PS. Mnie się bardzo skromnie wydaje, że konfederacja jest po to byśmy pisali, byli czytani i czytali w towarzystwie nieprzekraczającym pewnych minimalnych standardów, które staraliśmy się ująć w regulaminie — Czyż nie?
Acz lubienie lub nielubienie autora jest dla większości raczej nieuchronnym doświadczeniem. Tym bardziej, że wielu jest trudno odseparować podmiot liryczny od autora. Nierzadko nawet samemu autorowi trudno.
Pan Y. hersztem bandy
Się uśmiałem. :D
PS. Mnie się bardzo skromnie wydaje, że konfederacja jest po to byśmy pisali, byli czytani i czytali w towarzystwie nieprzekraczającym pewnych minimalnych standardów, które staraliśmy się ująć w regulaminie — Czyż nie?
Acz lubienie lub nielubienie autora jest dla większości raczej nieuchronnym doświadczeniem. Tym bardziej, że wielu jest trudno odseparować podmiot liryczny od autora. Nierzadko nawet samemu autorowi trudno.
I czego tu robić z Igły widły?
odys -- 25.08.2008 - 09:56