Proszę wybaczyć, lecz wciąż nie za bardzo mam możliwość by odnieść się kompletnie do Pańskich odpowiedzi (mam ten sam problem czasowy co Mad Dod), pozwoli Pan więc, że choć fragmentarycznie uczynię zadość Pańskiej ciekawości.
Biorąc pod uwagę, że owe cząstkowe odpowiedzi wpłyną dodatnio na ilość komentarzy pod Pana notką, niechcący oddam Panu nawet drobną przysługę.
Właściwie to w tej chwili sama nie rozumiem dlaczego tak długo trwaliśmy w stanie wojny. Czy się to Panu podoba czy nie, jest Pan dla mnie źródłem nieustającej radości, nawet pomijając kwestie Pańskiej humorystycznej interpretacji rozmaitych fotek:)
Teraz tez bawi mnie Pan niesłychanie, bądź dopatrując się kogoś ukrytego za moimi plecami, bądź też podejrzewając, że mogę działać z czyjejś inspiracji.
Panie Yayco, zapewniam Pana, że jeśli ktoś mnie zainspirował do popełnienia tych komentarzy, to tylko i wyłącznie Pan we własnej awatarowej osobie.
Zjadliwość? Pan daruje, ale pod tym względem wyprzedza mnie Pan o kilka długości. Pozostaje mi tylko podziwiać Pański kunszt w tym zakresie. Nie tylko zresztą w tym.
Wiem co mówię, a raczej o czym piszę. Przed laty pracowałam jakiś czas w agencji reklamowej i nieobce mi są pojęcia z zakresu promocji, marketingu a nawet socjologii, obiło mi się o uszy na czym polega budowanie wizerunku, siła pozytywnych skojarzeń tworzonych za pomocą słów i obrazów, działania podprogowe, słyszałam też to i owo o sztuce manipulacji i wywierania wpływu. Oczywiście wiedza o istnieniu takich tam , a nawet podstawowe rozumienie mechanizmów działania to kompletnie nie to samo co umiejętność stosowania ich w praktyce.
Tu przyznaję brak mi doświadczenia, a co gorsza podniesienie kwalifikacji w tym zakresie budzi we mnie mieszne uczucia.
Całkowicie satysfakcjonujące jest to, że dość dobrze potrafię wyłapywać różne tego typu sztuczki służące do otumaniania ludzi, a co znacznie bardziej przydatne nauczyłam się im nie ulegać.
Proszę więc chociaż w rozmowie ze mną schować głęboko do kieszeni te znaczone karty, którymi przywykł Pan pogrywać. Mogę o to prosić, Panie Yayco?
>Panie Yayco
Proszę wybaczyć, lecz wciąż nie za bardzo mam możliwość by odnieść się kompletnie do Pańskich odpowiedzi (mam ten sam problem czasowy co Mad Dod), pozwoli Pan więc, że choć fragmentarycznie uczynię zadość Pańskiej ciekawości.
Biorąc pod uwagę, że owe cząstkowe odpowiedzi wpłyną dodatnio na ilość komentarzy pod Pana notką, niechcący oddam Panu nawet drobną przysługę.
Właściwie to w tej chwili sama nie rozumiem dlaczego tak długo trwaliśmy w stanie wojny. Czy się to Panu podoba czy nie, jest Pan dla mnie źródłem nieustającej radości, nawet pomijając kwestie Pańskiej humorystycznej interpretacji rozmaitych fotek:)
Teraz tez bawi mnie Pan niesłychanie, bądź dopatrując się kogoś ukrytego za moimi plecami, bądź też podejrzewając, że mogę działać z czyjejś inspiracji.
Panie Yayco, zapewniam Pana, że jeśli ktoś mnie zainspirował do popełnienia tych komentarzy, to tylko i wyłącznie Pan we własnej awatarowej osobie.
Zjadliwość? Pan daruje, ale pod tym względem wyprzedza mnie Pan o kilka długości. Pozostaje mi tylko podziwiać Pański kunszt w tym zakresie. Nie tylko zresztą w tym.
Wiem co mówię, a raczej o czym piszę. Przed laty pracowałam jakiś czas w agencji reklamowej i nieobce mi są pojęcia z zakresu promocji, marketingu a nawet socjologii, obiło mi się o uszy na czym polega budowanie wizerunku, siła pozytywnych skojarzeń tworzonych za pomocą słów i obrazów, działania podprogowe, słyszałam też to i owo o sztuce manipulacji i wywierania wpływu. Oczywiście wiedza o istnieniu takich tam , a nawet podstawowe rozumienie mechanizmów działania to kompletnie nie to samo co umiejętność stosowania ich w praktyce.
Tu przyznaję brak mi doświadczenia, a co gorsza podniesienie kwalifikacji w tym zakresie budzi we mnie mieszne uczucia.
Całkowicie satysfakcjonujące jest to, że dość dobrze potrafię wyłapywać różne tego typu sztuczki służące do otumaniania ludzi, a co znacznie bardziej przydatne nauczyłam się im nie ulegać.
Proszę więc chociaż w rozmowie ze mną schować głęboko do kieszeni te znaczone karty, którymi przywykł Pan pogrywać. Mogę o to prosić, Panie Yayco?
Cd(może)n…
Delilah -- 10.10.2008 - 13:29