Ja wiem, że nie o żadne złośliwości tu chodzi.
Mało tego, po tym szpagacie do tej chwili mnie mięśnie bolą.
Co do tramwaju, to odpowiem pytaniem: Czy jadąc takowym, zdarza się Panu wdać w pogawędkę z siedzącym obok przypadkowym sąsiadem? Z własnej lub jego inspiracji? To oczywiście nie jest banda, ale pewien sposób bycia – banda na cztery przystanki. Podobnie w przedziale kolejowym…
Jedni to lubią, inni nie.
Bardzo możliwe, że pański przepis na życie blogerskie jest lepszy od tego, czym ja się kieruję.
Niestety, nie umiem w sobie wyrobić i konsekwentnie stosować ocenności, która towarzyszy wielu Pana wpisom.
Szanuję natomiast i doceniam pańskie odnoszenie się w swych ocenach również do własnej osoby…
Panie Yayco,
Ja wiem, że nie o żadne złośliwości tu chodzi.
Mało tego, po tym szpagacie do tej chwili mnie mięśnie bolą.
Co do tramwaju, to odpowiem pytaniem: Czy jadąc takowym, zdarza się Panu wdać w pogawędkę z siedzącym obok przypadkowym sąsiadem? Z własnej lub jego inspiracji? To oczywiście nie jest banda, ale pewien sposób bycia – banda na cztery przystanki. Podobnie w przedziale kolejowym…
Jedni to lubią, inni nie.
Bardzo możliwe, że pański przepis na życie blogerskie jest lepszy od tego, czym ja się kieruję.
Niestety, nie umiem w sobie wyrobić i konsekwentnie stosować ocenności, która towarzyszy wielu Pana wpisom.
Szanuję natomiast i doceniam pańskie odnoszenie się w swych ocenach również do własnej osoby…
Pozdrawiam równie serdecznie
merlot -- 23.08.2008 - 23:14