochody pozwalające im na przyzwoite życie, którego wciąż jeszcze w Polsce nie ma. I to co jest dobre dla Francji, Niemiec, Hiszpani czy Szwecji, co jest akceptowane przez inne kraje UE – w swoim zadufaniu uważają za złe dla Polski. To co akceptują i czego chcą w swojej większości Europejczycy jako członkowie zbiorowości, obywatele Europy wolnej także w czasach naszego zniewolenia, to co wynika z ich doświadczeń pojmowania demokracji i ze skutków jakie ona im przynosiła przez wszystkie te lata, co jest skutkiem długotrwałych negocjacji i wypracowywania najlepszych wariantów – nasi mędrkowie nie chcą by było udziałem ich rodaków.

Panie Jerzy, ja chcę by Polacy mogli żyć w Polsce tak jak Pan żyje gdzieś tam w Europie i by nie musieli, by mogli, ale by nie musieli z Polski za chlebem wyjeżdżać.

Dlatego mam nadzieje, że i ten „wódz” zamknie wreszcie swój krzykliwy dziób i przestanie działać przeciw Polsce, i przestanie grać Polską dla swoich partyjnych celów.
Mam nadzieję, że to g… jak Pan raczył powiedzieć zostanie uchwalone i z przyjemnością za kilka godzin będę patrzeć jak ludzie PiS podniosą ręce ZA.
Bo to jest w interesie Polski.


merlot, Docent Stopczyk

Mam najgłębsze przekonanie, że wybieramy dobrze!
Dlatego przyłaczę sie do wieczornego toastu.
Pozdrawiam!


Renatko

Ja mam dziś lepsze alibi do wypicia:-)

merlot


merlocie, gratulacje

Dla Pani Merlotowej przede wszystkim od kobiety, która ma identyczny “staż” w okazywaniu cierpliwości, tolerancji, łagodności, troski i ciepła wobec tego “najstarszego” swojego dziecka.
Wszystkiego dobrego dla Obojga Państwa!


:-))))))

merlot z merlotową


Pani Renato!

ererka

A wracając do sprawy TL – to powiem tak: Śmieszą te wszystkie wymądrzania się i plecenie idiotyzmów o utracie suwerenności, niepodległości Polski itp. bzdety, przez tych zwłaszcza, którzy dziś z wolności jaka Polsce daje przynależność do UE korzystają najbardziej swobodnie się przemieszczając, pracując gdzie chcą i uzyskują dochody pozwalające im na przyzwoite życie, którego wciąż jeszcze w Polsce nie ma. I to co jest dobre dla Francji, Niemiec, Hiszpanii czy Szwecji, co jest akceptowane przez inne kraje UE – w swoim zadufaniu uważają za złe dla Polski. To co akceptują i czego chcą w swojej większości Europejczycy jako członkowie zbiorowości, obywatele Europy wolnej także w czasach naszego zniewolenia, to co wynika z ich doświadczeń pojmowania demokracji i ze skutków jakie ona im przynosiła przez wszystkie te lata, co jest skutkiem długotrwałych negocjacji i wypracowywania najlepszych wariantów – nasi mędrkowie nie chcą by było udziałem ich rodaków.

Panie Jerzy, ja chcę by Polacy mogli żyć w Polsce tak jak Pan żyje gdzieś tam w Europie i by nie musieli, by mogli, ale by nie musieli z Polski za chlebem wyjeżdżać.

Dlatego mam nadzieje, że i ten „wódz” zamknie wreszcie swój krzykliwy dziób i przestanie działać przeciw Polsce, i przestanie grać Polską dla swoich partyjnych celów.
Mam nadzieję, że to g… jak Pan raczył powiedzieć zostanie uchwalone i z przyjemnością za kilka godzin będę patrzeć jak ludzie PiS podniosą ręce ZA.
Bo to jest w interesie Polski.

Wytłuściłem Pani informacje głupie lub tylko nieprawdziwe:

1. Jaką suwerenność ma dowolny stan Stanów Zjednoczonych Ameryki? Bo taką suwerenność będzie mieć Polska po 1.1.2009.

2. Swobodne podróżowanie po „Europie” zawdzięczamy układowi z Schengen, a nie unii europejskiej. To świadczy o Pani „wiedzy” na temat traktatów.

3. Większość Europejczyków, którzy mieli okazję wypowiedzieć się na temat konstytucji europejskiej (traktatu reformującego unię europejską) odrzuciła ten chłam w referendach we Francji i Holandii. To był głos Europejczyków a nie kaczystów.

4. Z powyższego wynika, jak bardzo jest to w interesie Polski!

Kasandra czyli –


Panie Jerzy

Przekłamuje Pan , bo:
1. Porównanie UE do USA jest pozbawione większego sensu choćby z tego powodu, że USA tworzą jeden organizm pastwowy, a UE nie. Poza tym z zachowaniem praw stanowych w USA tez nie jest tak źle, co świadczy o tym, że poczynając od stosowania kary śmierci a na szczekaniu kogutów nocą kończąc – róże stany zachowują swoje suwerenne w tych kwestiach decyzje.
2. Układ z Schengen i nasz udział w nim bylby dla Polski niemozliwy gdyby nie nasza integracja z Europą. Poza państwami UE ( bez Anglii i Irlandii) do układu z Schengen przystąpiły Norwegia i Islandia.
Proszę nie udawać, że nie wie Pan o tym, że swobodne i zarazem LEGALNE podejmowanie pracy przez Polaków, osiedlanie się w innych krajach Europy, korzystanie z praw socjalnych na równi z innymi obywatelami tych krajów – to bezpośrednia korzyść wynikająca z obecności Polski w UE. A to, że w perspektywie mamy zrównanie naszego prawa z prawem UE w wielu dziedzinach, zwłaszcza finanse, podatki, sprawy socjalne, itp– to czysta korzyść dla nas.
Wielu Polaków, w tym także Pan korzysta z otwarcia Polski na świat, przychylności prawa wobec obywateli UE krajów, w jakich zamieszkali – czemu rodakom żyjącym w Pana Ojczyźnie tych dobrodziejstw Pan odmawia? Dlaczego?
3. Panie Jerzy – przywódcy 27 państw 13 grudnia podpisali Traktat Reformujący.
Oczywiście według Pana założenia wszyscy oni działają WBREW interesom własnych państw i własnych obywateli..
Pan mówi nieprawdę o ratyfikacji TL.
Ponieważ poza Wielką Brytanią, która nie podpisała uzgodnionego traktatu – jedyne referendum w kwestii ratyfikacji zapowiedziane jest na 12 czerwca tego roku w Irlandii (obowiązek referendum wynika wprost z konstytucji Irlandii)
Do tej pory TL został ratyfikowany przez parlamenty i Zgromadzenia Narodowe takich państw jak:
Węgry – 17.12.2007r
Słowenia – 29.01.2008r
Malta – 29.01.2008r
Rumunia 4.02.2008r
FRANCJA – 7.02.2008r ( Zgromadzenie Narodowe) i 7.02.2008r ( Senat)
Unia Europejska – Parlament UE 20.02.2008r
Bułgaria – 21.03.2008r
Belgia – faza wstępna – Senat – 6.03.2008r
Kalendarium ratyfikacji w pozostałych państwach zakończy się najdalej w listopadzie 2008 roku w Szwecji.

Dlatego przywoływanie przez Pana referendum w sprawie konstytucji, jakie nie przeszło, jest zwyczajnym, demagogicznym nadużyciem.
Myślenie o reprezentantach narodu, wybieranych w demokratycznych wyborach, jako o ludziach działających wbrew interesom własnych narodów – jest przejawem kompletnego niezrozumienia demokracji – co zresztą między innymi wystawia nas na pośmiewisko.
Ta spotykana jedynie w Polsce abberacja – to proszę wybaczyć, specjalność ludzi, którzy kompletnie nie rozumieją ani własnego kraju, ani tym bardziej świata.

Może Pan przedstawiać własny sprzeciw wobec TL – ale odmawiam Panu prawa do nazywania głupimi poglądów większości Polaków, które podzielam.

Właśnie słyszę słowa Lecha Kaczyńskiego „...pozwoli mi z największą przyjemnością ratyfikować Traktat Europejski”.... mam nadzieje, ze wynik głosowania w tej izbie potwierdzi myślenie o Polsce ponad podziałami partyjnymi”....

I wiem, ze tym razem Prezydent stoi po jasnej stronie! Po stronie dobra Polski.


Pani Renato!

ererka

Przekłamuje Pan , bo:
1. Porównanie UE do USA jest pozbawione większego sensu choćby z tego powodu, że USA tworzą jeden organizm państwowy, a UE nie. Poza tym z zachowaniem praw stanowych w USA tez nie jest tak źle, co świadczy o tym, że poczynając od stosowania kary śmierci a na szczekaniu kogutów nocą kończąc – róże stany zachowują swoje suwerenne w tych kwestiach decyzje.

Otóż dotychczas porównanie unii europejskiej do unii stanów było pozbawione sensu. Od 1.1.2009 ta wymarzona unia europejska stanie się bytem państwowym, a Polska spadnie do roli stanu (Angielskie state oznacza stan SZA i państwo. Takie dwa w jednym.)

2. Układ z Schengen i nasz udział w nim byłby dla Polski niemożliwy gdyby nie nasza integracja z Europą. Poza państwami UE (bez Anglii i Irlandii) do układu z Schengen przystąpiły Norwegia i Islandia.
Proszę nie udawać, że nie wie Pan o tym, że swobodne i zarazem LEGALNE podejmowanie pracy przez Polaków, osiedlanie się w innych krajach Europy, korzystanie z praw socjalnych na równi z innymi obywatelami tych krajów – to bezpośrednia korzyść wynikająca z obecności Polski w UE. A to, że w perspektywie mamy zrównanie naszego prawa z prawem UE w wielu dziedzinach, zwłaszcza finanse, podatki, sprawy socjalne, itp– to czysta korzyść dla nas.
Wielu Polaków, w tym także Pan korzysta z otwarcia Polski na świat, przychylności prawa wobec obywateli UE krajów, w jakich zamieszkali – czemu rodakom żyjącym w Pana Ojczyźnie tych dobrodziejstw Pan odmawia? Dlaczego?

O ile zrozumiałem Pani wypowiedź, to można być w unii i nie należeć do strefy Schengen i można być poza nią i do strefy należeć. Zatem jaki jest związek swobody podróżowania i przynależności do unii. Poza tym, przy dotychczasowych przepisach można było podróżować i konstytucja europejska nie była do niczego potrzebna. Zatem po co ją wprowadzać?

3. Panie Jerzy – przywódcy 27 państw 13 grudnia podpisali Traktat Reformujący.
Oczywiście według Pana założenia wszyscy oni działają WBREW interesom własnych państw i własnych obywateli..
Pan mówi nieprawdę o ratyfikacji TL.
Ponieważ poza Wielką Brytanią, która nie podpisała uzgodnionego traktatu – jedyne referendum w kwestii ratyfikacji zapowiedziane jest na 12 czerwca tego roku w Irlandii (obowiązek referendum wynika wprost z konstytucji Irlandii)
Do tej pory TL został ratyfikowany przez parlamenty i Zgromadzenia Narodowe takich państw jak:
Węgry – 17.12.2007r
Słowenia – 29.01.2008r
Malta – 29.01.2008r
Rumunia 4.02.2008r
FRANCJA – 7.02.2008r ( Zgromadzenie Narodowe) i 7.02.2008r ( Senat)
Unia Europejska – Parlament UE 20.02.2008r
Bułgaria – 21.03.2008r
Belgia – faza wstępna – Senat – 6.03.2008r
Kalendarium ratyfikacji w pozostałych państwach zakończy się najdalej w listopadzie 2008 roku w Szwecji.

Dlatego przywoływanie przez Pana referendum w sprawie konstytucji, jakie nie przeszło, jest zwyczajnym, demagogicznym nadużyciem.
Myślenie o reprezentantach narodu, wybieranych w demokratycznych wyborach, jako o ludziach działających wbrew interesom własnych narodów – jest przejawem kompletnego niezrozumienia demokracji – co zresztą między innymi wystawia nas na pośmiewisko.
Ta spotykana jedynie w Polsce abberacja – to proszę wybaczyć, specjalność ludzi, którzy kompletnie nie rozumieją ani własnego kraju, ani tym bardziej świata.

Może Pan przedstawiać własny sprzeciw wobec TL – ale odmawiam Panu prawa do nazywania głupimi poglądów większości Polaków, które podzielam.

Właśnie słyszę słowa Lecha Kaczyńskiego „...pozwoli mi z największą przyjemnością ratyfikować Traktat Europejski”.... mam nadzieje, ze wynik głosowania w tej izbie potwierdzi myślenie o Polsce ponad podziałami partyjnymi”....

I wiem, ze tym razem Prezydent stoi po jasnej stronie! Po stronie dobra Polski.

Tak się składa, że traktat reformujący unię europejską, to konstytucja europejska w innym opakowaniu, de facto powołująca państwo unia europejska. Zmiana papierka, nie zmienia zawartości. Jeśli jest inaczej, to oczekuję listy artykułów, którymi różnią się oba dokumenty wraz z podaniem jaki procent stanowią wspomniane różnice. Myślę, że można przyjąć takie robocze założenie, że różnice poniżej 10% wskazują na tożsamość dokumentów z kosmetycznymi różnicami, a to co zrobili demokratycznie wybrani… w Lizbonie, to była kpina z wyborców.

Co do głosowania we francuskim dwuizbowym sejmie (zwanym zgromadzeniem narodowym), to tamtejsi reprezentanci demokratycznie wybrani zmienili konstytucję Republiki Francuskiej, aby nie poddać się woli narodu. Tak się w interesie narodu manipuluje. Natomiast to co ja piszę, to same kłamstwa…

PS. Wielka Brytania podpisała traktat i nie poddała go pod osąd społeczeństwa w referendum, co lewicowcom wypominają torysi, powołując się na obietnice dotyczące konstytucji… Takie tam drobne nieścisłości u Pani w danych.3

Życzę samozadowolenia, bo czego innego nie ma sensu

W roli Kasandry


Wielebna Kassandro

Czy WSP Wróżka mogłaby mnie prostaczkowi pokrótce, w punktach wyłożyć, dlaczego mój kraj, który kocham nie mniej niż wróżka, a nawet bardziej, bo z bliższej odległości (Panie Jerzy, ta złośliwość jest tylko na potrzeby tekstu;-) ma oberwać w tyłek podpisując traktat? Bo mnie te lewackie ohydy, jak nie przymierzając tu obecna Renata, bardziej do mojego prostaczkowego rozumu przemawiają. Jak mi wróżka mądrze, kassandrycznie podpowie, to jeszcze nic straconego i tej Renacie język pokażę, ot, co.
Zawsze co wróżka, to wróżka. I prestiż i jakaś tradycja jest. A nie takie, tam egzaltowane babskie gadanie.

Z góry wróżce dziękuję, i barana stosownego z połonin bieszczadzkich na ołtarzu składam. Alem go zarżnąć nie śmiał, ino powrósłem związany on jest.

Czołem o glebę biję, w pokłonach stosownych

Prostaczek


Panie Jerzy

Czy mogę prosić o niecytowanie tak obszerne – to niepotrzebnie zabiera miejsce i utrudnia czytanie odpowiedzi.
A co do meritum
1. Unia Europejska nie stanie się jednym bytem państwowym do 2009 roku. Nadal będzie unia państw Europy.
2. Skupia się Pan na samym przekraczaniu granic i Schengen ( owszem można być uczestnikiem porozumienia nie będąc w UE i odwrotnie można być członkiem UE i nie brać udziału w porozumieniu z Schengen), A ja piszę o korzyściach Polaków z przynależności Polski do UE, o swobodzie osiedlania się, pracy , edukacji, tworzenia stowarzyszeń, udziału w wyborach w krajach swojego zamieszkania, świadczeniach socjalnych itp o pieniądzach płynących do Polski z UE ( teraz , bo wcześniej, przed naszą akcesją to my płaciliśmy).
3. Należę chyba do rzadkich przypadków, które zapoznały się i z treścią odrzuconej konstytucji i traktatu lizbońskiego ( w wersji dostępnej w Internecie). Podobieństwa są duże , ale tez i nie one były przedmiotem sporu i odrzucenia konstytucji. To co było przedmiotem sporu przeszło przez konsultacje międzypaństwowe i uzyskano porozumienie.
4. Nie sądzę by Francuzi byli zmartwieni w stopniu równym Pana zmartwieniu z powodu ich polityki wewnętrznej.
5. Głosowanie nad TL w Wielkiej Brytani nie jest sprawa zakończoną. Podobnie jak w Belgii. W Belgii muszą się jeszcze wypowiedzieć Rady Regionów i Rady Wspólnot.
W Wielkiej Brytanii 11 marca Izba Gmin zaakceptowała TL 346 glosami ZA, wobec 206 głosów „Przeciw” i przy wstrzymujących się 94. Jeszcze w marcu zapowiadane było głosowanie w Izbie Lordów – ale nic nie wiem, by do niego doszło. No i musi się jeszcze odbyć odrębna ratyfikacja w parlamencie Gibraltaru.

A tak w ogóle to proszę sie nie zamartwiać.
Jesli 26 krajów Europy w tym kraje o tradycjach demokratycznych dłuższych niż nasze i poziomie zycia pod każdym względem wyższym niż nasz – chce tego traktatu i chce Karty Praw Podstawowych – to jestem przekonana, ze i dla nas są one w sam raz!
Pozdrawiam


Merlocie, alez mi podpadłeś!!!

I nie uratuje Cię nawet wstawiennictwo tej, która z Tobą tyle lat wytrzymała!
Że ohyda – to jeszcze zrozumiem, ale lewacka????
Bój Ty się Boga!
Język mi chcesz pkazywać? Toż ja Ci go urwę jak tylko koniuszek wystawisz!

Żebyś się nie zdziwil jak i moje moce czrnoksięskie się ujawnią – ja z kraju gudelek i rusalek, świtezianek, wodnic, wernyhor, ondyn pochodzę. U nas szeptunki i zamawiaczki do stołu zapraszano.
Uważaj, bo Ci jeszcze jakiego kołtuna na głowie wymoszczę i nie pomoże nawet to, żeś byc moze łysy.
Och, licz tu czlowieku na męską stalość!


Renatko,

tego mi właśnie na dobranoc brakowało, chłe, chłe…

Śpij dobrze, traktat mamy w saku, a złość piękności szkodzi.

merlot.

PS. Żaden łysy. przerzedzony kędziorek.


Dla Panstwa Merlot

Troszke spoznione ale niezwykle serdeczne zyczenia wszelakiej pomyslnosci.
Radosnych chwil, serc przyjaznych wielu! Internetowych tez.

Kaktusowa panienka


Pani Renato!

1. Dotychczas unia europejska jako byt samodzielny nie istniała. Istniała wirtualnie jako umowa między państwami. Teraz będzie istniała faktycznie. Co więcej, są dziedziny, w których będzie mogła narzucać swoje decyzje stanom wchodzącym w jej skład. (Nazywanie ich państwami będzie po 1.1.2009 zwykłym mydleniem oczu.)

2. Bez skupiania się na czymkolwiek. Czym różni się sytuacja Pani czy moja od sytuacji Norweżki czy Islandczyka? Jakie ograniczenia dotykają Szwajcarów? Co tracą obywatele tych krajów poza ewentualnym udziałem w wojnie wywołanej przez muzułmanów przeciwko diabłu europejskiemu? Bo my się nie wywiniemy.

3. Przyjmuję za prawdziwe Pani oświadczenie. Niemniej prosiłem o podanie jaki procent przepisów został zmieniony. O istotności tych zmian możemy dyskutować potem.

4. Zupełnie nie interesują mnie poglądy Francuzów na cokolwiek. Jedynie podważyłem Pani twierdzenie o powszechnym poparciu mieszkańców Europy Zachodniej dla traktatu/konstytucji.

5. Mam nadzieję, że gdzieś ta ratyfikacja wywróci się (może nawet w Gibraltarze) i nadal będziemy mieli niezależną państwowość, której moje dzieci ani wnuki nie będą musiały odzyskiwać.

6. Co do Pani przekonania, to pisze Pani niewątpliwie prawdę. Tyle, że rzeczą ludzką jest mylić się. Szczególnie wtedy, gdy podstawą wnioskowania są emocje i propaganda. W takich przypadkach chciejstwo zwycięża analizę, a mentatów traktuje się jak oszołomów.

Tak ogólnie, to nie przedstawiła Pani żadnego argumentu zawierającego czystą informację (inną niż na temat swoich przekonań), który nie jest wątpliwy lub nieprawdziwy. A mnie przekonują dane, a nie życzenia. Przykro.

Pozdrawiam, nadal w roli Kasandry


Panie Jerzy

Nasz rozmowa jest o naszych przekonaniach. Wynika z faktu, że zechciał Pan skomentować mój tekst. Równie dobrze ja mogłabym od Pana zażądać szczegółów różniących konstytucję od traktatu., a nawet miałabym ku temu większe prawo niż Pan, bo to nie ja, a Pan stary tekst konstytucji przywołał w naszej rozmowie.

Charakterystyczne dla całej naszej rozmowy jest też i to co charakteryzuje w ogóle zwolenników PiS i ludzi związanych z Radiem Maryja – żarliwych, oddanych, ślepo wierzących swoim przywódcom – i ochoczo, bezmyślnie zarzucającym innym zbytnią emocjonalność połączoną z uprawianiem propagandy.
Pan to również robi, chociaż nieco subtelniej niż inni. To oznacza po prostu brak argumentów – wie Pan o tym, prawda?

Widzi Pan, w analizy polityczne bawię się dość długo i zawsze moje wnioskowanie na przyszłość jakoś się sprawdza i to z reguły w formie jaką założyłam.

Nie jestem agencją prasową, która skupia się na czystej informacji i do której zawsze może się Pan odwołać w poszukiwaniu tychże. Ja piszę o moich całkowicie subiektywnych poglądach, odczuciach, wrażeniach – do jakich dochodzę na podstawie możliwie najszerzej pozyskiwanych informacji.
Pan może się z tym moim pisaniem zgadzać lub nie zgadzać przedstawiając swoje subiektywne poglądy, odczucia i wrażenia, bądź też argumentując przedstawieniem czystej informacji, która obala moje tezy.

Tak też traktuję Pana oparcie się na odrzuconej konstytucji. I powtarzam – to , ze większość zapisów tej konstytucji znalazła swoje miejsce w TL, w którym również znalazły się zapisy traktatu z Mastricht i z Rzymu – nie jest niczym dziwnym, ani niczym nagannym, ani nie stanowi o odrzuceniu tejże konstytucji wcześniej przez niektóre państwa UE. Dlatego dopominanie się o procenty zmian jest czystą demagogią i bzdurą.
Rzecz jest w tych niewielu zapisach, które zostały zmienione, bo to z ich powodu lub dla braku niektórych w konstytucji – została ona odrzucona. A nowy TL uwzględniając owe roszczenia, w drodze długotrwałych negocjacji przyjął formę i treść jaka wydaje się być akceptowalna przez wszystkie państwa UE, co potwierdzili szefowie tych państw, składając swoje pod nim podpisy.
Resztę, czyli ratyfikację oddano organom przedstawicielskim państw- członków UE.
Kalendarz ich rozpatrywania sprawy i podejmowania decyzji jest publicznie dostępny.
Polska jest 7 państwem, jakie decyzję właśnie podejmuje.
A organy przedstawicielskie są istotnym elementem demokratyzacji życia i uczestnictwa obywateli w polityce swoich państw. Po to są wybory i po to bierzemy w nich udział, by cedować na swoich posłów, senatorów, delegatów i innych mandatariuszy prawo podejmowania decyzji w naszym imieniu. Negowanie ich uprawnień jest negowaniem konstytucji i nie ma wielkiego sensu, także z moralnego punktu widzenia.

I na koniec proszę wybaczyć, ale pisze Pan kompletną bzdurę:
„Mam nadzieję, że gdzieś ta ratyfikacja wywróci się (może nawet w Gibraltarze) i nadal będziemy mieli niezależną państwowość, której moje dzieci ani wnuki nie będą musiały odzyskiwać.”

Biedna ta nasza Polska, traci państwowość!
Identycznie jak Francja, Wielka Brytania, katolicka Malta, Belgia, Węgry i pozostałe państwa UE.
Myśli Pan, że dużo jest Francuzów, Anglików, Belgów, Węgrów , Słoweńców itd, którzy tak jak Pan zamartwiają się o te swoje biedne dzieci i wnuki, które będą musiały odzyskiwać te tak tragicznie podpisaniem TL utracone swoje Francje, Anglie, Słlowenie, Belgie? Myśli pan, że tam nie ma patriotów? Że im nie zależy na dalszym istnieniu swoich państw z ich historią państwowości znacznie przecież starszą od Polski czy też wręcz przeciwnie, dopiero co powstałą?
Panie Jerzy – rozumiem, ze może Pan mieć swój pogląd na sprawę, jaki dyktuje Panu Pana wiedza, doświadczenie, etyka i zdolność rozumienia współczesnych zdarzeń.
Ale z tego nie wynika, że ma Pan rację.

Pozdrawiam
PS. Jeśli Pan chce, mogę podrzucić Panu trochę linków do owej „czystej informacji” jakiej Panu w moich tekstach brakuje.

PS. Moja sytuacja ( nie wiem jak Pana) od sytuacji obywatela Norwegii czy Islandii różni się wszystkim!
Różni się przede wszystkim stosunkiem państwa do obywatela, konkretnie wrogością państwa do obywatela zarówno za komuny jak i z lat po transformacji poprzedzających akcesję do UE. Z wykorzystywaniem obywateli, tworzeniem prawa przeciw nim i nie dla niego i w jego imieniu, z nędzą i brakiem troski, z brakiem wolności finansowej, z ustawicznym podporządkowywaniem milionów ludzi interesom niewielkiej grupy związanej z władzą.
O zagrożeniu izolacją, podporządkowaniem interesom Rosji itp nie wspominając.
Dlatego UE , nasza w niej formalna obecność jest jedynym możliwym dla nas kierunkiem rozwoju i zagwarantowaniem Polakom równorzędności obywatelskiej.
Dzisiejszy świat, Panie Jerzy skurczył się ogromnie, a zależności wzajemne miedzy społeczeństwami ogromnie wzrosły. Nie chcę by dzieci i wnuki dożywały swoich dni w poczuciu przegranej jak te 10 milionów dzisiejszych polskich emerytów, przeliczając grosiki w swoich portfelach i zastanawiając się czy kupić bułkę i małe mleko, czy może jednak jakieś lekarstwo.
Patriotyzm to także dążenie do dobrobytu narodu.
A może nawet przede wszystkim to!


Witam Pani Renato

Chapeau bas!
Doskonaly komentarz.
A Pan Merlot znowu powie ze jestem egzaltowana. Trudno.


Agawo, ależ skąd!

zero egzaltacji, zwięzła pochwała i już.
Dzięki za życzenia, przy okazji:-)

merlot


Renato - wystrzałowe!

Szukałem słowa pochwalnego pasującego do owego komputerowego wojska. Komputowe niewiele dzisiejszej młodzieży powie…
:)
Wczorajszy dzień pokazał w polskim sejmie prawdziwość angielskiego określenia Prima Aprilisa – Dzień Głupców! Szkoda, że tymi głupcami, przynajmniej w tym przodowały, okazały się trzy posłanki. Retoryka pań Sobeckiej i Arnold Rokity pasowała do dnia durniów i do durnych gadek, wygłaszanych ku uciesze gawiedzi sejmowej. Trzeciej nie spamiętałem, co jest litościwym objawem, gdyż zapamiętanie przy takiej okazji chluby nie przynosi.
:)
Urodziny Judasza, Targowica oraz dywagacje nad rozkrokiem premiera niewątpliwie już krążą po You Tube, przydając poparcia dla pisowskiego niewymuszonego poczucia humoru!
:)
Pozdrowienia i powodzenia!
:)))


Pani Renato!

Dziękuję, że mogę się z Panią nie zgadzać. To miło z Pani strony. Rozumiem, że stwierdzenie podobieństwa do zwolenników PiS-u ma mi uświadomić, że awansowałem na Pani wroga. Chyba powinienem się cieszyć.

Natomiast odnośnie tego czego może Pani żądać, to najpierw należy odpowiedzieć rzeczowo na jeden lub dwa argumenty rozmówcy. Natomiast Pani konkretów unika jak ognia. Odnośniki do źródeł może Pani podać, bo ciekawy jestem z czego Pani korzystała. (Mam wrażenie, że była to gazeta wybiórcza, przynajmniej tak to brzmi.)

Miała Pani pretensje do dyskutantów, że wpychają Panią w objęcia PO. A co Pani usiłuje zrobić ze mną?

Gwoli ustalenia protokołu rozbieżności. Kryterium zgody powszechnej już u Pani poddałem krytyce. To, że wszyscy ludzie coś twierdzą nie oznacza, że tak jest. Powtarzanie o Francuzach, Niemcach, Holendrach, płaczących za superpaństwem europejskim nie jest argumentem merytorycznym. Większość, a nawet wszyscy mogą się mylić.

Co do Pani zdolności jasnowidzenia, to musi Pani odesłać mnie do Pani publikacji z przeszłości, które dadzą się zweryfikować za pomocą niezależnych metod badawczych. Tak się składa, że znam pewną panią, która twierdzi o sobie to samo co Pani – też ma zdolność przewidywania. Tyle tylko, że patrząc z boku, widzę, że ma fenomenalny dar zapominania co mówiła pięć minut temu. Dlatego nie wierzę w takie deklaracje na słowo.

Co do kwestii niepodległości, to od początku wiadomo, że się różnimy. Jeśli o sprawach Polski decyduje się w Moskwie, Berlinie czy Brukseli, to dla mnie nie jest to niepodległość. Natomiast dla Pani nie będzie niepodległości gdy decyzje podejmowane będą w Moskwie, natomiast Berlin, Wiedeń czy Paryż są cacy. Każdy ma taką niepodległość na jaką zasługuje…

Nie wiem czy Pani nie zrozumiała pytania o Norwegię, Islandię i Szwajcarię, czy celowo udziela Pani odpowiedzi nie na temat. To Pani napisała o możliwości podróżowania jako efekcie wejścia do unii. Przykład tych krajów pokazuje, że nie trzeba być w unii, aby podróżować bez ograniczeń. Nie chciała Pani tego zrozumieć, czy nie mogła?

Rozumiem, że przywołanie Kasandry nic Pani nie powiedziało. Niemniej w jej przypadku była to jedyna osoba, która zdawała sobie sprawę z zagrożenia, ale wszyscy wiedzieli lepiej co zrobić z konikiem. Resztę powinna Pani znać z lekcji języka polskiego.

Nadal w roli Kasandry


Panie Jerzy

Zaczyna Pan być zwyczajnie niegrzeczny, czyżby nerwy?

Odpowiem w punktach a zarazem pytaniach i najuprzejmiej proszę na nie odpowiedzieć.

1. Na jakiej podstawie wysnuwa Pan przypuszczenie, że porównanie Pana do zwolenników PiS jest równoznaczne z zaliczeniem Pana do moich wrogów?
Czyż nie jest odwrotnie – skoro stwierdzam, że dla nich właśnie ja jestem wrogiem, jak każdy kto ma inne zdanie niż oni?
Co więc daje Panu asumpt, proszę konkretnie, do tego typu stwierdzenia?

2. Co daje Panu pretekst do idiotycznej ( w zamiarze obraźliwej i jakże charakterystycznej dla zwolenników PiS, łącznie z tym głupawym określeniem : wybiórcza) tezy, że moja wiedza opiera się na GW? Źle to świadczy o Panu, ponieważ potwierdza ograniczoność wynikającą ze swoistej cenzury w dostępie do różnorodnych opinii, jaką chlubią sie zazwyczaj Ci, którym argumenty strony przeciwnej nie są do niczego potrzebne bo i tak mają zakodowane „na amen” „właściwe” stanowisko. Mogę stwierdzić idąc w Pana ślady, ze Pana wiedza zapewne pochodzi z „naszego Dziennika” – zachowując ową zastosowaną przez Pana rezerwę: „przynajmniej tak to brzmi.
Ale wracając do źródeł – polecam najprostszą metodę: wklepanie w wyszukiwarkę takich haseł jak: Traktat Lizboński i ma Pan to co jest potrzebne, łącznie z samym traktatem.
Ale dla ułatwienia podam Panu kilka linków:

http://europa.eu/lisbon_treaty/index_pl.htm

http://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_lizbo%C5%84ski

http://64.233.183.104/search?q=cache:M_DQTATecT4J:www.radiomaryja.pl/aud...

http://64.233.183.104/search?q=cache:b1bMpeuY7QYJ:www.dziennik.pl/polity...

http://www.ukie.gov.pl/www/traktat_new.nsf/main?open

http://consilium.europa.eu/cms3_fo/showPage.asp?id=1296&lang=pl

Myślę, ze wystarczy Panu tego na kilka tygodni. Polecam też hasło : Karta Praw Podstawowych. Nie zaszkodzi wiedzieć z czego to niby ratując Polaków przed niektórymi sprawami, równocześnie nas Kaczyńscy ograbili. Ale to jest jeszcze do nadrobienia.

3. Nie mam żadnych pretensji do moich dyskutantów.
Natomiast Pana sofistyczne zabawy z konkluzją, że wszyscy mogą się mylić – nie zmieniają ani na jotę faktu, że w demokracji większość decyduje. A ponieważ Pana tezy o biednych dzieciach i wnukach pozbawionych swoich ojczyzn – w kontekście innych państw Europy brzmią co najmniej śmiesznie – to Pan wybaczy, ale w tego typu argumentację, nie zamierzam wchodzić. Pytam tylko, czy uważa Pan, że narody innych państw Europy też są podobnie jak Pan przekonane, że tracą swoja suwerenność, niepodległość i byt państwowy?

4. Co do moich tekstów, to również wystarczy wstukać moje nazwisko w wyszukiwarkę i ma Pan prawie pełny ogląd moich poglądów na wiele tematów.
I wypadało to uczynić zanim podjął Pan się ani eleganckiego, ani uzasadnionego czynienia mi ( nazwę to wprost) beznadziejnie głupich i prymitywnych zarzutów.
Więc stawiam pytanie: Na ile merytorycznym argumentem przeciw mnie jest Pana chwalenie się znajomością jakiejś idiotki? I na ile merytorycznym argumentem jest Pana zapewnienie w co Pan wierzy lub nie?

5. Teraz pytanie bardzo poważne.
Jakim prawem odmawia Pan rządowi RP, prezydentowi RP i parlamentowi RP troski i dbania o naszą niepodległość ? Co Pan bredzi o jakichś decyzjach w innych stolicach? Polska jest wolnym, demokratycznym krajem. Jej władze są wybieralne w wyborach powszechnych. Rząd Polski jest suwerenem w imieniu narodu i działa podobnie jak inne organy naszej władzy w oparciu o Konstytucję.
Na wszelki wypadek podaje link do Konstytucji RP

http://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm

Przy okazji proszę jeszcze oto linki do stron naszego sejmu i senatu, gdzie może Pan poczytać stenogramy z posiedzeń, co kto dokładnie i kiedy powiedział – także kim jest, w jakim zasiada klubie i jak głosował w poszczególnych sprawach.

http://www.sejm.gov.pl/

http://www.senat.gov.pl/

5. Czy rozumie Pan, że ja nie piszę o swobodzie przekraczania granic , chociaż to także ważne, ale o tym co jest między innymi Pana udziałem, czyli o osiedlaniu się, zamieszkiwaniu, edukacji, pracy i wszystkich przywilejach jakie mogą mieć Polacy dzięki przynależności do UE? Niestety w innych krajach, nie w Polsce, nie w swojej Ojczyźnie, która wciąż jeszcze działa o prawa wymyślane dla nas przez durniów i sukinsynów – stąd też moja nadzieja, że nasza przynależność do UE i to wreszcie zmieni.

6. Przywołuje Pan Kasandrę. Zapewniam Pan, że gdyby nie wola jednego z przywódców mocarstwa olimpijskiego – Appolla, Kasandra nie byłaby wyposażona w możliwość pozyskiwania dodatkowych, nadzwyczajnych w jej „czasach” informacji. A gdyby wówczas istniał Internet i możliwość takiego przepływu informacji jak dziś ( także szpiegowskich) do upadku Troi w tak durnowaty i prymitywny sposób zapewne by nie doszło.
Może warto się zastanowić, czy bycie tworem obcych bogów, kierujących się swoim osobistym interesem – to akurat to co Panu odpowiada najbardziej.

Pozdrawiam


Agawo, jotesz, merlot- :-))))))))))))

Dzięki.
Myślę, że dyskusja z panem Jerzym jest interesująca i dla Was. Zapraszam, włączcie się. Miło będzie zapewne i Panu Jerzemu poznać inne niż moje opinie.

Pozdrawiam serdecznie


Oczywiście, że jest interesująca.

Panie Jerzy,

w tej dyskusji mój udział miał raczej charakter rozrywkowy – z jednej strony chciałem dodać Renacie animuszu, co jest pomysłem z gruntu chybionym, gdyż jej animusz to raczej siłą należy odbierać; z drugiej – przyzwyczajonemu do kategoryczności RRK, pańska kategoryczność była dla mnie doznaniem nowym.

Przypadkiem zajrzałem do Poldka, trafiłem na wasz dialog o ciąży i nienarodzonych i zdziwiłem się, że do tej kategoryczności dodaje Pan tamtą – jest to połączenie postaw rzadko w polskiej przyrodzie występujące. Zazwyczaj ich reprezentanci stoją po przeciwnych stronach ideologicznej barykady.

Bardzo bym się uradował, gdyby Pan zechciał wziąć udział w rozmowach które inicjuję u siebie.Wbrew temu co Pan pisze,nie jest Pan samotną Kassandrą, legion ludzi w tej sprawie stoi za Panem murem.

Z Renatą, Agawą, czy Joteszem już się rozumiemy, chociaż potrafimy się “pięknie” różnić. Przyszedł czas, by próbować porozumieć się z Panem.

Bo niezależnie od tego jak się losy Polski potoczą, potoczą się dla nas obu.
Po równo.

Może Pan przyprowadzić Renatę, po starej znajomości.

Pozdrawiam,

merlot


Pani Renato!

Ponieważ poprosiła Pani o brak mojej odpowiedzi, zaś pan merlot zaprosił mnie do siebie. Skorzystam z tego zaproszenie.

Co do Kasandry, to była osobą wybitnie inteligentną. Wyjaśnienie Homera dlaczego wiedziała o podstępie i nie ostrzegła skutecznie Priama i reszty, może Pani między bajki włożyć.

Bez odbioru lecę gdzie indziej…


Panie Jerzy, Panie Jerzy, co się dzieje?znowu źle Pan zrozumiał?

W którym to miejscu proszę Pana o BRAK ODPOWIEDZI????????
Zadziwia mnie Pan!
Aż mnie zatkalo z wrażenia!


Pani Renato!

Chyba zmęczenie dało znać o sobie. Postaram się odpowiedzieć jutro (czy może to będzie dzisiaj).

Pozdrawiam


OK, Panie Jerzy

A co do Kasandry – to cwana panienka z niej była. Gdyby uprzedzila i zmieniła losy Troi – to i z zaciągnięcia do lóżka ślicznego Agamemnona nic by nie wyszło.
Kobiety są gotowe do poświęceń Panie Jerzy!


O tej porze przyzwoite panienki z Galicji

nie zaczepiają facetów. Szczególnie zmęczonych.

Nie poświęcaj się, odpocznij, jutro też coś kaczorowi trzeba będzie przywalić.
Wierszyk przepiękny. Kierownik remizy oprawił i powiesił w gablotce.
Zosia chodzi w glorii, dumna jak paw.

Dobranoc,

merlot


Zmeczony facet - to łatwiejsza zdobycz!

Przyzwoite panienki z Galicji wiedzą co robią siedząc sobie wygodnie przed minitorem ze szklanką mleka.
Cisza. Spokój. I zmeczeni faceci.
Czyz to nie jest milutkie?

W takim razie proszę powiedziec pani Zosi, że ja tez jestem dumna jak paw, poniewaz ona jest dumna jak paw i ponieważ wszystko to zasługa niejakiego merlota.

Dobrej nocy merlocie

PS nieporozumienie z Panem, Jerzym zażegnane.


Pani Renato!

Kasandra mogła chcieć uratować Troję. Niemniej jako osoba wybitnie inteligentna miała problemy z prezentowaniem swoich wniosków w sposób zrozumiały dla człowieka przeciętnie inteligentnego. To tłumaczy bajkę o pomieszaniu języka. Tego nie musi robić żaden bóg. To wynik odstawania od przeciętnej w zbyt znacznym stopniu. Tak jak nie musiała mieć daru jasnowidzenia, bo potrafiła wyciągać wnioski z pozornie niezwiązanych przesłanek. Nawet mężczyzna o takim umyśle nie przekonałby Priama. Natomiast Kasandra była kobietą. W tamtych czasach kobieta w życiu publicznym miała miejsce, ale nie jako doradca. A co dopiero, gdy jest mądrzejsza od mężczyzn!

Tyle o fascynującym przypadku Kasandry. W jej charakterze odezwę się później.


Pani Renato!

ererka

Zaczyna Pan być zwyczajnie niegrzeczny, czyżby nerwy?

A może zwykłe zniecierpliwienie ciągłymi unikami udzielenie rzetelnych odpowiedzi na postawione przeze mnie pytania?

1. Na jakiej podstawie wysnuwa Pan przypuszczenie, że porównanie Pana do zwolenników PiS jest równoznaczne z zaliczeniem Pana do moich wrogów?
Czyż nie jest odwrotnie – skoro stwierdzam, że dla nich właśnie ja jestem wrogiem, jak każdy kto ma inne zdanie niż oni?
Co więc daje Panu asumpt, proszę konkretnie, do tego typu stwierdzenia?

Nie wiem kto i do czego Panią zalicza. Wiem, że czytając Pani teksty czuję się traktowany rezultatem niechęci do PiS. Tak się składa, że nie przepadam za zjawiskiem biologicznym, nie politycznym, ale nie widzę powodu, żeby ich winić za brzydką pogodę. Ja ich winię za podpisanie traktatu ratyfikującego. Ad rem: nienawiść jaką Pani zionie do panów Lecha i Jarosława, a także ich zwolenników każe domniemywać, że traktuje ich Pani jak wrogów. Zatem bycie ich zwolennikiem według Pani, to wstąpienie w szeregi wroga. To jest elementarne Łotsonie (ang. Watson).

2. Co daje Panu pretekst do idiotycznej (w zamiarze obraźliwej i jakże charakterystycznej dla zwolenników PiS, łącznie z tym głupawym określeniem : wybiórcza) tezy, że moja wiedza opiera się na GW?

Tak się składa, że stronniczość organu Adama Michnika, a zatem wybiórczy dobór materiałów jest rzeczą powszechnie znaną. Uważanie tego za obrazę, to obrażanie się na praktyki gazety, a nie na mnie. Natomiast moje wrażenie, jest moim subiektywnym wrażeniem. Moja rodzina generatywna opiera swoje poglądy o tę gazetę. Stąd znam sposób argumentowania jej zwolenników. Pani ich przypomina, nawet jeśli się Pani do „wy…czej” nie zbliża na odległość mniejszą niż kilometr. Czy to moja wina, że Pani tak prwadzi dyskusję i tak argumentuje? Pretensje należy skierować do siebie, a nie do mnie.

Źle to świadczy o Panu, ponieważ potwierdza ograniczoność wynikającą ze swoistej cenzury w dostępie do różnorodnych opinii, jaką chlubią sie zazwyczaj Ci, którym argumenty strony przeciwnej nie są do niczego potrzebne bo i tak mają zakodowane „na amen” „właściwe” stanowisko.

Wbrew pozorom, mnie można przekonać. Jest tylko jeden problem. Trzeba mieć bardzo solidne argumenty. Argumenty, które przejdą weryfikację przez mój umysł, a ja jestem specjalistą od wyszukiwania dziury w całym. A jeśli Pani o mnie źle myśli, to trudno! Nie Pani pierwsza, nie Pani ostatnia! Co do źródeł wiedzy, to z polskojęzycznych dociera do mnie radio – program trzeci.

Mogę stwierdzić idąc w Pana ślady, ze Pana wiedza zapewne pochodzi z „Naszego Dziennika” – zachowując ową zastosowaną przez Pana rezerwę: „przynajmniej tak to brzmi”.

Nie podejrzewałem Naszego Dziennika o tak wysoki intelektualnie poziom, ale może im Pani pogratulować ode mnie. A tak poważnie, to mogę Pani kojarzyć się nawet z Trybuną Ludu.

Reszta później

Pozdrawiam


Panie Jerzy

To co dla Pana jest elementarne – niekoniecznie jest elementarne dla innych.
Mój elementarz jest inny.
To co Pan nazywa moją nienawiścią do Kaczyńskich jest wyłącznie Pana subiektywnym odbiorem mojej krytyki Kaczyńskich i w najmniejszym stopniu nie jest dowodem na moją nienawiść, a jedynie na Pana rozgoryczenie moimi słowami, spowodowane także Pana osobistym poczuciem braku racji, do czego sam Pan przed sobą nie chce się przyznać. Także, niestety, potwierdza żałosny sposób widzenia świata w kategoriach „my” i „wróg”.

Stronniczość mediów, ich opowiadanie się po jakiejś stronie politycznej nie jest zjawiskiem dotyczącym wyłącznie GW. Nasz Dziennik jest w niemiejszym stopniu wybiórczy i stronniczy. Trybuna Ludu także. Paradoksalnie, odrzucając jedynie stosunek do religii oba ostatnie media nie różnią się miedzy sobą. Tak więc nie moje, a Pana własne skojarzenie ND z TL jest całkiem trafne.
Opieranie swoich wniosków na argumentacji kilku osób z rodziny – to argument do kitu – sam Pan o tym wie. To co się Panu kojarzy i z kim – to też żaden argument. I mało mnie w ogóle obchodzą Pana skojarzenia. Dziwne tylko, z domagając się merytoryczności dyskusji – sam Pan przytacza argumenty z magla.

W naszej rozmowie nie zamierzam Pana do czegokolwiek przekonywać. Przeciwstawiam jedynie moje poglądy Pana hasełkom bez podparcia. Mój tekst przeciw indoktrynacji zamykającej się w kilku słowach-wytrychach, jakie są typowe i charakterystyczne dla nowomowy Pisowców potęgującej obraz: brzydota polszczyzny brzydkich ludzi tworzących brzydką sektę.

I cieszę się, że w samym PiS nastąpiła tak ostra polaryzacja poglądów. PiS bez Kaczyńskich i bez durniów tworzących dwór J.Kaczyńskiego ma szansę stać się partią prawicową. Paru sukinsynów zbijających własny kapitał nie tylko polityczny na naiwności , niewiedzy, głupocie, braku etyki części elektoratu – razem z ze znikaniem tego elektoratu też zniknie.

Znam dużo ludzi z PiS. Sporo z nich zaliczam do najbliższych przyjaciół. Życzę im by ICH PiS mógł się realizować. Ich, ludzi czystych i uczciwych. Mądrych i oddanych Polsce. Z przeszłością bez „czarnych dziur” i „białych plam” w życiorysach, bez sfałszowanych lojalek i bez stojących u boku Kryżech i Jasińskich. Bez zaplecza rodzinnego i osobistego w komunistycznych kolaborantach i PZPRowskich kacykach. Bez wsparcia dwuznacznych politycznie i moralnie kaznodziejów o bardzo niejasnej przeszłości i jeszcze bardziej niejasnych powiązaniach. Bez PRLowskich karier „naukowych”.
Wiem, że ci ludzie znajdą swoje miejsce w polskiej polityce, bo czas pracuje, na szczęście, dla nich! I dla wielu innych, których odnaleźć można w wielu ugrupowaniach.
Dlatego nie boję się o Polskę. Wiem, że Polska w Unii Europejskiej ma szansę rozwoju, jakiej nie miała przez dziesięciolecia. I wiem, że są w Polsce ludzie gotowi o ten rozwój starać się.
A wie Pan dlaczego?
Bo to jest w ICH interesie!


Pani Renato! Ciąg dalszy…

ererka

3. […] Natomiast Pana sofistyczne zabawy z konkluzją, że wszyscy mogą się mylić – nie zmieniają ani na jotę faktu, że w demokracji większość decyduje. […] Pytam tylko, czy uważa Pan, że narody innych państw Europy też są podobnie jak Pan przekonane, że tracą swoja suwerenność, niepodległość i byt państwowy?

To co Pani pisze jest papką dla mas. Referendum wygrywa ten, kto stawia pytania. Większość zagłosuje tak, jak chce pytający. Chyba, że jest durniem, ale to inny problem.
Przekonania moje, na temat przekonań innych narodów są zupełnie bez znaczenia. Pytanie niemerytoryczne, odpowiedź nie ma znaczenia dla dyskusji.

4. Więc stawiam pytanie: Na ile merytorycznym argumentem przeciw mnie jest Pana chwalenie się znajomością jakiejś idiotki? I na ile merytorycznym argumentem jest Pana zapewnienie w co Pan wierzy lub nie?

Pani daje mi na coś słowo, więc ja Pani odpowiadam, że na słowo w takich sprawach nie wierzę. Owa pani tytanem intelektu nie jest, ale nie ma Pani najmniejszych podstaw, aby ją deprecjonować, tym bardziej, że może ta ocena odnosić się do Pani. Ona zachowuje się bardzo podobnie…

5. Teraz pytanie bardzo poważne.
Jakim prawem odmawia Pan rządowi RP, prezydentowi RP i parlamentowi RP troski i dbania o naszą niepodległość ? Co Pan bredzi o jakichś decyzjach w innych stolicach? Polska jest wolnym, demokratycznym krajem. Jej władze są wybieralne w wyborach powszechnych. Rząd Polski jest suwerenem w imieniu narodu i działa podobnie jak inne organy naszej władzy w oparciu o Konstytucję.
Na wszelki wypadek podaje link do Konstytucji RP

Znów błąd merytoryczny. W wyborach powszechnych jest wybierane 1 i ½ kompetencji władzy. Tylko kompetencja ustawodawcza władzy jest wybierana w Polsce w quasi demokratycznych wyborach i prezydent. Rząd nie jest wybierany przez obywateli, czy raczej niewolników, a kompetencja sądownicza z wolnymi wyborami nie ma nic wspólnego. Więc kto tu bredzi?
Co do prawa dowolnych organów władzy do dbania o interes mój (w tym o niepodległość), to ja nikomu tego nie odmawiam. Ja konstatuję fakt braku troski o niepodległość. Proszę nie mieszać pojęć.
Do 1.1.2009 nadal Polska będzie niepodległa. Po tej dacie będzie wyglądało, że nic się nie zmieni, do momentu w którym władza w Warszawie zostanie zmuszona do działania przeciw narodowi nie straszakiem zabrania dotacji z naszych podatków, ale nagą siłą. Tyle, że wtedy będzie pozamiatane.

5. Czy rozumie Pan, że ja nie piszę o swobodzie przekraczania granic , chociaż to także ważne, ale o tym co jest między innymi Pana udziałem, czyli o osiedlaniu się, zamieszkiwaniu, edukacji, pracy i wszystkich przywilejach jakie mogą mieć Polacy dzięki przynależności do UE? Niestety w innych krajach, nie w Polsce, nie w swojej Ojczyźnie, która wciąż jeszcze działa o prawa wymyślane dla nas przez durniów i sukinsynów – stąd też moja nadzieja, że nasza przynależność do UE i to wreszcie zmieni.

Po pierwsze, to wszystko co ma Pani rzekomo dzięki unii Islandczycy, Norwegowie i Szwajcarzy mają nie należąc do unii, po 1.1.2009 nie nabędzie Pani większych praw. Po co ta awantura?
Jeśli myśli Pani, że w innych krajach jest mądrzej, to się Pani grubo myli. Moją rozrywką jest wysłuchiwanie bluzgów Polaków na biurokrację brytyjską. Trzeba tu pomieszkać ½ roku, a jak ma się szczęście to rok, tak aby głupota brytyjska człowieka dopadła. Strasznie to szokuje przyjezdnych, którzy kilka dni wcześniej zachwycali się porządkami na wyspie.
A biurokracja europejska jest gorsza od brytyjskiej, więc przewiduję, że zajmie jej mniej czasu pokazanie prawdziwego oblicza. Niemniej daję jej czas do lipca 2009.

Nad Pani poglądami na temat Kasandry nie będę się pastwił, bo nieładnie jest kopać leżącego…

Pozdrawiam


Pani Renato!

ererka

To co dla Pana jest elementarne – niekoniecznie jest elementarne dla innych.

Wiem. To nie moja wina, że to co dla mnie jest elementarne dla 99,5% społeczeństwa wymaga długotrwałych studiów. Tak już niestety jest i nic na to nie mogę poradzić. Natomiast zalecam w takim wypadku zawierzenie Kasandrze. To jest po prostu bezpieczniejsze. Proszę pomyśleć o Troi. Tam wszyscy „głosowali” za zagładą. Nikt nie słuchał Kasandry, bo dla niej co innego było elementarne. Tylko czy to powód do chwały? Czy umiecie się uczyć na błędach (najlepiej cudzych)?

Mój elementarz jest inny.

Jak wyżej…

To co Pan nazywa moją nienawiścią do Kaczyńskich jest wyłącznie Pana subiektywnym odbiorem mojej krytyki Kaczyńskich i w najmniejszym stopniu nie jest dowodem na moją nienawiść, a jedynie na Pana rozgoryczenie moimi słowami, spowodowane także Pana osobistym poczuciem braku racji, do czego sam Pan przed sobą nie chce się przyznać.

Rozumiem, że jestem jedyną osobą, która dostrzega Pani „niechęć” do dwóch od księżyca. Jest taka brytyjska mądrość ludowa: jak jeden ci mówi, że jesteś pijany, nie przejmuj się i rób swoje; jak dwóch ci to mówi, zastanów się; jak trzech, nie dyskutuj, tylko idź spać.
Argumenty dotyczące mojej osoby może Pani zaostrzyć dowolnie. Nie jest Pani w stanie mnie obrazić. Jak mi Pani wykaże brak racji, to się do tego przyznam. Spokojnie. Nie mogę być rozgoryczony Pani słowami. Mogę co najwyżej się pośmiać. Tyle, że mój uśmiech jest dla mnie, a dla Pani jest delikatna złośliwość. Argumenty są dla innych, bo Pani je zgrabnie omija nie podejmując dyskusji merytorycznej.

Także, niestety, potwierdza żałosny sposób widzenia świata w kategoriach „my” i „wróg”.

Podział na „my” i „oni” występuje w każdej grupie społecznej, więc nie czuję się gorszy będąc człowiekiem. Natomiast rozumiem, że Pani nie dzieli świata na swoich i kaczyńskich. Prawda? Pani to się nie zdarza!

Stronniczość mediów, ich opowiadanie się po jakiejś stronie politycznej nie jest zjawiskiem dotyczącym wyłącznie GW.

Czy ja gdzieś napisałem, że wybiórcza jest jedynym środkiem przekazu manipulującym informacjami? To Pani twierdziła, że nazywanie jej w ten sposób jest idiotyczne. A to tylko prawda koląca w oczka. Poza tym, nie interesuje mnie co robi gazeta założona za prywatne pieniądze właściciela. Natomiast właściciele spółki Agora nie wyłożyli na ten cel swoich pieniędzy, tylko zawłaszczyli cudze pieniądze przeznaczone na wolną prasę w Polsce. To powinno zobowiązywać.

Nasz Dziennik jest w nie miejszym stopniu wybiórczy i stronniczy. Trybuna Ludu także. Paradoksalnie, odrzucając jedynie stosunek do religii oba ostatnie media nie różnią się miedzy sobą. Tak więc nie moje, a Pana własne skojarzenie ND z TL jest całkiem trafne.

Narodowo Socjalistyczny Dziennik Agitacji Partyjnej obchodzi mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Trybuna pseudo lewicy także. A socjaliści są tacy sami wszędzie. Czerwony krawat zawsze pasował do brunatnej koszuli. Nic nowego.

Opieranie swoich wniosków na argumentacji kilku osób z rodziny – to argument do kitu – sam Pan o tym wie. To co się Panu kojarzy i z kim – to też żaden argument. I mało mnie w ogóle obchodzą Pana skojarzenia. Dziwne tylko, z domagając się merytoryczności dyskusji – sam Pan przytacza argumenty z magla.

Tak się składa, że przykład rodziny był najbliższy. Sposób argumentacji i poziom dyskusji jest prezentowany przez czytelników jak i redaktorów tej gazety. To nie jest argument z magla, bo nie jest to niestety plotka. Znów Panią poniosło. A co mi się kojarzy, to może być argument, tylko brak cytatu z którym Pani polemizuje, utrudnia wykazanie słabości Pani argumentacji.

W naszej rozmowie nie zamierzam Pana do czegokolwiek przekonywać. Przeciwstawiam jedynie moje poglądy Pana hasełkom bez podparcia.[…]

Pani przedstawia swoją wiarę, mojej. Tyle, że rozum przypadkiem jest po niewłaściwej, Pani zdaniem, stronie. Moje poglądy są poglądami a nie hasełkami. Natomiast używanie takich argumentów mających deprecjonować moje poglądy bez dyskusji z nimi świadczy o tym, co Pani ładnie rzutowała na mnie na początku któregoś z komentarzy. Proszę sobie przeczytać własne przyznanie się do słabości. To co Pani mi imputowała. (Wiem, cenzura nie dopuści do uświadomienia sobie, że mam rację. Cudowne są mechanizmy obronne…)

Dlatego nie boję się o Polskę. Wiem, że Polska w Unii Europejskiej ma szansę rozwoju, jakiej nie miała przez dziesięciolecia. I wiem, że są w Polsce ludzie gotowi o ten rozwój starać się.
A wie Pan dlaczego?
Bo to jest w ICH interesie!

Pani wyznanie wiary jest powalające, tyle że wierzy Pani w cud. (Cud jest to zjawisko rajskie, które wszyscy mają głęboko w du…szy zakorzenione.) Wiem czemu Pani wierzy w dobrobyt w unii i wiem czemu się Pani zawiedzie. Natomiast nie wiem, dlaczego tak bardzo chce Pani, aby inni podzielali Pani wiarę?

Pozdrawiam, nadal w charakterze Kasandry


Panie Jerzy

Nie piszę dla mas.
A Pan kłóci się sam ze sobą.
Po co niby miałoby się odbyć referendum, o które się Pan upomina, skoro wygrywa ten kto stawia pytania, czyli wynik byłby z góry przesądzony i nie po Pana myśli?

Pytanie o inne narody w kontekście Europy jest jak najbardziej zasadne. Tylko co ma Pan odpowiedzieć? Że Francuz czy Belg tak samo jak Pan szlocha nad przyszłością swojej progenitury w utraconek na amen państwowości? Sam Pan wie, że Pana argument o konieczności „odbudowy państwowości polskiej” przez Pana dzieci i wnuki – to totalna bzdura.

Mnie wcale nie interesuje czy mi Pan wierzy czy nie.
I nie interesuje mnie kto zdaniem Pana jest do kogo podobny.
I nie ma Pan zielonego pojęcia jak ja się zachowuję – po prostu sięga Pan za daleko. To także wynik zdenerwowania. No i wyszedł Panu argument „merytoryczny” jak cholera.

Ej, niechże się Pan podszkoli i przestanie wzorem o. Rydzyka labidzić o tym co to nas strasznego czeka od 2009 roku. Bo głupoty Pan sadzi jak nie przymierzając babcia Sobecka.
Niech się boją za mnie Francuzi i Niemcy – ja nie zamierzam

Owszem, nabędę większe prawa. A przynajmniej prawo do domagania się praw. Chociaż jak mi Pan da ropę jaką ma Norwegia, asfalt jaki ma Islandia czy ryby i Morze Połnocne, albo szwajcarskie banki – to chętnie się z UE wypiszę.

Co do narzekań Polaków na biurokrację to po pierwsze sam Pan mówi: „ Przekonania moje, na temat przekonań innych narodów są zupełnie bez znaczenia.” A po drugie nie słyszałam by ktoś mimo tej biurokracji nie chciał tam pozostać, pracować, a zwłaszcza dostawać zasiłki socjalne.


Panie Jerzy,

Ale skromny z Pana facet. I jakie poczucie własnej wartości, ho! Ho!
A nie sądzi pan, że jest dokładnie odwrotnie? Że to co dla większości społeczeństwa jest elementarne, Pana stawia wobec perspektywy długotrwałych studiów?

I czy to nie Pan gdzieś tam pisał o tym, że można się mylić?
Dla mnie oczywiste jest, że to Pan się myli, że to Pan nie ma racji.
Skacze Pan ze skrajności w skrajność. Szuka Pan argumentów tam, gdzie sam Pan uznał, że istnieć nie mogą, lub są niemerytoryczne. Podpiera Pan te swoje tezy dość kulawymi teoryjkami, o których sam Pan zapomina, że ich użył i które mają Panu służyć wtedy gdy innych , solidniejszych brakuje.
Tak jak z tym wmawianiem, że jest ktoś pijany. Mówi, jeden, drugi, trzeci…więc mają rację?
To niech Pan sobie poczyta od początku to co Pan napisał. I tych elementarnych zasadach większości, i o Europejczykach i o większości Polaków.
Czemu więc miałabym uznać te trzy głosy, a choćby i więcej za właściwie oceniające sytuację? Zwłaszcza jeśli ja wiem najlepiej jaka jestem naprawdę, bo jestem zdeklarowaną abstynentką. A na dodatek czytam u Pana Maciejowskiego, że większość nie ma, a przynajmniej nie musi mieć racji.

Trudno dyskutować z kimś poważnie kto ten sam argument użyty przez oponenta nazywa niemerytorycznym, albo odrzuca go kontrargumentem, a następnie sam używa, no bo mu pasuje, albo po prostu nie ma innego,.
Trudno dyskutować z kimś, kto całe swoje rozumowanie opiera na własnej wierze w przyszłe nieszczęście – bo wchodzimy na teren religiny, a tu żadne argumenty nie działają.
Pan wieszczy i już.
Panie Jerzy – jedynym poglądem jaki Pan przedstawił jest ten, że ocenia Pan Traktat Lizboński jako zły dla Polski.
Reszta to fantasmagorie i zabawianie w się mitologiczne dziewice.
Nie przedstawił Pan ani jednego argumentu dlaczego Traktat Lizboński jest zły.
Na dodatek cala ta rozmowa jest wątkiem ubocznym do tematu, któremu poświęcony był mój tekst, sprowokowanym przez Pana jako przejaw Pana nadziei, rozgoryczenia, złości i ogromnej potrzeby „żeby jej się nie spełniło”, „żeby wyszło na moje”!

No cóż, Panie Jerzy, nie wyszło na Pana.
I nie wyszło także na to czego spodziewali PiSowcy, z których jeden napisał do Jarosława Kaczyńskiego: „ Trzeba było jeszcze pograć z Tuskiem i pograć z nim, tak, żeby pokazać mu, że potrafimy mu życie utrudnić, jak nie ma naniego haków, to trzeba było wykorzystać wszystkie chwyty Kurskiego przeciw Tuskowi – już samo to dałoby satysfakcję Pana zwolennikom i utrzymałoby ich przy panu”
Brzydko oceniam takich ludzi, Panie Jerzy.
I szczerze się ciszę, że tak rozumiane patriotyzm, polskość i katolicyzm – przegrywają na całej linii.

I na koniec uwaga:
Kaczyński dorwał poprzez uwłaszczenie się razem z komuchami, też nie wkładając własnych pieniędzy, a nawet dostając je wprost do ręki – nie tylko majątek RSW Ruch, ale i tytuł w owym czasie mający znacznie większą popularność niż Gazeta Wyborcza i przynoszący ogromne zyski „Express Wieczorny”, który został następnie sprzedany szwajcarskiej spółce, a sprawa Fundacji „Solidarność” i Porozumienia Centrum, które jako właściciel doprowadziły do upadku tego tytułu była jednoznacznie oceniana jako wyprowadzenie lewych pieniędzy i została prześlicznie zagmatwana.

Poza tym do dziś niewyjaśniona jest sprawa i to jej między innymi obawia się J.Kaczyński i przed jej skutkami zabezpiecza go jedynie immunitet poselski – stąd ten jego imperatyw bycia posłem lub senatorem:

„Kontrowersje budzi też udział Jarosława Kaczyńskiego w funkcjonowaniu powstałej w 1990 spółki “Telegraf”. W skład jej władz wchodzili m.in. Jarosław i Lech Kaczyńscy, Maciej Zalewski, Andrzej Urbański, Krzysztof Czabański. Kapitał zakładowy spółki, wynoszący 250 mln zł, został w ciągu 10 miesięcy pomnożony 144 razy. W 1991 Jarosław Kaczyński zbył akcje spółki na rzecz Macieja Zalewskiego, który w 2002 został skazany na karę 3,5 roku pozbawienia wolności za przyjęcie od Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego ze spółki “Art-B” 17 mld starych zł i żądanie kolejnych 40 mld starych zł na zakup akcji “Telegrafu”. Ponadto od 13 lat toczy się proces dwóch pracownic BPH oskarżonych o spowodowanie strat w majątku tego banku. Chodzi o niespłaconą przez “Telegraf” pożyczkę 40 mld starych zł, którą zaciągnął Jarosław Kaczyński[„ Wikipedia

Proszę się przyjrzeć nazwiskom, kwotom i losom ludzi, którzy wtedy robili na Polsce interes. Myślę, że w owym czasie był to zdecydowanie większy interes niż Michnika na GW.
Może się Pan też do woli zastanawiać gdzie się podziały te niewyobrażalnie ogromne pieniądze, na czyich są kontach – z których odpryski w postaci 35 milionów złotych jeszcze dziś są przedmiotem transakcji firm-córek firm-wnuczek po Fundacji „Solidarność” i porozumieniu Centrum, jakie zresztą zostało rozwiązane dopiero w sierpniu 2007roku!

Powtarzam PC rozwiązano dopiero w sierpniu ubiegłego roku!

Czyli pod koniec rządów Kaczyńskiego razem z PiS! A jeszcze przed objęciem władzy przez PO zdążył Kaczyński naklonić Jsińskiego, by umorzył PC 700 tysięcy złotych długu wobec państwa.

ROZUMIE PAN? – wobec państwa!

Nie wierzę w to, by te fakty na coś Panu otworzyły oczy., chociaż jak czytam teksty blogerów, od dwóch dni zauważam, że powoli i do nich prawda zaczyna docierać. Może potrzebne im było to rozgoryczenie i ten zawód, by zaczęli myśleć i zauważać to czego dotąd ze wszystkich sił starali się nie widzieć.
Więc proszę sobie darować głupie uwagi o moim emocjonalnym stosunku do Kaczyńskich.
Zanim o kimś zacznę pisać – staram się zdobyć na temat tej osoby publicznej możliwie największą i rzetelnie sprawdzoną wiedzę.
To tyle Panie Jerzy na dziś.
Dobrej nocy.


Pani Renato!

Jednak wyszło na moje. Pani pomyje wylewane na mnie niczego nie zmieniają. Natomiast prezent, jaki Pani ulubiona gazeta dzisiaj mi zrobiła, jest pierwszorzędny.

W radiu usłyszałem, że dzisiejsza gazeta donosi, że po wejściu w życie traktatu reformującego Polska będzie musiała współfinansować gazociąg północny sprzeczny z polską racją stanu. No to proszę o obronienie swoich prawd objawionych, z taką agresją przedstawionych powyżej.

Życzę miłego dnia, choć miły to on jest dla mnie. Nie spodziewałem się tak szybkiego potwierdzenia moich racji przez obóz federastów/unionistów…


PS. Pani Renato!

Wikipedia nie jest wiarygodnym źródłem informacji. Każde hasło z mojej dziedziny, zamieszczone w niej, zawiera błędy merytoryczne, więc niech Pani poszuka czegoś wiarygodnego, gdy będzie Pani tłumaczyć korzyści z finansowania rury przez Bałtyk.

:)


Panie Jerzy

Jakis dziwny brak logiki Pan zaprezentowal i na dodatek nieuprzejmosc.
Wikipedia jest zrodlem informacji, moze nie zawsze wiarygodnym, ale powszechnie dostepnym.
Nie podoba sie Panu odwolanie do Wikipedii, a Pan w ogole nie powoluje sie na zrodla probujac udowodnic swoja teze.
Jakies radio, jakas gazeta, jakas teoria.
Pozdrawiam zdziwiona


Pani Jerzy

Z Panem jest gorzej niż myślałam.
Nie potrafi Pan znaleźć ani jednego argumentu na obronę swojego poglądu. Natomiast chętnie ( tez metoda Kaczyńskich) ustawia się Pan w roli biednej ofiary, niesłusznie poniewieranej.

Nic z tego, Panie Jerzy.
Poznałam już Pana na tyle podczas naszych rozmów na moim blogu, podkreślam: na moim blogu, ponieważ Pan swojego nie prowadzi ( dlaczego to?), że nie uda się Panu stworzyć wrażenia wrażliwego intelektualisty szarpanego przez agresywna czytelniczkę GW i admiratorkę Michnika.

No bo strzela Pan Panu Bogu w okno
Na dodatek potwierdza Pan moją tezę wcześniejszą o tym, że najwierniejszymi czytelnikami GW, napędzającymi jej kasę są zwolennicy PiS, równocześnie głośno gardłujący, że tej szmaty wybiórczej, tego G..Wna nie biorą do ręki.

Nie wiem co ma Pan na myśli mówiąc o prezencie. Rzadko zaglądam do GW, chociaż uznaję ją za gazetę nadal wzorowo i doskonale redagowaną. I z pewnością znalazłyby się i w niej artykuły pod którymi mogłabym sie podpisać, podobnie jak i znalazłyby się takie w „Naszym Dzienniku”, chociaż ten ostatni jest redagowany fatalnie, no ale też jego przeznaczenie jest inne.

Panie Jerzy, znowu buja Pan w bliżej niesprecyzowanej przyszłości – i jak zwykle ewentualność, potencjalna możliwość lub całkowite nieprawdopodobieństwo przyszłych zdarzeń, co do których nawet nie wiadomo czy istnieją w sferze gotowych zamysłów i projektów czy są czystą fantasmagorią – bierza Pan to za fakty. Gorzej. Zaczyna Pan sam z tymi faktami dyskutować.

To ja już wolę fakty z Wikipedii. Zwłaszcza, jeśli umie się w niej rzeczywiście „pogrzebać” głęboko, docierając do źródeł informacji. Wtedy tez mozna wiarygodność tych źródł sobie potwierdzać.

Doradzam Panu taką metodę, także w „Pana dziedzinie”, chociaż na podstawie powyższej naszej rozmowy mam wątpliwości co jest a co nie jest dla Pana merytoryczne.

Pozdrawiam

Ps. Powiada Pan: „rura przez Bałtyk’? To ten prezent?


Panie Jerzy - zajrzałam do GW!

I znalazlam coś konkretnego, rzeczywistego, dziejącego się teraz, w realnym czasie.
OTO FAKT!
Specjalnie dla Pana zamieszczam:
Image Hosted by ImageShack.us


kurczę

też chciałem to wkleić:))

miło że uprzedziałś:)

może z tego osobny wpis, w sensie- sama wklejka- jako foto-blog:)

pozdrawiam Renato

Prezes , Traktor, Redaktor


Przeprosił

jak Kurski Kurskiego.

Ale doceńcie nutę osobistą: “Jeszcze raz przepraszam”. Tak wygląda bardziej szczerze.

merlot


max

Akurat wpisuje sie do dobrze w tekst o upadku morale w wojskach zaciężnych – a nawet mozna się pokusić o stwierdzenie, że takie działania jak Kurskiego stanowią moralną bazę owych wojsk zaciężnych PiS. Nic więc dziwnego, że skutki są takie jak opisane przeze mnie.
Ciekawa jestem Twojego wpisu na temat nie tyle samych przeprosin – bo co tu pisać – SĄD NAKAZAŁ KURSKIEMU PRZEPROSINY – - bo przegrał proces. Zresztą juz kolejny – i trudno sie doliczyć ile razy już musiał przepraszać za swoje bezczelne kłamstwa.
Ciekawa jestem Twojej oceny zdarzeń, które były przyczyną kłamstwa Kurskiego i późniejszych skutków tych kłamstw z calą aferą Kaczyńskich związaną z pośpiesznym wsadzaniem do PZU Netzela.
Napiszesz?
Pozdrawiam


Renato

szczerze? raczej nie, polityka mnie zmęczyła na S24 na tyle że teraz “urlopuję się” w tych tematach, wole sobie poczytac i pokomentowac ewentualnie

wybacz:)

pozdrawiam

Prezes , Traktor, Redaktor


sam temat ciekawy

biorac pod uwage podejrzenia wobec byłej minister Kalaty…
Prezes , Traktor, Redaktor


Agawo!

agawa-1234

Jakiś dziwny brak logiki Pan zaprezentował i na dodatek nieuprzejmość.
Wikipedia jest źródłem informacji, może nie zawsze wiarygodnym, ale powszechnie dostępnym.
Nie podoba sie Panu odwołanie do Wikipedii, a Pan w ogóle nie powołuje sie na źródła próbując udowodnić swoją tezę.
Jakieś radio, jakaś gazeta, jakaś teoria.
Pozdrawiam zdziwiona

Z logiką u mnie jest wszystko w porządku. Wywód może być niejasny, bo taką przypadłość mają niektórzy, że pomijają drobiazgi ich zdaniem nieistotne, a reszta nie widzi związku. Nie mam pretensji o brak zrozumienia – przyzwyczaiłem się do tego.

Wikipedia jest źródłem dezinformacji, gdyż nie ma żadnej pewności jaka część „informacji” jest prawdziwa. Gdyby wszystkie wiadomości były fałszywe byłoby lepiej bo byłoby jasne co nie jest prawdą. Dostępność Wikipedii pogarsza sytuację.

Jeśli by Pan(i) uważnie czytał(a), to napisałem, że radio to Program Trzeci Polskiego Radia, zaś gazeta to cytowana w tym radiu „gazeta wyb…rcza”. Brak rzeczowej argumentacji przeciwko mechanizmowi opisanemu w tej gazecie traktuję jako przyznanie się wszystkich Państwa do błędu jakim było poparcie konstytucji/traktatu reformującego.

Myślenie na prawdę nie boli.

Pozdrawiam, nadal w roli Kasandry


Panie Jerzy

Nie moge ustosunkowac sie do artykulu z GW bo go nie czytalam. A Pan znowu nielogiczny. Powoluje se Pan tym razem na zrodlo, ktore sam uwaza za niezbyt wiarogodne „gazeta wyb…rcza” i domaga sie rzeczowej argumentacji.
To chyba zart?
Pozdrawiam


he, he, he.... Panie Jerzy

Popieram Traktat Lizboński i jego ratyfikację przez Polske. Życzę sobie równiez poparcia oficjalngo Karty Praw Podstawowych.
Za blędne uważam anachroniczne pojmowanie patriotyzmu i podtrzymywanie roli Polski jako zadupia kulturowego i cywilizacyjnego Europy, z wynędzniałym narodem, któremu jako jedyna satysfakcja muszą wystarczyć co kilka miesięcy boguojczyźniane imprezki prezentowane w telewizorze.

Mam marzenie – chciałabym zobaczyć ulice Polski po których chodzą uśmiechnięci ludzie. I nie są to cudziemcy, jakich natychmiast można zidentyfikować na naszych ulicach, właśnie po podniesionych głowach i uśmiechniętych twarzach.
Ci cudziemcy – to najczęściej nasi bracia Europejczycy, których patriotyzm zapewne jest nie mniejszy niz nasz – i zamiast pleśc bzdury o zaprzepaszczeniu państwowości, czerpią pełną garścią z dobrodziejst wspólnej Europy – w odróznieniu od nas. W odróznieniu, bo zawsze znajda się postPRLowskie przeżytki, które nie sa w stanie połaczyć w swoich głowach dobrobytu z patriotyzmem. Praca i patriotyzm kojarzą im się z obiehowym powiedzeniem : “przepracowałem trzydziesci lat – niczego sie nie dorobiłem, nic nie mam”
Panie Jerzy w d…mam taki patriotyzm! Sama jestem tworem tak pojmowanego patriotyzmu. Ucz się, pracuj, nie wymagaj zbyt wiele, módl się, szanuj starszych itp.
I najszczerzej jak mogę powiem: Nie życzę nikomu, najmarniejszemu, nawet najbardziej nielubianemu człowiekowi – takich skutków patriotyzmu jakie stały się udziałem mojego pokolenia.
Ucz się, pracuj, dorabiaj się, dbaj o rodzinę, bądź dobry dla ludzi, ale nie daj się tłamsić innym, szukaj prawdy i nie daj sie ocwanić i idź razem ze światem do przodu – to moje patriotyczne przykazanie dla moich następców.
I jeszcze jedno: Nie słuchaj tych, którzy szermują wielkimi słowami.
Słuchaj tych, którzy swoje życie spędzili tu, w Polsce, i z nią razem szli krok po kroku ku wolności razem z nią przeżywając dzień po dniu jej wzloty i upadki.
Bądź przyzwoitym człowiekiem – ale nie pozwól by rządziły Tobą cwane sukinsyny.
Naucz się korzystać z demokracji.

Ot i to cały mój patriotyczny przekaz do następnych pokoleń.

Tak Panie Jerzy, mam powody do radości gdy widzę, że mój kraj idzie w dobrym kierunku! Nawet jeśli ja z nim do celu już nie dotrę, to chcę przynajmniej jakiś mały kawalek drogi razem z nim przemierzyć ciesząc się każdą napotkaną zmianą na lepsze.
A to co się może przydarzyć niedobrego nie będzie gorsze od tego niedobrego, jakie stale nam się jak dotąd od tylu, tylu lat przydarza. Więc sobie i z tym poradzimy!

Pozdrawiam Panie Jerzy


Pani Agawo!

agawa-1234

Nie mogę ustosunkować sie do artykułu z GW bo go nie czytałam.

Czy tylko trzymając rękę w ogniu można stwierdzić, że jest gorący? Ja usłyszałem o artykule w wiadomościach radiowych i dyskusji dziennikarzy prasowych z Wojciechem Manem po 7 czasu polskiego. Sam jestem zaskoczony, że gazeta tak szybko pokazuje prawdziwe skutki ratyfikacji. Niemniej tym razem i w tej sprawie można im wierzyć. Lubią piętnować głupotę Polaczków…

A Pan znowu nielogiczny. Powołuje się Pan tym razem na źródło, które sam uważa za niezbyt wiarogodne „gazeta wyb…rcza” i domaga sie rzeczowej argumentacji.

Powoływanie się na brak logiki, zamiast argumentów nie jest już zabawne. Podaję Państwu źródło wiarygodne dla Państwa. Mój stosunek do źródła jest nieistotny, gdyż podaje ono informacje sprzeczne z Państwa poglądami, a nie moimi. Tym razem przypadkiem napisali prawdę. A Państwo zostali poproszenie o uzasadnienie dlaczego finansowanie z Państwa podatków gazociągu biegnącego przez Bałtyk ma być dla Polski korzystne. Uciekanie od tego zagadnienia świadczy o braku argumentów.

To chyba żart?

Odpowiadając w Pani konwencji powinienem się zapytać czy to objaw braku świadomości czy Pani żartuje czy nie, bo w moich pytaniach nie ma niczego śmiesznego dla federastów/unionistów. Jeśli pojawia się u mnie uśmiech, to jest to objaw politowania, a nie radości. Przeżyliśmy Związek Sowiecki przeżyjemy i Brukselę. Jest to dokładnie tak samo poroniony pomysł.

Tradycyjnie w roli Kasandry


Panie Jerzy-"Prawdziwe skutki ratyfikacji!"? Prawdziwe???

Zdenerwował mnie Pan!
Napisal Pan “Przeżyliśmy Związek Sowiecki przeżyjemy i Brukselę.”

Czy ma Pan świadomośc idiotyzmu jaki Pan, ( tym razem bez przeproszenia) napisał?
To, że Pan czy ja przeżyliśmy Związek Radziecki – nie znaczy, że przeżyli go ci rozstrzelani, zakatowani w piwnicach UB, zaharowani na śmierć w kopalniach i innych łagrach, zamęczeni w więzieniach – między innymi z wyroków ojca przyjaciela Pana pupilkow, Kaczyńskich – sędziego Romana Kryze.

Nie słyszałam by coś podobnego groziło nam ze strony Brukseli. A nawet by komukolwiek przyszło do głowy czynić równie idiotyczne porównania jak pańskie.

Klepie Pan jakieś bzdurne pacierze i klepie faktycznie jak nawiedzona panienka.
Zadałam sobie trud i znalazłam ów omawiany przez Pana artykuł. Zamieszczam go w calości.
I pytam, o czym Pan mówi?
O czymś czego nie ma, co nie wiadomo czy kiedykolwiek powstanie i czy faktycznie spowoduje, że będziemy musieli do tego czegoś dołożyć się, ani oczywiście, jeśli będziemy musieli – to w jakiej wysokości i czy ma ona związek z wysokością naszych udziałów w banku, który potencjalnie może kredytowac to ewentualne przedsięwzięcie.

No i istotnie zarówno artykul jak i bijąca z niego powaga autora i powaga sytuacji zaslugują na poważne omówienie.
Dalbyś Pan spokój z tym kasandrzeniem – bo jak to ma być największe zagrożenie – to ja się na nie zgadzam!

Oto te strachy na Lachy!
***********************************************

Zapłacimy za rosyjsko-niemiecką rurę, choć ominie nas Bałtykiem?
Andrzej Kublik
2008-04-04, ostatnia aktualizacja 2008-04-04 08:49

Polska jest przeciwna budowie niemiecko-rosyjskiego gazociągu pod Bałtykiem, ale być może będzie musiała się do niej dołożyć. Takie ryzyko niesie traktat lizboński.
Gazociąg Nord Stream ma omijać Polskę i inne kraje Europy Środkowej. Koszty tej inwestycji rosną jak na drożdżach. Gazprom i jego niemieccy partnerzy szacują je już na 7,4 mld euro – prawie dwa razy drożej niż dwa lata temu. A to wstępne szacunki, bo nie ułożono jeszcze nawet centymetra rury na dnie morza.

Skąd rosyjsko-niemieckie konsorcjum weźmie pieniądze na tę inwestycję? Większość chce pożyczyć w bankach. Najbardziej atrakcyjny byłby kredyt z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, głównej instytucji finansowej Unii Europejskiej. Jego kredyty są nisko oprocentowane, a ponadto stanowią znak, że inwestycja jest ważna dla całej UE.

Do tej pory Nord Stream nie miał szans na kredyt z EBI. Na finansowanie przez ten bank inwestycji poza obszarem UE musiały się jednomyślnie zgodzić wszystkie unijne państwa. Przy sprzeciwie Warszawy i kilku innych stolic było to nierealne.

Ale ostatnio konsorcjum Nord Stream przypomniało, że to się zmieni po przyjęciu traktatu lizbońskiego. Do podjęcia decyzji wystarczy kwalifikowana większość – co najmniej 18 państw i 68 proc. kapitału akcyjnego EBI. Do Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, które najgłośniej protestowały przeciw rurze, należy razem tylko 2,4 proc. akcji banku.

W EBI to zarząd decyduje, co poddać pod głosowanie. – Obecny zarząd na pewno nie zaakceptuje kredytowania projektu, który budzi takie kontrowersje jak Nord Stream – zapewnia Marta Gajęcka, wskazana przez Polskę wiceprezes EBI. Ale przyznaje, że może się to zmienić w przyszłości. Kadencja Gajęckiej upływa np. w 2010 r.

Według pierwotnych planów budowa gazociągu miała się zacząć w przyszłym roku, a zakończyć w 2011. Opóźnienia są już takie, że to nierealne.
Źródło: Gazeta Wyborcza


Renato

W Twojej najnowszej inwokacji umieszczenie jako jedynego charakterystycznego reprezenta ZŁA ojca Kryżego (nawet “między innymi”) nie dodaje powagi Twoim argumentom. Wypij jeszcze jedno mleko.

merlot


No dobrze merlocie

dorzucę jeszcze Wolińską oraz Hryckowiana, Bodeckiego i prokuratora Lapińskiego ze sprawy rotmistrza Pileckiego.

Wiem, ze zachowałam się niezbyt grzecznie – i przepraszam Pana Jerzego. Ale też i on napisał taka bzdurę, ze nie da się tego normalnie komentować.

A propos Łapińskiego – to niezmiernie ciekawa historia, która na dodatek w pewnym swoim fragmencie, w pewnym przedziale czasowym, kojarzy mi się z innym powstańcem Warszawy.

Wklejam spory fragment:
***************
Czesław Łapiński (ur. 4 czerwca 1912 w Sosnowcu, zm. 2004) – podpułkownik, prokurator w procesach w stalinowskich.

Ukończył w 1936 roku Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim w stopniu podporucznika. Uczestniczył w kampanii wrześniowej. W czasie okupacji był od jesieni 1939 członkiem Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej (PLAN), później pracował w wywiadzie ZWZ-AK. W czasie powstania warszawskiego był dowódcą kompanii AK na Ochocie. Drugiego dnia Powstania został ranny w rękę. Działał w partyzantce na Zamojszczyźnie. W AK doszedł do stopnia majora.

Do LWP wstąpił ochotniczo w 1945 roku i został skierowany do pracy w sądownictwie wojskowym. Oskarżał początkowo w sprawach o dezercję i niewłaściwe obchodzenie się z bronią.
*************

Okazuje się, że kolaboracjia niektórych byłych AKowców i powstańców warszawskich ze stalinowcami – miała miejse.
W procesie Witolda Pileckiego brał udzial jeszcze jeden były AKowiec. – Jan Hryckowian.
To jeszcze ciekawszy zyciorys.

Też wklejam znaczny fragment.

******
Jan Hryckowian (ur. 15 października 1907 r. w Latrobe w stanie Pensylwania w USA, zm. w 1975 r.) – adwokat, sędzia sądów wojskowych w czasach stalinizmu, żołnierz AK, później kapitan LWP.

Jego żona, Stanisława Hryckowian, również kapitan AK, odznaczona Krzyżem Virtuti Militari, była adiutantem gen. Fieldorfa “Nila”.

Rodzina Hryckowiana powróciła do Polski w okresie międzywojennym a on ukończył Wydział Prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1931 roku i dwa lata później, jako zawodowy wojskowy, rozpoczął pracę w sądownictwie. Aż do wybuchu II wojny światowej pracował jako czynny sędzia w Wojskowych Sądach Rejonowych w Grodnie i Tarnopolu. W 1938 roku został awansowany do stopnia kapitana.

W okresie okupacji działał w ZWZ-AK, w którym zajmował się m.in. organizacją oddziałów partyzanckich na Podhalu i w powiecie miechowskim. Był dowódcą batalionu od sierpnia 1941 do stycznia 1945 roku. Do zadań jego oddziału należało niszczenie niemieckich obiektów telekomunikacyjnych w Krakowie.
Został odznaczony Krzyżem Walecznych za udział w akcji na niemiecki transport kolejowy, zaś za walkę z okupantem – Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Do Rejonowej Komendy Uzupełnień w Krakowie zgłosił się na początku 1945 r. Przydzielono go do korpusu oficerów służby sprawiedliwości LWP. W grudniu 1945 r. awansowano go do stopnia majora, w czerwcu 1946 r. został podpułkownikiem. W tym czasie pracował w Najwyższym Sądzie Wojskowym. Był sędzią orzekającym m.in. w procesie pokazowym pułkownika Jana Rzepeckiego i innych oficerów AK i WiN. W sprawach tych zapadły wyroki śmierci i długoletniego więzienia.

W marcu 1947 r. został szefem Wojskowego Sądu Rejonowego nr 1 w Warszawie. Wtedy właśnie wydał najwięcej wyroków śmierci. Było ich co najmniej 16, w tym w pokazowym procesie Witolda Pileckiego i procesach “odpryskowych” (utajnionych przed opinią publiczną).

W styczniu 1949 r. Jan Hryckowian odszedł z sądownictwa wojskowego. Pracował jako adwokat w Warszawie.

W dniach 14-21 września 1953 roku w czasie procesu biskupa Kaczmarka był obrońcą siostry zakonnej Walerii Niklewskiej i podobnie jak inni obrońcy wspomagał pracę prokuratorów i namawiał swoich klientów do przyznania się do winy.

Źródło: “http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Hryckowian”
*******************


Szanowny Panie Jerzy

Nie znalem tego artykulu. Po przeczytaniu dochodze do wniosku,że formulując to stwierdzenie/pytanie red. Kublik dopuścil się demamgogii, aczkolwiek być może w dobrej wierze (?). Czego dpuszczają się ci, ktorzy przekazują tę demagogie dalej, nie śmiem napisać.

Otóż jeśli informacje na ten temat sa zgodne z prawdą, to EBI czyli bank pozyczy pieniądze, jako że banki pożyczają, a nie daja pieniądze. A tego, że to większość udzialowców decyduje o sfinansowaniu (powtarzam `- to znaczy pożyczeniu pieniędzy) jakiejś inwestycji, też nie musze pisać.

Mogę też odwrócic tę demagogie i napisać: “mimo że Rurociąg Polnocny nie będzie przebiegal przez terytorium Polski, Polska na nim zarobi”. Chyba też nie musze wyjasniać dlaczego.

Pozdrawiam serdecznie w mglisty krakowski poranek


Panie Lorenzo!

1. Tak się śmiesznie składa, że pożyczając pieniądze można stracić.
2. Nie wszystko co nazywa się bankiem jest nim rzeczywiście (Bank Światowy), nie trzeba nazywać się bankiem, aby nim być (Międzynarodowy Fundusz Walutowy).
3. Kredyty z EBI są atrakcyjne, bo tanie. Ktoś musi zapłacić za to i na pewno nie zrobi tego pożyczkobiorca tylko Pan jako podatnik.
4. To, że artykuł opisuje możliwe zdarzenie, powinno ludzi obudzić. Niemniej Państwo nie chcą przerywać tego snu. Państwu jest dobrze, a po Was choćby potop. Opisana w artykule sytuacja jest jedynie przykładem pasztetu jaki nam przyrządzono. Stawiam funty przeciw orzechom, że nie jedynym.
5. Gdyby EBI było prywatną instytucją, to wierzyłbym, że zarobi nawet udzielając kredytu z ujemną stopą procentową. Bo ktoś kto pożycza, czy wydaje swoje pieniądze, stara się mieć z tego korzyść. Urzędnik też chce mieć korzyść, ale może być ona zupełnie rozbieżna z interesem udziałowców, czy właścicieli pożyczanych pieniędzy.
6. To, co zrobił Andrzej Kublik nie może być nazwane demagogią. Jest to z Pańskiej strony błąd rzeczowy. Proszę sprawdzić znaczenie słowa demagogia.
7. Może mnie Pan nazywać dowolnie, choć podejrzewam, że pani Renaty Pan nie prześcignie. Niemniej jeśli w swoim zacietrzewieniu przekroczy Pan pewne granice, to po prostu będę Pana ignorował. To jedyny środek „odwetowy” jaki stosuję.

Pozdrawiam


Teksty "uniwersalne"

Znalazłam niedawno w sieci tekst, którego autor skierował swoje żale i pretensje pod adresem jednego z liderów nielubianej przez siebie partii.
Uderzył mnie uniwersalizm tego tekstu.
Zamieniając nazwisko lidera, nazwę partii i hasło programowe uzyskałam tekst idealnie wpisujący się w mój tekst główny, i zarazem będący odzwierciedleniem obecnej sytuacji politycznej
Jest też doskonałym przykładem języka pozbawionego konkretów, ograniczonego niemal wyłącznie do ogólnikowych żalów i zarzutów, jakie z powodzeniem służą agitatorom politycznym dowolnej opcji.
Ten język oddziaływuje właśnie poprzez swój uniwersalizm na ludzi, którzy nie potrafią sprecyzować na czym polega zła lub dobra polityka, zły lud dobry rząd i którym taką papkę podaje się jako „gotowiec”. Użyte nazwisko i nazwa partii stanowią cel w jakim ukierunkowuje się ich niezadowolenie.
A potem mamy w tekstach naszych komentatorów słowa-wytrychy, słowa-klucze, choćby takie jakich użył Pan Maciejowski o indoktrynacji czytelników Gazety Wyborczej, nie zauważając własnej indoktrynacji, której właśnie dał dowód.

Wklejam ten sparodiowany tekst tutaj równocześnie zamieszczając link do oryginału:

http://iskry.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=532&Itemid=4

@@@@@@@@@@@@@@@@@
Panie Prezesie, Jaśnie Wielmożny Panie Kaczyński mam do Pana pytanie, w zasadzie zadaję je Panu jako szefowi pańskiej partii, ale że jest Pan, z racji pokrewieństwa i bliskości z najwyższą osobą w Państwie, w zasadzie wyżej w hierarchii od Premiera, więc zadam je Panu.

Pytanie jest bardzo proste, a głównie dlatego chcę je właśnie Panu zadać gdyż nikt inny z waszej partii nie jest, tak napuszonym bufonem jak Pan i w zasadzie tylko Pan jako jedyny tak pięknie obrazowo pokazuje swoim zachowaniem, gestami, słowami i mimiką jak wy Prawo i Sprawiedliwość traktujecie społeczeństwo Polskie. Tak Panie Kaczyński jest Pan takim lustrem odbijającym wnętrze waszej Partii w naszą społeczeństwa stronę. To bardzo źle że tak traktujecie ludzi, wszystkich ludzi, nawet tych którzy wam zaufali i oddali na was swoje głosy.

Jest jeszcze inna, tym razem pozytywna z mojego punktu widzenia strona Pańskiego zachowania, gestów, mimiki i słów, oraz określeń używanych w Pańskich wypowiedziach. Ta pozytywna strona to ta – że jest Pan także soczewką która ze zdwojoną mocą pokazuje prawdę o Prawie i Sprawiedliwości..

Niech Pan weźmie sobie nagrania z TV do domu i w spokoju, z rodziną obejrzy je sobie, i niech Pan poprosi rodzinę o uczciwą i szczerą opinię. Nie wymagam by Pan to później upubliczniał Panie Jarosławie, bo przecież wstydem dla Pana byłoby gdy musiał Pan mówić o sobie że zachowuje się pan jak snob, że Pańskie zachowanie jest przykładem tak zwanego „przerostu ambicji nad inteligencję”, jeżeli więc Pan to zrobi, a rodzina uczciwie oceni zachowaj Pan tę opinię dla siebie.

Panie Jarosławie proszę słów tego felietonu nie brać dosłownie do siebie, znaczy tylko i wyłącznie do siebie. To nie jest tak jak Pan może sobie myśleć, dlatego postaram się Panu w prosty sposób wyłożyć, acz bardzo krótko o co mi chodzi i dlaczego tak piszę.

Już kiedyś w felietonie „Gęba Kaczyńskiego” pisałem tak:

Gdy na ekranie telewizora zobaczę sylwetkę Jarosława Kaczyńskiego mającego za chwilę przemówić, mogę spokojnie wyłączyć telewizor bo z góry wiem że jak zwykle cytował będzie wyuczony do perfekcji „jedyny i właściwy” i wciąż ten sam tekst. A zaczyna się on zwykle tak: „Mamy kryzys polityczny państwa, jedynie nowe wybory mogą ...”
To było dawno w 2006 roku, a czas leci i leci, a Pan Panie Jarosławie miast zacząć się uczyć bycia człowiekiem uczciwym wobec siebie i narodu staje się coraz groszy i coraz bardziej zakłamany. Tak bardzo żeś Pan sam uwierzył w swoje Populistyczne hasła, że zapominasz się Waść i występując publicznie obnażasz prawdę o całym swoim ugrupowaniu. Ale jak napisałem to ta pozytywna strona Pańskich występów przed społeczeństwem. Pan jesteś odzwierciedleniem całej PiS. I moim zdaniem to jest najlepszy marketing jaki mogą mieć wasi polityczni przeciwnicy. Nie musieliby nic więcej robić jedynie prosić o to by Kaczyński jak najczęściej występował w TV publicznym.

Jednego tylko się obawiam, niezwiązane to ani z waszą Partią, w ogóle z polityką nie ma nic wspólnego, obawiam się że nasze społeczeństwo niestety się nie zmieni, i mało kto tak naprawdę „przejrzy na oczy”, że nadal wystarczy im medialny bełkot „czysto Polskich” mediów które na was pracują, a pracują i pracowały cały czas, nie tylko one zresztą.

Bo przecież widząc poprzez Pana jako soczewkę wnętrza waszej partii, łatwo zobaczyć że bez wsparcia mediów i oligarchów, wy sami w żaden sposób nie potrafilibyście wygrać żadnych wyborów. Może jesteście wyedukowani, czyli pokończyliście takie czy inne szkoły, ale operatywności w was samych ni za grosz.

Ale ci co was wspierali i wspierają wiedzieli i wiedzą cały czas po co i w jakim celu to robią, wiedzieli także dobrze kogo, i jaki poziom reprezentujące osoby i ugrupowanie wybrać. I wybrali, a z ich punktu widzenia wybrali dobrze, bo tylko wy nadajecie się na te stanowisko – stanowisko urzędników oligarchii.

Pewnie wcześniej próbowali z postkomunistami, ale tam im nie wyszło bo to jakby nie było ideowcy, a ludzi posiadających jakieś idee nie tak łatwo kupić, oni bardziej niekiedy wierzą w idee niż w pieniądze. Z wami sprawa była prosta. Wasze historyczne hasło którym się szczyciliście: ”budujemy IV RP” jeszcze z czasów PC, stało się drogowskazem dla dzisiejszych waszych zwierzchników. Teraz siedzicie w ich kieszeniach i trzęsiecie gaciami ze strachu co będzie dalej. A przyszłość szykuje się nieciekawa. Postkomuchy (obecni szanowani biznesmeni „liberałowie”) mają pewnie także haki na was i „wymagają”, Wy naobiecywaliście w kolejnej już kampanii i jasne jest że nie wywiążecie się ze swoich zobowiązań wobec społeczeństwa, bo jak kiedy „ONI” wymagają.

Życie się toczy, czas biegnie, a Polskie społeczeństwo nie jest takim tuzinkowym społeczeństwem jak Pan sam wie, i wie Pan zapewne o tym że my Polacy potrafimy zachować się czasami wbrew wszelkiej logice i …
Udowadnialiśmy to niejednokrotnie, mówi o tym historia, i ci którzy reprezentowali jakiś tam poziom intelektualny nie ryzykowali większego konfliktu z nami. Nie bali się Czechów, zaatakowali Węgry a nas obchodzili bokiem. Ale pewnie mieli zadanie ułatwione bo w naszym społeczeństwie, jak i to wykazuje historia, zawsze znaleźć można było takich dla których ważniejsza od Ojczyzny była garść srebrników czy kochanka. Na takich zawsze można znaleźć haka, tym bardziej gdy pozbawieni są godności i honoru, i gdy ambicja przerasta ich inteligencję.

I w końcu pytanie, czy wy nas uważacie za idiotów? Odpowiedzcie sobie szczerze i pamiętajcie o jednym, że ci którzy pociągają sznureczki na których wy zwisacie dadzą sobie radę, wykręcą się sianem i cała odpowiedzialność spadnie na was. Róbcie więc tak dalej towarzysze z Prawa i Sprawiedliwości i z innych partii na naszej politycznej scenie, a prędzej czy później nasz Naród przejrzy na oczy i wyciągnie ręce w waszym kierunku. A jestem pewien że nie po to by was uściskać.

PS.
Powtórzę po raz wtóry słowa które może dla niektórych zabrzmią dziwnie i śmiesznie ale z mojej strony są naprawdę szczere, żal mi tych wszystkich którzy uwierzyli w wasz „solidaryzm”, tych którzy dali się zwieść pięknym wyuzdanym słowom wypowiadanych przez was liderów PiS. Najbardziej mi żal jednak wszystkich młodych w których dojrzewa dopiero idee solidaryzmu. Bo dzięki wam ta idea w ich młodych sercach i umysłach może ulec wypaczeniu. Żal mi tych wszystkich wyborców którzy w PiS upatrywali zbawiennej dla naszej gospodarki siły – bo się zawiodą. Ale wierzę że to się prędzej czy później zemści kochani. Historia i Bóg osądzą was sprawiedliwie. Pamiętajcie – W życiu dostajemy dokładnie to co dajemy
@@@@@@@@@@@@@@@


Szanowny Panie Jerzy

Chyba mnie/nas Pani Renata pogoni ze swego bloga za robienie zamieszania:-))

Niemniej spróbuję odnieśc się do Pańskiego stanowiska, a moźe i ciut więcej, poczynając od końca.

Nazywać to ja będe tylko tak, jak Pan się nazywa. Po prosto w moim pojęciu dyskusji nie mieszcza się argumenty ad personam. Moge czegos nie rozumieć, ale żeby za to kogoś brzydko nazywać? Panie Jerzy, skąd ten brak wiary w czlowieka? No, może nie kaźdego.

W przypadku pkt. 6 chodzilo mi o drugie znaczenie slowa, czyli “akcję obliczoną na latwy efekt, poklask”. Rzecz w tym, że dziennikarze zbyt często używają takich metod (nie wiem, czy z powodów lenistwa, charateru swoich gazet, czy niezrozumienia przez nich samych poruszanych kwestii);

Co do pkt. 5: czyżby Pan sugerowal, że ewentualnia decyzja na rzecz udzielenia kredytu inwestycji pn. “Gazociąg Pólnocny” moglby miec związek z osobistą korzyścią któregos z urzędników? Po drugiego (jesli źle Pana zrozumialem), to mimo wszystko liczy sie wynik roczny danej instytucji finansowej, a nie poszczególne inwestycje. W przypadku zaś instytucji unijnej moźna zalozyć coś, o czym u nas dawno zapomniano,że istnieje mianowicie korzyść dla calej Unii w perspektywie wieloletniej.

Teraz odejdę od Panskich odpowiedzi. Otóź nie bardzo wiem, dlaczego się żolądkujemy, bo wszystko jak na razie toczy sie po naszej myśli, a przynajmniej zgodnie z tym, co do tej pory robili polscy przywódcy. Oto chcieliśmy, aby zdywersyfikować dostawy gazu do Polski – no to je zdywersykowaliśmy, i to w sposób drastyczny, uniezależniając się calkowicie od dostaw rosyjskiego gazu w przyszlości. Trzeba bylo rozmawiać z Turcją, a sie nie rozmawialo. W ogóle sie nie rozmawialo, i to od lat.

W kwesti naszych potrzeb gazowych proszę, jeśli ma Pan znajomych na AGH, zapytać, jakie sa nasze zasoby, ile potrzebujemy i ile należy zainwestować, by ze zlóż polskich zapewnic sobie gross gazu.

Zaistniala sytuacja jest dowodem na polską (a przynajmniej polskich przywódców) nieumiejętność prowadzenia handlu międzynarodowego powiązanego z naszymi interesami. Politycznymi także.

Jakby Pan mial gaz i chcial go sprzedwać np. do Niemiec, to co by Pan zrobil na miejscu Rosjan? Może w ten sposób prosze sobie wyobrazić aktualną sytuację. A my ciagle chcielibyśmy mieć ciastko i zjeść ciastko. To na razie my chcemy mieć dochody z przesylu gazu przez nasze terytorium. Gdy dostawca ma zamiar zrobić to w inny sposób podnosimy larum, zamiast się dogadać.

Nie chcę juź zabierac miejsca na blogu Pani Renaty,bo temat bardzo dlugi, więc skończę. Ale odezwę się do Pana natychmiast, jesli Pan wyrazi taką ochotę na swoim blogu.

Pozdrawiam serdecznie


Panowie, Panie Jerzy, Lorenzo

Z przyjemnością obserwuję i poobserwuję nadal dyskusję Panów.
Jesli tylko jako gospodyni jestem przez Panów akceptowana – to mój blog jest do panów dyspozycji.
Pozdrawiam Panów serdecznie


Dorzucę swoje 3 grosze do tej dłuuuuuugiej dyskusji.

Jest faktem nie podlegającym dyskusji, że traktat lizboński jest gorszy dla Polski od traktatu z Nicei. Powiedział to dzisiaj Rokita. Przedstawianie zatem traktatu z Lizbony jako dobra w czystej postaci to nieuczciwość (nie jest to bynajmniej uwaga kierowana personalnie na tym blogu).

Z drugiej strony trzeba postawić sobie pytanie, czy mogliśmy sobie pozwolić na storpedowanie tego traktatu w pojedynkę, bo tak to by wyglądało. Dopóki nie wyrzekamy się suwerenności, powinniśmy układać sobie stosunki w ramach Europy, tak myślę. Nie chcę jednak stawiać sprawy definitywnie, traktatu nie czytałem.

Inna sprawa to Karta Praw Podstawowych. Pani Renato, czy Pani czytała ten dokument? Nie rozumiem Pani entuzjastycznego podejścia do tej sprawy. KPP nie gwarantuje niczego więcej ponad to, co daje nasza Konstytucja. Po co mnożyć byty niepotrzebne? KPP wprowadza natomiast inne standardy prawne, np. inaczej definiuje ograniczenia praw obywatelskich. W naszej Konstytucji ograniczenia są precyzyjnie zdefiniowane (inna sprawa, że nikt tego nie przestrzega). W KPP prawa obywatela można ograniczyć “z ważnych względów” (cytat z pamięci). Mnie się taki zapis bardzo nie podoba i dobrze, że tej Karty nie ratyfikowaliśmy.
dawniej KriSzu


Szanowni Państwo!

Pani Renato! Panie Lorenzo!

Ja chętnie wdaję się w spory, choć jak mawiał Antoni Słonimski „Nie lubię wymiany poglądów, bo zawsze muszę wymieniać moje doskonałe na cudze gorsze.”

Dyskusję mogę prowadzić wszędzie, niemniej nie jestem w stanie dyskutować z brakiem argumentów, dlatego nie podejmuję dyskusji z Panią. Przykro mi…

Doceniam użycie słowa przepraszam, ale nie o to chodzi, żeby mnie przepraszać. Ja się nie obrażam. Ja najwyżej wzruszam ramionami. Nie po to odzywam się, by było miło, ale po to by nieść kaganek tam gdzie mrok… Jak nie działa, to trudno. Myślę, że dyskusja u Pana może być ciekawa. Tyle tylko, że dobrze byłoby przyjąć takie ramy, że jak myślimy „co za idiotyzmy pisze”, to piszemy „nie przekonują mnie Pana/Pani słowa…”. To dużo lepiej służy dyskusji.

Pozdrawiam, a roli kasandry się nie wybiera, to jest brzemię, jakie trzeba dźwigać


Panie Dymitrze

Mam zwyczaj czytać dokumenty, na których temat się wypowiadam.
To co mi się w Karcie nie podoba:

III – równość płci ale przy dopuszczeniu “specyficznych korzyści dla płci niedostatecznie reprezentowanych”;
Nie rozumiem co to są „specyficzne korzyści niedostatecznie reprezentowane” – skoro jest równość wszystkich wobec prawa.

To co przede wszystkim tracimy nie podpisując Karty – wytłuściłam

Przyzna Pan, że mój osobisty rejestr korzyści jaki zauważam, jest zdecydowanie na korzyść Karty.

Zwłaszcza, ze nasza Konstytucja nie daje nam zbyt szczegółowych gwarancji.
A poza tym jeśli nie przyjmiemy Karty – wydajemy się sami na łup naszych lokalnych przedstawicieli władzy, którzy mogą nam w zależności od posiadanej większości sejmowej zmieniać zarówno Konstytucję jak i ograniczać ustawowo nasze prawa.

I. Godność człowieka (art. 1-5):
ochrona godności ludzkiej; prawo do życia (w tym zakaz orzekania i wykonywania kary śmierci); prawo do integralności cielesnej (w tym zakaz praktyk eugenicznych, zakaz czerpania zysków z ciała ludzkiego jako takiego i jego części, zakaz klonowania w celach reprodukcyjnych); zakaz tortur i poniżającego traktowania lub karania; zakaz niewolnictwa i pracy przymusowej.

II. Wolności (art. 6-19):
prawo do wolności i bezpieczeństwa osobistego; prawo do poszanowania prywatności i życia rodzinnego; ochrona danych osobowych; prawo do zawarcia małżeństwa i założenia rodziny; wolność myśli, sumienia i religii; wolność przepływu informacji i wyrażania opinii; wolność zgromadzania się i stowarzyszania się; wolność sztuki i badań naukowych; prawo do edukacji; wolność wyboru zawodu i prawo do zatrudniania się w każdym państwie UE; wolność prowadzenia działalności gospodarczej; prawo własności (w tym własności intelektualnej); prawo do azylu; ochrona na wypadek wydalenia i ekstradycji.

III. Równość (art. 20-26):
równość wobec prawa; zakaz wszelkiej dyskryminacji; poszanowanie różnorodności kulturowej, religijnej i językowej; równość płci ale przy dopuszczeniu “specyficznych korzyści dla płci niedostatecznie reprezentowanych”; prawa dziecka; prawa osób starszych; integracja osób niepełnosprawnych.

IV. Solidarność (art. 27-38);
prawo pracowników do informacji i konsultacji; prawo do układów zbiorowych i wspólnych działań; prawo do pomocy społecznej i mieszkaniowej; prawo do ochrony przed nieuzasadnionym zwolnieniem; prawo do dobrych warunków pracy; zakaz pracy dzieci i ochrona pracującej młodzieży; zakaz zwolnień z powodu macierzyństwa, prawo do zasiłku macierzyńskiego i opiekuńczego; prawo do pomocy socjalnej; prawo dostępu do służby zdrowia; ochrona środowiska; ochrona konsumenta.

V. Prawa obywatelskie (art. 39-46):
prawo do głosowania i kandydowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego; prawo do głosowania i kandydowania w wyborach samorządowych; prawo do dobrej administracji; prawo dostępu do dokumentów unijnych; prawo składania skarg do Rzecznika Praw Obywatelskich; prawo składania petycji do Parlamentu; prawo przemieszczania się i osiedlania; prawo do ochrony dyplomatycznej i konsularnej.

VI. Wymiar sprawiedliwości (art. 47-50):
prawo do rzetelnego procesu sądowego; domniemanie niewinności i prawo do obrony; zasada legalizmu i proporcjonalności w procesie karnym; ne bis in idem procedatur (nikt nie może być ścigany lub skazywany z powodu faktów, co do których został już uniewinniony lub skazany) .

VII. Postanowienia ogólne (art. 51-54):
zakres stosowania Karty (podczas implementacji prawa wspólnotowego przez ciała unijne); zakres gwarantowanych praw (mogą być ograniczone tylko, jeśli jest to konieczne dla ochrony dobra publicznego lub innego z praw, przy uwzględnieniu zasady proporcjonalności); zakaz interpretacji Karty w sposób uszczuplający prawa człowieka gwarantowane przez inne akty prawa międzynarodowego; zakaz nadużycia praw (nie mogą być interpretowane jako uprawnienie do wydania aktu prawnego niweczącego którekolwiek z praw i wolności).


Pani Jerzy - poczuł się Pan dotknięty? I dlatego skarży się Pan

na innych blogach?

A jakież to są te Pana “argumenty”?
Nie widzę ani jednego!
Widzę jedynie gdybanie i etykietkowanie rozmówcy. Widzę też próby zachowania własnego poczucia wyższości i podkreślania “ A właśnie, że mam rację” – chociaz żadnej racji Pan nie przedstawil. Wszystko to co Pan mówi można streścić w zdaniu – “ A ja wam mówię, że się mylicie, i już”
Mówi Pan dużo o sobie i także o mnie, chociaż jesli prawda jaką Pan przedstawia o sobie jest tej rangi jak prawda jaką Pan usiłuje przypisać mnie – to nie mam podstaw by wierzyć w chociaz jedno Pana słowo – natomiast nic na temat samej istoty sprawy.
I prosze nie pisać, że to problem czytelnika, że nie potrafi odczytać treści i ocenić argumentow. Nie da się odczytywać tego czego po prostu nie ma, nawet jesli autor jest przekonany, że jest.

Pozdrawiam


Pani Renato,

Kiedyś porównywałem KPP z Konstytucją RP i odniosłem wrażenie, że w sferze praw specjalnie się nie różnią. Pisał zresztą o tym Sadurski, choć u niego był to argument “za”, dla mnie to jest argument “przeciw”.
Jedynie część IV (Solidarność) jest zdaje się pójściem dalej w stosunku do Konstytucji, lecz dla mnie jako “kolibra” nie jest to szczególna zaleta.

Niech Pani zastanowi się nad tym, co Pani napisała:
jeśli nie przyjmiemy Karty – wydajemy się sami na łup naszych lokalnych przedstawicieli władzy, którzy mogą nam w zależności od posiadanej większości sejmowej zmieniać zarówno Konstytucję jak i ograniczać ustawowo nasze prawa.

Czyli skoro polska demokracja szwankuje, to lepiej scedować kompetencje komuś innemu, kto o nas lepiej zadba, a sami będziemy mieli święty spokój? A jeśli przyjdzie nam ochota coś zmienić? Trzeba będzie się dogadywać z całą Europą, a tak jesteśmy póki co suwerenem.

dawniej KriSzu


Jeszcze jedno:

Pisze Pani, że nasi przedstawiciele władzy mogą ustawowo ograniczać nasze prawa. Rzeczywiście to robią, lecz mam wrażenie, że gdyby poddać ocenie TK wypociny naszych parlamentarzystów (wszystkie a nie tylko te zaskarżane), toby większość z nich się nie ostała.
Proszę zauważyć, że Konstytucja RP (art.31) pozwala na ograniczanie wolności i praw tylko w trzech przypadkach: – bezpieczeństwo lub porządek publiczny, – ochrona środowiska, zdrowia i moralności publicznej, – wolności i praw innych osób

KPP (art.52) mówi natomiast o następujących przypadkach: – gdy [ograniczenia] są konieczne i rzeczywiście realizują cele interesu ogólnego, – lub wynikają z potrzeby ochrony praw i wolności innych osób

Ja przepraszam, ale “koniecznością” i “interesem ogólnym” da się dosłownie wszystko uzasadnić.

dawniej KriSzu


Panie Dymitrze!

Pan da spokój. Przecież lekceważenie wszystkich innych – inaczej myślących nie bierze się z powietrza.

A suwerenni będziemy do 1.1.2009 o ile któryś kraj nie odeśle traktatu reformującego do kosza. Potem będzie nadrzędność regulacji unijnych nad krajowymi. Bdzie wesoło…

Obym się mylił


Panie Dymitrze!

Pan da spokój. Przecież lekceważenie wszystkich innych – inaczej myślących nie bierze się z powietrza.

A suwerenni będziemy do 1.1.2009 o ile któryś kraj nie odeśle traktatu reformującego do kosza. Potem będzie nadrzędność regulacji unijnych nad krajowymi. Bdzie wesoło…

Obym się mylił


Panie Jerzy,

Niech Pan racjonalnie uzasadni twierdzenie, że od 1.1.2009 tracimy suwerenność. Bardzo mnie to interesuje.

dawniej KriSzu


Panie Dymitrze!

Jeżeli traktat reformujący wejdzie w życie, to wbrew jego nazwie zostanie ukonstytuowany organizm nazywany unią europejską. Tym samym niepodległość elementów składowych będzie porównywalna z niepodległością elementów innej unii nazywanej Stanami Zjednoczonymi Ameryki.

Nie stanie się to raptownie, niemniej po wejściu traktatu reformującego w życie, możliwość wycofania się będzie bardzo ograniczona, a z czasem centrala będzie zawłaszczać coraz więcej kompetencji. Aż dojdzie do wybuchu, bo Europa to nie Stany Zjednoczone i przerobienie Polaków na Francuzów czy Niemców wywoła opór, przynajmniej u części Polaków.

Pozdrawiam


Panie Dymitrze

Ale równocześnie wspomniane przez Pana niejasności z postanowień ogólnych wyjaśniają dalsze postanowienia: „zakaz interpretacji Karty w sposób uszczuplający prawa człowieka gwarantowane przez inne akty prawa międzynarodowego; zakaz nadużycia praw (nie mogą być interpretowane jako uprawnienie do wydania aktu prawnego niweczącego którekolwiek z praw i wolności).”
Przyzna Pan, że tu o zbytniej samowoli nie ma mowy.

Martwi mnie więc to, ze gwarancje dla pracowników, czy dla zdecydowanej większości społeczeństwa moga byz ograniczone samym faktem nieprzyjęcią Karty.

Polskie zastrzeżenia, jakie złożył J. Kaczyński są takie:

Artykuł 1
1. Karta nie rozszerza możliwości Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ani żadnego sądu lub trybunału Polski lub Zjednoczonego Królestwa do uznania, że przepisy ustawowe, wykonawcze lub administracyjne, praktyki lub działania administracyjne Polski lub Zjednoczonego Królestwa są niezgodne z podstawowymi prawami, wolnościami i zasadami, które są w niej potwierdzone.
2. W szczególności i w celu uniknięcia wątpliwości nic, co zawarte jest w tytule IV Karty nie stwarza praw, które mogą być dochodzone na drodze sądowej, mających zastosowanie do Polski lub Zjednoczonego Królestwa, z wyjątkiem przypadków gdy Polska lub Zjednoczone Królestwo przewidziały takie prawa w swoim prawie krajowym.
Artykuł 2
Jeśli dane postanowienie Karty odnosi się do krajowych praktyk i praw krajowych, ma ono zastosowanie do Polski lub Zjednoczonego Królestwa wyłącznie w zakresie, w jakim prawa i zasady zawarte w tym postanowieniu są uznawane przez prawo lub praktyki Polski lub Zjednoczonego Królestwa.
I to jest dla mnie groźne. Bo o ile trudno mi sobie wyobrazić pomniejszanie praw obywateli Wielkiej Brytanii, to całkiem łatwo, na podstawie dotychczasowych praktyk mogę założyć dowolne próby ograniczania naszych praw w Polsce.
Poza tym wszystkim nie widzę powodu by to co jest dobre dla obywateli Francji czy Szwecji czy Grecji czy Malty – było złe dla Polakow. Nie ufam naszej władzy, której osobisty interes od czasów komuny dyktuje rozwiązania korzystne dla samej władzy, Kaczyńskim również, ponieważ niejednokrotnie obserwowaliśmy w ciągu minionych lat ich starania o korzyści własne kosztem społeczeństwa. Zapewne nie przewidywali końca swoich rządów skoro takie właśnie zastrzeżenia zrobili – zapewne jedynie po to by mieć wolna rękę i móc dyktować warunki współobywatelom. Dlatego chcę by Karta Prawa była również przyjęta przez Polskę.
PS. Pan Jerzy robi wrażenie człowieka, który nie zna ani TL ani KPP, skoro nieustannie porównuje ich skutki do USA. Nie mówiąc o tym, że całkowicie nie zauważa zakresu praw obejmujących swoim działaniem wszystkie państwa UE. Moż zamiast straszyć uzyłby wreszcie jakichś konkretnych argumentów powołując się na konkretny przepis TL.Byłoby przynajmniej o co zaczepić dyskusje. Bo jak na razie – to gdybanie u cioci na imieninach.


"zostanie ukonstytuowany organizm nazywany unią europejską"

Panie Jerzy, nie przekonał mnie Pan. Mam wrażenie, że Unia już istnieje:)
O ile wiem, ma dostać tylko osobowość prawną. Od tego niepodległości raczej się nie traci.
Ale odczuwam coraz większy ciąg euroentuzjastów do integracji, pewnego dnia dojdziemy do ściany i trzeba będzie powiedzieć “nie”. Ale jeszcze nie teraz.

Co do cz. IV KPP: Pani Renato, dla mnie część z tych “praw” (tak, cudzysłów jest tu jak najbardziej na miejscu) idzie za daleko. Tak daleko, że rzekome prawa ingerują w inne prawa i wolności. Co to niby jest za “prawo do konsultacji”? W rzeczywistości to obowiązek nakładany na pracodawcę użerania się z darmozjadami z zarządów ZZ, z których i tak nic nie wynika poza stratą czasu. Słyszałem, że w Niemczech takie “prawo” doprowadza do paraliżu decyzyjnego w firmach. To jest ograniczenie prawa własności – właścicielowi ogranicza się prawo do dysponowania swoją rzeczą, w tym wypadku firmą.

Te zastrzeżenia można ciągnąć. Nie jestem zwolennikiem PiS, ale jeszcze będziemy Kaczorowi dziękować za nieprzyjęcie KPP.

dawniej KriSzu


Panie Dymitrze!

Unia istnieje de facto ale nie de iure. To tak jak zamiana konkubinatu na małżeństwo. Niby nic się nie zmienia, tylko trochę trudniej się rozstać po ślubie. Taki drobiazg. Lepiej przemyśleć to dziesięć razy, niż potem płakać.

Nie zakładam, że uda mi się Pana przekonać. Bawię się w jasnowidza i dzielę się swoimi proroctwami. A jak się sprawdzą, to będziemy mieli przechlapane. Oby pani Renata miała rację, ale na to nie liczę.

Mimo to pozdrawiam


No widzi Pan Panie Dymitrze

własnośc firmy tak – ale nie własność pracowników.
Prowadziłam moją wlasną, calkiem sporą firmę przez dwadziescia parę lat.
I nie przeszkadzały mi nigdy prawa prawcownicze, które zresztą na przekór obowiązujecemu prawu sama nawet tworzylam na uzytek “mojej” malej społecznosci. To co mi przeszkadzalo to żarloczna gęba państwa, stale rozdziawiona i stale nienasycona. Wysysająca z mojej firmy to co moim zdaniem należalo sie moim pracownikom i mnie a z pewnością nie państwu jako tworowi nieogarnietemu prawem działającym na rzecz obywatela, czyli i mnie i każdego z moich pracowników.Państwa, które, co tu duzo mówić, okradalo obywatela i nadal okrada, marnując jego pieniadze na luksusy władzy.
Związki Zawodowe – to tez najczęściej państwo – tylko inaczej. Ma Pan rację – to cwaniacy, dobrze wychodzący na na swoich fuchach – oczywiście wierchuszka, a nie szeregowi członkowie mamieni ochroną głównie po to by z ich składek paru, parunastu facetów dobrze sobie zyło.

Ale konsultacje, umowy zbiorowe niekoniecznie oznaczają konkrete struktury związkowe. Istnieją rózne formy – rady pracownicze, stowarzyszenia branżowe, grupy eksperckie itp.

Ograniczenie samowoli państwa, elit rzadzących i ochrona obywatela często mylone jest z ograniczaniem wolności przedsiębiorcy. Może dlatego, ze nasi politycy to niemal sami przedsiębiorcy – wiekszośc z nich zuyje z biznesów jakie pozakladali i jakieim doskonale funkcjonują dzięki uprawianiu przez nich polityki i dzięki pieniądzom, ogromnym pieniadzom wychachmęconym od państwa. Choćby właśnie Kaczyńscy.
Te firmy, przetwarzane w “córki”, “wnuczki”, “siostry”, “ciotki”, przekazywana przez kumpla kumplowi, zmieniające osobowość, rejestrowane sto piećdziesiąt razy pod coraz to inną nazwą – i mielące kasę, jaką kumple kumplom zapewniają – to wciąż nasza rzeczywistość. I tej kasy potrzeba duzo, bardzo duzo. Więc podatki wysokie od śmiesznych płac, więc koszty pracy niebotyczne, więc caly system rozliczeń z fiskusem chory, więc pierwszeństwo zobowiązań wobec państwa przed zobowiązaniami wobec wlasnej firmy – to wszystko zdegenerowane, pomieszane prawa nowe z prawami jeszcze za komuny powstałymi – to wszystko woda na młyn polityków i dowolności stanowionego prawa. Prawa im slużącego.

Wiem, że stare demokracje wypracowaly mechanizmy obrony interesu obywatela przed politykami. I chociaż i to jest niedoskonale i często prowadzi do absurdów czy paradiksów – wolę to niż to co jest u nas.

Nie obawiam się ściany, jest tak daleko, że nawet jej nie dostrzegam.
Obawiam sie rybaków, ktorzy łowią ryby w mętnej wodzie uprzednio własnymi rękami stworzonych sadzawek.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość