No pewnie, że nie tylko jadłam. Przecież to niezdrowo jest tylko jeść.
Pan się czepia mojej formy i języka? A to czemu?
A jednak mój punkt widzenia jest Panu bliski. To krzepiące.
Czy ja mam czytelnika, dla którego piszę?
Ciekawe pytanie proszę Pana. Pomyślę i przemyślę. Może coś się wykluje.
Tak jak napisała Pani Anna.
Czasem pojawia się coś w głowie, nagle składają się słowa. Słowa układają się w zdania. Zdania w tekst.
Niekiedy mam przeczucie tekstu. Coś się we mnie pojawia, jakiś rodzaj emocjonalnego dreszczu i już wiem, że to słowa się pojawiają. Coś ważnego wychodzi z wnętrza, niekiedy zupełnie zagrzebanego i zepchniętego.
To jest mój wentyl, cudownie odkryty sposób na wyrzucenie czegoś ważnego na zewnątrz, żeby było lżej.
Dlatego za każdym razem zadziwia mnie, że ktoś chce to czytać.
Bo zadziwia mnie, że kogoś to obchodzi.
Czy to nie jest już interpretacja – kogoś to obchodzi?
I co tego kogoś może obchodzić?
P.S o kuchni nie będę tu pisać, żeby wątku nie psuć.
Panie Yayco
No pewnie, że nie tylko jadłam. Przecież to niezdrowo jest tylko jeść.
Pan się czepia mojej formy i języka? A to czemu?
A jednak mój punkt widzenia jest Panu bliski. To krzepiące.
Czy ja mam czytelnika, dla którego piszę?
Ciekawe pytanie proszę Pana. Pomyślę i przemyślę. Może coś się wykluje.
Tak jak napisała Pani Anna.
Czasem pojawia się coś w głowie, nagle składają się słowa. Słowa układają się w zdania. Zdania w tekst.
Niekiedy mam przeczucie tekstu. Coś się we mnie pojawia, jakiś rodzaj emocjonalnego dreszczu i już wiem, że to słowa się pojawiają. Coś ważnego wychodzi z wnętrza, niekiedy zupełnie zagrzebanego i zepchniętego.
To jest mój wentyl, cudownie odkryty sposób na wyrzucenie czegoś ważnego na zewnątrz, żeby było lżej.
Dlatego za każdym razem zadziwia mnie, że ktoś chce to czytać.
Bo zadziwia mnie, że kogoś to obchodzi.
Czy to nie jest już interpretacja – kogoś to obchodzi?
I co tego kogoś może obchodzić?
P.S o kuchni nie będę tu pisać, żeby wątku nie psuć.
Gretchen -- 24.08.2008 - 22:22