Jeśli dekrety ma rząd to kontrasygnuje Prezydent, wybrany przez Parlament.
Jeśli Prezydent – to adekwatnie – Prezes Ministrów.
Nowelizacje nie mogą być niczym ograniczane. Jeżeli Sejm nowelizuje dekret w zwykłym trybie, to rzadzą zwykłe reguły prawodawcze.
Prezydent jest do wizyt zagranicznych drugorzędnych i z wzajemnością, do kontrasygnaty i na wypadek kryzysów.
JOW mogą nam dostarczyć rozmaitych cudotwórców, krzykunów, kiełbaśników lokalnych i inne tam miss Pabianic, w skali większej niż taka ordynacja, jaka jest. Ale tak jak napisałem, ja prywatnie zaakceptowałbym takie ryzyko.
Jakiegoż tam Marszałka!
Jeśli dekrety ma rząd to kontrasygnuje Prezydent, wybrany przez Parlament.
Jeśli Prezydent – to adekwatnie – Prezes Ministrów.
Nowelizacje nie mogą być niczym ograniczane. Jeżeli Sejm nowelizuje dekret w zwykłym trybie, to rzadzą zwykłe reguły prawodawcze.
Prezydent jest do wizyt zagranicznych drugorzędnych i z wzajemnością, do kontrasygnaty i na wypadek kryzysów.
JOW mogą nam dostarczyć rozmaitych cudotwórców, krzykunów, kiełbaśników lokalnych i inne tam miss Pabianic, w skali większej niż taka ordynacja, jaka jest. Ale tak jak napisałem, ja prywatnie zaakceptowałbym takie ryzyko.
Dla wyczyszczenia stajni.
yayco -- 10.03.2008 - 14:22