opowiedzieć Panu pewną przypowieść, mniej lub bardziej dotyczącą tematu. Zależy jak na to spojrzeć.
Oto w pobliżu miejscowości X. żylo dwóch sprawiedliwych A. i B. W dwóch rożnych przysiólkach. Jeden z nich – A – staral sie pomagac wszystkim, lagodnie strofując grzeszących. Drugi – B – pomagal tylko tym, którym, jak uważal, pomóc jeszcze bylo można.
Miejscowa ludność zachowywala się i żyla normalnie: na zewnątrz czcila bogów oraz przestrzegala praw przez nich wyznaczonych, a wewnatrz swojej spoleczności popelniala zwykle grzechy i występki: byly to klamstwa, kradzieże, wiarolomstwo, drobne oszustwa etc., aczkolwiek zdarzalo się, że ktoś kogos zabil. Tyle, że wiedza o tych wszystkich występkach i przestępstwach pozostawala jak zwykle wśród swoich.
Pewnego dnia A doszedl do wniosku, że trzeba ludności przemówić do sumienia, że dość tej hipokryzji. Wybral się więc na rynek w X i otwarcie zacząl krytykować grzechy, a przy tym i wspomnianą hipokryzję.
Jego kazanie wywarlo odpowiedni i pożądany przezeń skutek, choc nie jestem pewien, czy akurat w takim wymiarze. Oto bowiem ludność miejscowa postanowila zrzucić maski hipokryzji i zaczęla dzialać z otwartą przylbicą, czyniąc publicznie to, co do tej pory robila w ukryciu, zachowując te dzialania w tajemnicy. Choćby i poliszynela.
Pierwszą rzeczą, jaką obywatele miejscowości X uczynili, bylo ukamienowanie sprawiedliwego A. Kiedy B, dowiedziawszy się o tragedii A wyslal swych slużących do X, ci nie znależli już w tej miejscowości nikogo żywego.
Pozdrawiam Pana, Panie Yayco, nieco smutny z powodu opowiedzianej historii
Przyjdzie mi, Panie Yayco,
opowiedzieć Panu pewną przypowieść, mniej lub bardziej dotyczącą tematu. Zależy jak na to spojrzeć.
Oto w pobliżu miejscowości X. żylo dwóch sprawiedliwych A. i B. W dwóch rożnych przysiólkach. Jeden z nich – A – staral sie pomagac wszystkim, lagodnie strofując grzeszących. Drugi – B – pomagal tylko tym, którym, jak uważal, pomóc jeszcze bylo można.
Miejscowa ludność zachowywala się i żyla normalnie: na zewnątrz czcila bogów oraz przestrzegala praw przez nich wyznaczonych, a wewnatrz swojej spoleczności popelniala zwykle grzechy i występki: byly to klamstwa, kradzieże, wiarolomstwo, drobne oszustwa etc., aczkolwiek zdarzalo się, że ktoś kogos zabil. Tyle, że wiedza o tych wszystkich występkach i przestępstwach pozostawala jak zwykle wśród swoich.
Pewnego dnia A doszedl do wniosku, że trzeba ludności przemówić do sumienia, że dość tej hipokryzji. Wybral się więc na rynek w X i otwarcie zacząl krytykować grzechy, a przy tym i wspomnianą hipokryzję.
Jego kazanie wywarlo odpowiedni i pożądany przezeń skutek, choc nie jestem pewien, czy akurat w takim wymiarze. Oto bowiem ludność miejscowa postanowila zrzucić maski hipokryzji i zaczęla dzialać z otwartą przylbicą, czyniąc publicznie to, co do tej pory robila w ukryciu, zachowując te dzialania w tajemnicy. Choćby i poliszynela.
Pierwszą rzeczą, jaką obywatele miejscowości X uczynili, bylo ukamienowanie sprawiedliwego A. Kiedy B, dowiedziawszy się o tragedii A wyslal swych slużących do X, ci nie znależli już w tej miejscowości nikogo żywego.
Pozdrawiam Pana, Panie Yayco, nieco smutny z powodu opowiedzianej historii
Lorenzo -- 09.10.2008 - 21:37