Ujmijmy to tak: starałem się posprzątać. Jak się okazało przedwcześnie. Mniejsza z tym.
Proszę też przyjąć (co nie znaczy uwierzyć), że to czy Pani uwierzy w szczerość moich (a lbo jeśli Pani tak woli – mojego awatara) jest dla mnie drugorzędnej wagi. Bez urazy.
To co zrobiłem nie miało na celu wywołania jakichkowlwiek Pani zachowań, ani zaniechań. Zrobiłem to z czysto egoistycznych pobudek – chciałem mieć o jedną rzecz na sumieniu mniej. I proszę sobie wyobrazić – mam. Niezależnie od tego, jakie jest w tej kwestii zdanie Pani.
W jednej kwestii się z Panią zgodzić nie mogę. Bp zgadzam się, że obrażanie się jest głupie. Zgadzam się, że wybaczanie (w tym kontekście) nie znaczy tego, co w realnym życiu.
Ale pozwoli Pani, że będę się trzymał mojego dość świeżego odkrycia,że przepraszanie jest w świecie awatarow dowodem odwagi. Może nawet bardziej niż w realnym życiu, a to ze względu na to w czym się z Paną właśnie zgodziłem.
I nie o moim przepraszaniu mówię, bo co to za przepraszanie za zignorowanie przeprosin? Żadnej to, jak sama Pani zauważa, odwagi to nie wymaga. Głupota jakaś.
Odważne jest przeproszenie za coś, co się samemu uważa za zło, wyrządzone innemu człowiekowi.
Nie o sobie mówię, a o Pani. I może sobie Pani uważać, że to nieszczere, instrumentalne, albo co tam jeszcze, ale będę się opierał, że jeśli ktoś, kto nie miał odwagi przeprosić, chowa się za Pani plecy, bo miała Pani odwagę mnie obsobaczyć (mniejsza czy sprawiedliwie) to coś jest w tym osobliwego.
A co mojego dystansu, do awatara… No cóż... Nie narzekam, Droga Pani, naprawdę.
Zaś co do pesymizmu, to wyraziłem go nie globalnie, tylko w pewnej kwestii szczegółowej, w której moja opinia spotkała się z opinią pana Referenta.
Zasadniczo jestem optymistą. Mam tak od kilku miesięcy. Powoli się z tą postawą godzę.
Niech Pani spojrzy: tak czy inaczej udało nam się, po pół roku, porozmawiać ze sobą.
Pani Delilah,
ja nic Pani nie oferuję. Żadnych darów.
Ujmijmy to tak: starałem się posprzątać. Jak się okazało przedwcześnie. Mniejsza z tym.
Proszę też przyjąć (co nie znaczy uwierzyć), że to czy Pani uwierzy w szczerość moich (a lbo jeśli Pani tak woli – mojego awatara) jest dla mnie drugorzędnej wagi. Bez urazy.
To co zrobiłem nie miało na celu wywołania jakichkowlwiek Pani zachowań, ani zaniechań. Zrobiłem to z czysto egoistycznych pobudek – chciałem mieć o jedną rzecz na sumieniu mniej. I proszę sobie wyobrazić – mam. Niezależnie od tego, jakie jest w tej kwestii zdanie Pani.
W jednej kwestii się z Panią zgodzić nie mogę. Bp zgadzam się, że obrażanie się jest głupie. Zgadzam się, że wybaczanie (w tym kontekście) nie znaczy tego, co w realnym życiu.
Ale pozwoli Pani, że będę się trzymał mojego dość świeżego odkrycia,że przepraszanie jest w świecie awatarow dowodem odwagi. Może nawet bardziej niż w realnym życiu, a to ze względu na to w czym się z Paną właśnie zgodziłem.
I nie o moim przepraszaniu mówię, bo co to za przepraszanie za zignorowanie przeprosin? Żadnej to, jak sama Pani zauważa, odwagi to nie wymaga. Głupota jakaś.
Odważne jest przeproszenie za coś, co się samemu uważa za zło, wyrządzone innemu człowiekowi.
Nie o sobie mówię, a o Pani. I może sobie Pani uważać, że to nieszczere, instrumentalne, albo co tam jeszcze, ale będę się opierał, że jeśli ktoś, kto nie miał odwagi przeprosić, chowa się za Pani plecy, bo miała Pani odwagę mnie obsobaczyć (mniejsza czy sprawiedliwie) to coś jest w tym osobliwego.
A co mojego dystansu, do awatara… No cóż... Nie narzekam, Droga Pani, naprawdę.
Zaś co do pesymizmu, to wyraziłem go nie globalnie, tylko w pewnej kwestii szczegółowej, w której moja opinia spotkała się z opinią pana Referenta.
Zasadniczo jestem optymistą. Mam tak od kilku miesięcy. Powoli się z tą postawą godzę.
Niech Pani spojrzy: tak czy inaczej udało nam się, po pół roku, porozmawiać ze sobą.
Czyż to nie jest optymistyczne?
Pozdrawiam
yayco -- 09.10.2008 - 21:02