Unia istnieje de facto ale nie de iure. To tak jak zamiana konkubinatu na małżeństwo. Niby nic się nie zmienia, tylko trochę trudniej się rozstać po ślubie. Taki drobiazg. Lepiej przemyśleć to dziesięć razy, niż potem płakać.
Nie zakładam, że uda mi się Pana przekonać. Bawię się w jasnowidza i dzielę się swoimi proroctwami. A jak się sprawdzą, to będziemy mieli przechlapane. Oby pani Renata miała rację, ale na to nie liczę.
Panie Dymitrze!
Unia istnieje de facto ale nie de iure. To tak jak zamiana konkubinatu na małżeństwo. Niby nic się nie zmienia, tylko trochę trudniej się rozstać po ślubie. Taki drobiazg. Lepiej przemyśleć to dziesięć razy, niż potem płakać.
Nie zakładam, że uda mi się Pana przekonać. Bawię się w jasnowidza i dzielę się swoimi proroctwami. A jak się sprawdzą, to będziemy mieli przechlapane. Oby pani Renata miała rację, ale na to nie liczę.
Mimo to pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 05.04.2008 - 23:51