głupio tłumaczyć własne teksty, zwłaszcza woielowątkowe.
Ale chciałbym, żeby Pan zwrócił baczniejszą uwagę na dwa wątki. Być może nawet nie najważniejsze dla autora, ale takie, które jednak w oczywisty sposób wiążą się z dedykacją.
Otóż, po pierwsze, autor nie zabrania nikomu lączyć się w związki, grupy, bandy i stowarzyszenia. To że sam nie jest zainteresowany, nie znaczy, że chce innym zabraniać. Nie.
Jednakże, po drugie, zdaniem autora do stworzenia bandy potrzeba woli wszystkich jej członków ewentualnych członków. Inaczej nie ma bandy, a tylko jej wyobrażenie. Autor uważa, przy tym, że nie należy wyobrażać sobie bandy, tylko dlatego, że to lubimy i bardziej to przystaje do naszego światopoglądu i zasad społecznego zachowania jakie przyjeliśmy za włąsne.
Jeśli zbyt często myślimy o naszym otoczeniu społecznym w liczbie mnogiej to, zdaniem autora, dochodzimy do dwojakiego absurdu. Pierwszy jest taki, że co i raz jakiś N, albo Y powiedzą nam, żebyśmy się odwalili, bo oni się nie poczuwają. Drugi jest taki, że będziemy się przejmować durniami i łajdakami, których zaocznie przyjeliśmy do bandy. Na jakiej podstawie? Tylko dlatego, że znaleźli się w tym samym czasie w tym samym miejscu? Czy zaprzyjaźnie się Pan, panie Merlocie z pasażerami tramwaju, wywodząc, że łączy was wspólny cel i wspólnota doświadczenia?
Ja podziwiam Pański społeczny punkt widzenia, widzac w nim wartość taką, że podtrzymuje idee więzi w czasach, gdy więzi zanikają. I to jest dobrze, bo więzi społeczne są niezbędne.
Czasem (choćby wczoraj) zazdroszczę go Panu, bo takie podejście prowadzi do cieszenia się z różnorodności, która u innych wywołuje agresję, właściwą nierozumiejącym. Czasem, choćby dzisiaj, współczuje Panu, bo Pański punkt widzenia każe Panu zajmować stanowisko przypominające szpagat. Które to ćwiczenie dorosłemu męźczyźnie sprawia ból. No, chyba,że jest pan także gimnastykiem. To wtedy wymyślę inny przykład.
I raz jeszcze na koniec. Nie ze złośliwości ten tekst powstał, ale dla zaznaczenia własnej odrębności.
Panie Merlocie,
głupio tłumaczyć własne teksty, zwłaszcza woielowątkowe.
Ale chciałbym, żeby Pan zwrócił baczniejszą uwagę na dwa wątki. Być może nawet nie najważniejsze dla autora, ale takie, które jednak w oczywisty sposób wiążą się z dedykacją.
Otóż, po pierwsze, autor nie zabrania nikomu lączyć się w związki, grupy, bandy i stowarzyszenia. To że sam nie jest zainteresowany, nie znaczy, że chce innym zabraniać. Nie.
Jednakże, po drugie, zdaniem autora do stworzenia bandy potrzeba woli wszystkich jej członków ewentualnych członków. Inaczej nie ma bandy, a tylko jej wyobrażenie. Autor uważa, przy tym, że nie należy wyobrażać sobie bandy, tylko dlatego, że to lubimy i bardziej to przystaje do naszego światopoglądu i zasad społecznego zachowania jakie przyjeliśmy za włąsne.
Jeśli zbyt często myślimy o naszym otoczeniu społecznym w liczbie mnogiej to, zdaniem autora, dochodzimy do dwojakiego absurdu. Pierwszy jest taki, że co i raz jakiś N, albo Y powiedzą nam, żebyśmy się odwalili, bo oni się nie poczuwają. Drugi jest taki, że będziemy się przejmować durniami i łajdakami, których zaocznie przyjeliśmy do bandy. Na jakiej podstawie? Tylko dlatego, że znaleźli się w tym samym czasie w tym samym miejscu? Czy zaprzyjaźnie się Pan, panie Merlocie z pasażerami tramwaju, wywodząc, że łączy was wspólny cel i wspólnota doświadczenia?
Ja podziwiam Pański społeczny punkt widzenia, widzac w nim wartość taką, że podtrzymuje idee więzi w czasach, gdy więzi zanikają. I to jest dobrze, bo więzi społeczne są niezbędne.
Czasem (choćby wczoraj) zazdroszczę go Panu, bo takie podejście prowadzi do cieszenia się z różnorodności, która u innych wywołuje agresję, właściwą nierozumiejącym. Czasem, choćby dzisiaj, współczuje Panu, bo Pański punkt widzenia każe Panu zajmować stanowisko przypominające szpagat. Które to ćwiczenie dorosłemu męźczyźnie sprawia ból. No, chyba,że jest pan także gimnastykiem. To wtedy wymyślę inny przykład.
I raz jeszcze na koniec. Nie ze złośliwości ten tekst powstał, ale dla zaznaczenia własnej odrębności.
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 23.08.2008 - 22:45