no ja się upierajac na zbędność tego fasadowego prezydenta, co no od herbatki mialby byc i tych kontrasygnat, wciskam tego marszalka (ma Pan racje – bez sensu jak sie zastanowic), bo Pan postulowal jednak zatwierdzanie tego dekretu (ale na zasadzie glosowania tak/nie) przez parlament – czyli jednak dekretowość nie oznacza calkowitego omijania parlamentu.
ale zgoda – marszalek nie kontrasygnuje. prezydenta nie chce, bo on obrosly w kancelarie pochlania ciezkie miliony. czyli – z braku kontrasygnujacych – zasadniczo rezygnuje z kontrasygnaty dla dekretów.
poniewaz zrezygnowalem z prezydenta, a marszalek nie pelni funkcji reprezentacyjnych, no to powierzam je wicepremierowi.
obawy co do nowelizacji mam, bowiem oceniam to w kontekscie naszego polskiego podworka, a nie idealnych sytuacji. no i obawiam sie, ze opozycja, zaraz po zatwierdzeniu dekretu, zacznie w nim grzebac, poprawiac, psuc. no i sie zastanawiam, jak tego psucia uniknac.
Panie Yayco
no ja się upierajac na zbędność tego fasadowego prezydenta, co no od herbatki mialby byc i tych kontrasygnat, wciskam tego marszalka (ma Pan racje – bez sensu jak sie zastanowic), bo Pan postulowal jednak zatwierdzanie tego dekretu (ale na zasadzie glosowania tak/nie) przez parlament – czyli jednak dekretowość nie oznacza calkowitego omijania parlamentu.
ale zgoda – marszalek nie kontrasygnuje. prezydenta nie chce, bo on obrosly w kancelarie pochlania ciezkie miliony. czyli – z braku kontrasygnujacych – zasadniczo rezygnuje z kontrasygnaty dla dekretów.
poniewaz zrezygnowalem z prezydenta, a marszalek nie pelni funkcji reprezentacyjnych, no to powierzam je wicepremierowi.
obawy co do nowelizacji mam, bowiem oceniam to w kontekscie naszego polskiego podworka, a nie idealnych sytuacji. no i obawiam sie, ze opozycja, zaraz po zatwierdzeniu dekretu, zacznie w nim grzebac, poprawiac, psuc. no i sie zastanawiam, jak tego psucia uniknac.
Griszeq -- 10.03.2008 - 16:02