Ze swej strony stwierdzić jednak muszę, że uważam Pana Y (który zapewne ogniskuje rozliczne pani a fe!, za znacznie mniej rozczłonkowanego niż tego tam N, który jest stary, ledwo żywy, marudzący i niczego niepewny. A nadto boli go gardło i rozmraża zamrażalnik, co mi przeszkadza w odpowiadaniu.
Zbudowanie fikcyjnej osoby o zwartej osobowości, i spójnym zestawie poglądów jest trudne (doświadczam tego stale i wciąż) ale możliwe. Natomiast istoty białkowe grzeszą zawsze (choć w rożnym stopniu i niekoniecznie świadomie) zaburzeniami kognitywnymi i rozmaitymi, choć widowiskowymi formami redukowania rozlicznych dysonansów poznawczych.
W normalnym życiu, ze względu na to co Pani nazywa wchodzeniem w relacje bywa to urocze, albo zajmujące. W świecie kreacji kulturowej jest zazwyczaj zaburzeniem kodu i prowadzi do nieporozumień.
A ponieważ mnie akurat nie zależy na wchodzeniu w relacje, a bardziej na czystości i jednoznaczności przekazu (to że mi zależy, nie znaczy, że mi się to udaje) więc wybrałem, jak wybrałem. Może to Pani nazwać wyborem antyredundancyjnym.
Pani Anno,
pozostaniemy zatem przy swoich opiniach.
Ze swej strony stwierdzić jednak muszę, że uważam Pana Y (który zapewne ogniskuje rozliczne pani a fe!, za znacznie mniej rozczłonkowanego niż tego tam N, który jest stary, ledwo żywy, marudzący i niczego niepewny. A nadto boli go gardło i rozmraża zamrażalnik, co mi przeszkadza w odpowiadaniu.
Zbudowanie fikcyjnej osoby o zwartej osobowości, i spójnym zestawie poglądów jest trudne (doświadczam tego stale i wciąż) ale możliwe. Natomiast istoty białkowe grzeszą zawsze (choć w rożnym stopniu i niekoniecznie świadomie) zaburzeniami kognitywnymi i rozmaitymi, choć widowiskowymi formami redukowania rozlicznych dysonansów poznawczych.
W normalnym życiu, ze względu na to co Pani nazywa wchodzeniem w relacje bywa to urocze, albo zajmujące. W świecie kreacji kulturowej jest zazwyczaj zaburzeniem kodu i prowadzi do nieporozumień.
A ponieważ mnie akurat nie zależy na wchodzeniu w relacje, a bardziej na czystości i jednoznaczności przekazu (to że mi zależy, nie znaczy, że mi się to udaje) więc wybrałem, jak wybrałem. Może to Pani nazwać wyborem antyredundancyjnym.
Pozdrawiam z sympatią
yayco -- 24.08.2008 - 12:55