Budowanie w sieci jest możliwe, o ile banda jest odwrotna . Pracuję w sieci od kilku lat z pewną bandą niewielką, właśnie tworzymy coś nowego – kolejny internetowy projekt.
Tyle, że kolejność była od relacji do sieci, a nie odwrotnie.
Dzięki rozmaitym wynalazkom oraz wszechświatowemu postępowi technologicznemu, zdarza się nam w tej bandzie ostro kłócić, ustalać kolejne ważne kroki wyłącznie przez internet.
Nie wyobrażam sobie, by było to możliwe gdyby członkowie bandy nie znali się tak naprawdę .
Nie można chyba zapominać o takich kwestiach jak zaufanie, poczucie że wiem czego się spodziewać i po kim.
W takich wypadkach realność wirtualna jest możliwa.
W odniesieniu do innych przypadków podpisuję się kopytkiem pod tym co napisał Rafał.
Zasłaniając jedno – możemy bezpiecznie odkryć drugie. Im mniej wiemy o piszącym tym bardziej widoczny jest sam tekst.
Bo w takich miejscach jak txt chodzi wyłącznie o to – o tekst. I tylko to ma do dyspozycji reszta bandy .
Oczywiście pojawia się pokusa zgadnięcia co tam się znajdzie jak się podrapie trochę. Kto jest pod nickiem.
Czasami to jest tak intrygujące, że pojawiają się wiadomości prywatne, wymiana numerów telefonów, spotkania w realu (mogą być z winem, czemu nie ;))
I wtedy zaczyna się relacja. Życie.
Tyle, że nie każdy zechce przekroczyć tę granicę.
Niektórzy wolą pozostać przy tym po co tu przyszli. Przy słowie.
No i wróciłam
Ponieważ uzmysłowiłam sobie coś jeszcze.
Budowanie w sieci jest możliwe, o ile banda jest odwrotna . Pracuję w sieci od kilku lat z pewną bandą niewielką, właśnie tworzymy coś nowego – kolejny internetowy projekt.
Tyle, że kolejność była od relacji do sieci, a nie odwrotnie.
Dzięki rozmaitym wynalazkom oraz wszechświatowemu postępowi technologicznemu, zdarza się nam w tej bandzie ostro kłócić, ustalać kolejne ważne kroki wyłącznie przez internet.
Nie wyobrażam sobie, by było to możliwe gdyby członkowie bandy nie znali się tak naprawdę .
Nie można chyba zapominać o takich kwestiach jak zaufanie, poczucie że wiem czego się spodziewać i po kim.
W takich wypadkach realność wirtualna jest możliwa.
W odniesieniu do innych przypadków podpisuję się kopytkiem pod tym co napisał Rafał.
Zasłaniając jedno – możemy bezpiecznie odkryć drugie. Im mniej wiemy o piszącym tym bardziej widoczny jest sam tekst.
Bo w takich miejscach jak txt chodzi wyłącznie o to – o tekst. I tylko to ma do dyspozycji reszta bandy .
Oczywiście pojawia się pokusa zgadnięcia co tam się znajdzie jak się podrapie trochę. Kto jest pod nickiem.
Czasami to jest tak intrygujące, że pojawiają się wiadomości prywatne, wymiana numerów telefonów, spotkania w realu (mogą być z winem, czemu nie ;))
I wtedy zaczyna się relacja. Życie.
Tyle, że nie każdy zechce przekroczyć tę granicę.
Niektórzy wolą pozostać przy tym po co tu przyszli. Przy słowie.
Gretchen -- 24.08.2008 - 10:52